Miecz z Boleradza. Grób nieznanego wojownika w Będzinie. To Polak, wiking, Czech czy Morawianin?

Czytaj dalej
Fot. Tomasz Borówka / zbiory Muzeum Zagłębia w Będzinie
Tomasz Borówka

Miecz z Boleradza. Grób nieznanego wojownika w Będzinie. To Polak, wiking, Czech czy Morawianin?

Tomasz Borówka

Ten zabytkowy miecz, dziś eksponat Muzeum Zagłębia w Będzinie, przeleżał w ziemi więcej niż 900 lat. Może i ponad 1000. Odnaleziono go w Boleradzu. Ma 92 centymetry długości, z czego 77,5 centymetra liczy jego dwusieczna głownia. Trudno precyzyjnie określić, jak długo przeleżał w ziemi. Ale na pewno więcej niż 900 lat. A możliwe, że ponad 1000. Kim był jego człowiek, z którym złożono go do grobu?

To piękny, żelazny, klasyczny wczesnośredniowieczny miecz. Dziś cenny eksponat Muzeum Zagłębia w Będzinie. Odnaleziono go w Boleradzu. Ta niegdyś śródleśna osada, istniejąca już w średniowieczu, przynależała do Grodźca jeszcze w czasach, gdy stanowił on samodzielną miejscowość. Dziś Grodziec to dzielnica Będzina, Boleradz zaś jest biegnącą skrajem jego peryferiów ulicą.

W roku 1949 robotnicy pracujący na budowie szosy Grodziec-Boleradz natrafili na prastare cmentarzysko, a przy szczątkach ludzkich w jednym z grobów – na miecz. Dziś najprawdopodobniej wstrzymano by prace i zaalarmowano konserwatora zabytków. Na miejsce przybyliby archeolodzy, by szczegółowo zbadać i zinwentaryzować pochówki. Niestety, w 1949 roku tak się nie stało.

„Kości z 22 grobów robotnicy usunęli na pobliski cmentarz, a zabytki żelazne (okucia wiader i żelazne nożyki) były przechowywane do mojego przyjazdu pod płytą kamienną – oprócz miecza, którym zaopiekował się wójt gm. Grodziec” – tak oto opisała w 1955 roku dalszy przebieg wypadków archeolog Wanda Sarnowska.

Bardzo źle się stało, że z cennym archeologicznym odkryciem postąpiono w sposób tak bezceremonialny. Jego wartość naukowa drastycznie bowiem spadła. Zabytek spoczywający w ziemi, w miejscu gdzie go niegdyś zakopano, zgubiono, wyrzucono – posiada tak zwany archeologiczny kontekst, dzięki któremu łatwiej ocenić jego wiek, pochodzenie, funkcję, związki z innymi znaleziskami… Zwyczajne wykopanie go bez sporządzenia żadnej dokumentacji, przeniesienie, zmieszanie z innymi znaleziskami – bezpowrotnie na ogół ten jego pierwotny kontekst niszczy. Do tego niestety doszło w Boleradzu. Jedyne pocieszenie stanowi fakt, że archeologom udało się dotrzeć do ludzi, którzy odkryte groby widzieli na własne oczy.

„Według świadków, z którymi rozmawiałam, miecz leżał obok szkieletu; z tego samego grobu pochodzą okucia wiadra i żelazny nożyk. Bliższych szczegółów nie udało się ustalić” – stwierdza Wanda Sarnowska.

A jednak, już po wielu latach, sporo dalszych informacji dotyczących boleradzkiego grobu z mieczem zdobyła Aleksandra Rogaczewska, archeolog z Muzeum Zagłębia w Będzinie.

– Jeden z tych grobów, jak mówił mi świadek naoczny tych wydarzeń, leżał nieco poza rzędami – relacjonuje Aleksandra Rogaczewska. – Cmentarzyska z tego okresu były tzw. cmentarzyskami rzędowymi, na których zmarłych chowano bardzo ściśle, w biegnących równolegle do siebie rzędach. Natomiast grób z mieczem, jak twierdził świadek, był położony poza tymi rzędami, nieco na wschód od ostatniego z nich. Oprócz miecza znajdowały się w nim nóż i kabłąki z wiader drewnianych. Położenie noża można uznać za typowe. Świadkowi mogło wydać się dziwne, bo pod plecami. Ale rzeczywiście mogło nastąpić takie przesunięcie pod ciało noża umieszczonego prawdopodobnie przy pasie. Natomiast bardzo ciekawe według tego świadka było położenie miecza. Stwierdził on, że miecz trzymała dłoń odwiedziona od ciała. Czyli że miecz nie znajdował się przy samym ciele, jak zwykle umieszczano taką broń. W ten sposób, z dłonią odwiedzioną w bok, nie chowano ze względów ściśle praktycznych. To więc troszeczkę zastanawiający szczegół. Z tym, że nie można go przyjmować jako pewnik – pamięć płata ludziom figle.

