- W 2017 roku o ponad tysiąc procent poprawił się nasz wynik finansowy od czasów, kiedy podobno działał w nim menadżer - mówi Mieczysław Golba, prezes Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej.
Chciałbym zacząć piłkarskie podsumowanie roku w bardziej sportowy sposób, ale nie sposób odejść od wydarzeń z wokandy. Niedawno Sąd Rejonowy w Rzeszowie oddalił powództwo Kazimierza Grenia o przywrócenie do pracy i wypłacenie wynagrodzenia za okres, gdy nie pracował. Mecenas związku ocenił wygraną – 6:0 po pierwszej połowie spodziewając się apelacji.
Znając charakter byłego prezesa na pewno nie będzie się chciał poddać już po pierwszej połowie. To trochę smutna sprawa dla nas, a nawet nieprawdopodobna. Byłem przecież jednym z założycieli Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej w 2000 roku, gdy pierwszym prezesem został Jan Bieńkowski. Po jego kadencji wybraliśmy jednak Kazimierza Grenia i okazuje się, że już w 2007 roku, podczas burzliwego posiedzenia zarządu, wręcz wymuszał na nas płatny etat prezesa. Wielu kolegów nie mogło się z tym pogodzić, wychodziło z posiedzenia. Wyglądało to dramatycznie, ale większość była za tym. Był i jest pierwszym opłacanym prezesem w historii związku.
W 2010 roku przygotowano aneks do tej umowy, który wygasał dwa lata później. Potem zapadła cisza w tym temacie, nikt z członków zarządu nie słyszał o jakimkolwiek kontrakcie prezesa. Poza dwoma osobami, z których jedna podpisała chyba w dobrej wierze, myśląc że to standardowe dokumenty a był to prawdopodobnie podstępnie podsunięty kontrakt.
W dalszej części tekstu m.in.:
- o aferze w Podkarpackim Związku Piłki Nożnej
- jaki ten 2017 rok był dla związku sportowo i organizacyjnie
- mijający rok był zły dla naszych arbitrów
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień