Mieszkańcy Gubina to bałaganiarze? Tak twierdzą radni
Zwykle to mieszkańcy oceniają radnych i samorządowców. Ostatnio było odwrotnie. - To mieszkańcy nie dbają o swoją okolicę - mówią radni. - Niektórym gubinianom należy się czerwona kartka - mówi radna Halina Wojnicz. Za co? Za bałaganienie i wandalizm.
Brudno na deptaku, niesprzątane chodniki i ulice, zaniedbane tereny zielone. Wymieniać można byłoby jeszcze wiele takich punktów, które mieszkańcy Gubina lubią wytykać samorządowcom. - Tu jest wiecznie brudno. Wstyd przed Niemcami - można często usłyszeć w mieście przygranicznym.
Piętnowane najczęściej jest Przedsiębiorstwo Usług Miejskich, które odpowiada za porządek w Gubinie. Podczas ostatniej sesji rady miasta Halina Wojnicz podkreśla, że największa wina leży po stronie właśnie mieszkańców.
- Oczywiście nie wszystkich - mówi Wojnicz. - Są jednak tacy, którzy nie identyfikują się z naszym miastem. W jaki sposób? Świetnym przykładem jest sytuacja przed świętami Wielkanocnymi. Ogrodnik miejski zatrudniony przez urząd ładnie zaprojektował tereny zielone w mieście. Posadzono wiele kwiatów oraz innych elementów. Te na wiosnę zakwitły. Niestety przed świętami dla wielu osób była to okazja do zerwania darmowych kwiatków i zniweczenia ciężkiej pracy - irytuje się H. Wojnicz.
Problemem są nie tylko wandale, ale również bałaganiarze.
- Mieszkam na ulicy Wojska Polskiego i mam sąsiadów, którzy na podwórku tworzą wspólne, prywatne wysypisko śmieci - opowiada pani Krystyna. - Tam jest wszystko. Nie mogę sobie dać z nimi rady. I takich ludzi jest niestety więcej.
Radna H. Wojnicz zauważa, że wiele osób w ogóle nie dba o porządek w mieście. - Zamiast śmieci w koszach, mamy zniszczone kosze na śmieci. Przy większych pojemnikach bez ładu są składowane materace. Takich miejsc jest mnóstwo. To wina mieszkańców - podkreśla radna.
Dodaje, że masowo są niszczone klomby, poprzez zrywanie kwiatów czy nawet wykopywanie cebul.
- Niczemu to nie służy. W kwiaciarniach jest tak duży dostęp, że każdy może kupić dla siebie kwiaty na dekoracje świąteczne - podkreśla.
- Osoby, które nie identyfikują się z miastem proszę, żeby chociaż nie niszczyły oraz wyrzucały śmieci do kosza - apeluje Wojnicz. - Niestety za dotychczasowe zachowanie niektórych mieszkańców, należy im się czerwona kartka.
A mogłoby być tak pięknie. W niektórych wspólnotach mieszkaniowych są ludzie, którzy w czynie społecznym dbają o skrawki zieleni przy blokach.
- Jeśli każdy z nas by się postarał, to miasto wyglądałoby naprawdę pięknie. Gubin jest bliski mojemu sercu i zależy mi na tym, aby było to miejsce zadbane i przyjazne dla turystów. Mamy piękne zabytki, zadbajmy również o ich otoczkę - apeluje radna.
Również burmistrz Bartłomiej Bartczak przyznaje, że mieszkańcy często wiele żądają od samorządu, nie narzucając sobie żadnych wymogów. - Żeby wszystko funkcjonowało, musimy działać wspólnie.
A co na to mieszkańcy? Część z nich przytakuje pani Halinie. Inni nie do końca.
- Za bałagan są odpowiedzialni są mieszkańcy, ale bałaganiarze żyją w każdym mieście - zauważa pan Stanisław. - W jednych służby sprzątające sobie z nimi radzą, w innych nie. Niestety Gubin jest w tej drugiej kategorii.
- Za granicą jakoś nie ma wielkiego bałaganu - mówi Agnieszka, która mieszka przy samej granicy.
- Proszę spróbować zerwać parę kwiatków w Niemczech. Wtedy będzie jasne, dlaczego tam jest porządek, a u nas nie - ripostuje radna Wojnicz.
Czy taki apel podczas sesji pomoże, czy może bardziej rozsierdzi mieszkańców, którzy będą naciskali na to, że miasto nie jest wysprzątane?