Kim był człowiek, którego pochowano z mieczem? Otóż po pierwsze: był chrześcijaninem. Groby z Boleradza mimo wszystko daje się dosyć ogólnie datować. W roku 1951 archeolog Kazimierz Smutek z Muzeum Śląskiego we Wrocławiu przebadał sześć dalszych, tym razem nietkniętych grobów cmentarzyska w Boleradzu. Dzięki temu wiemy, że pochodzą one ze wczesnego średniowiecza, prawdopodobnie z lat 950-1100. Oczywiście jeszcze przez lata po chrzcie Polski, za którego datę przyjmuje się rok 966, nad Wisłą i Odrą wciąż nie brakowało wyznawców dawnej wiary. Tyle tylko, że wczesnośredniowieczne pogańskie obrzędy pogrzebowe wiązały się na ziemiach polskich z kremacją zwłok. A pochówki z Boleradza są szkieletowe.

Po drugie: właściciel miecza był kimś swoim. Należał do lokalnej społeczności, mógł być jej zwierzchnikiem, przyjacielem, sojusznikiem – ale na pewno nie wrogiem. Bo tego ostatniego nie pochowano by tak przykładnie i nie zrezygnowano by z przywłaszczenia sobie drogocennego skarbu. Takim przecież był miecz...

– To raczej rzadka i droga broń – mówi Tomasz Konopka, prezes Bractwa Rycerskiego Zamku Będzin. – Miecz był wręcz najdroższą i najbardziej cenioną bronią białą w tym okresie

.

A czy na temat jej posiadacza możemy wywnioskować coś więcej?

– Że był wojownikiem – ocenia Tomasz Konopka. – Wojownicy chowani byli z atrybutami związanymi z walką.

Zatem po trzecie: wojownik. Z czego od razu wynika i czwarte: musiał należeć do elity. Taki wniosek wysnuła archeolog Edelgarda Foltyn: „Wyjątkowym, nie tylko w skali rozpatrywanego obszaru, lecz ziem Polski południowej, pozostaje grób z mieczem, tj. wyrobem o charakterze prestiżowym (...) Groby z mieczami okresu wczesnopiastowskiego koncentrują się na terenie Wielkopolski i Mazowsza oraz na Pomorzu Środkowym. W odniesieniu do znalezisk z Wielkopolski przypuszcza się, iż zmarli chowani z mieczami należeli do członków doborowych zbrojnych oddziałów książęcych”.

Wikingowie w Zagłębiu Dąbrowskim? Mówią archeolodzy i historyk średniowiecza - ZOBACZ WIDEO:

Koresponduje to z domysłem, iż człowiek ten był chrześcijaninem. Także Tomasz Konopka zwraca na to uwagę: dla wojownika wyznawanie nowej wiary mogło być swego rodzaju przepustką do wyższej klasy społecznej, do kariery związanego z panującym drużynnika.

Zniszczenie cmentarzyska i zatracenie spoczywających na nim szczątków człowieka z mieczem pozbawia nas niestety możliwości zastosowania przy ich badań nowoczesnych metod naukowych. Na przykład, a może zwłaszcza – badań DNA. A być może to one właśnie pozwoliłyby udzielić odpowiedzi na pytanie szczególnie frapujące: o przynależność etniczną człowieka z mieczem. Wprawdzie we wczesnym średniowieczu trudno mówić o narodach w dzisiejszym tego słowa rozumieniu. Ale Boleradz nawet dziś leży na pograniczu – Śląska i Zagłębia. Przed wiekami jego pograniczne położenie miało o wiele większe znaczenie. W związku z tym pewne pytania nasuwają się same. Czy był Polakiem (o ile X wiek to nie za wcześnie, by mówić o Polakach)? A może Czechem? Na tych terenach wpływy polskie i czeskie ścierały się przez całe praktycznie średniowiecze. Zewnętrzny wał pobliskiego grodziska na Górze Zamkowej w Będzinie powstał około połowy wieku X, co mniej więcej odpowiada dacie prawdopodobnego zajęcia Małopolski z Krakowem przez czeskich Przemyślidów. Także i późniejsze przyłączenie Krakowa do państwa Mieszka I pod koniec X wieku nie odbyło się bezkrwawo.

Czeski kronikarz Kosmas zapisał, że „(…) polski książę Mieszko, nad którego nie było podstępniejszego człowieka, wnet zabrał podstępem miasto Kraków, zabiwszy mieczem wszystkich Czechów, których tam znalazł”.

Niewykluczone, że posoka lała się nie tylko w samym Krakowie. Że walki objęły także inne tereny późniejszej Małopolski, w tym i jej strategiczne, zachodnie pogranicze ze Śląskiem. Tak się jakoś złożyło, że akurat pod koniec X wieku zewnętrzny wał grodziska w Będzinie strawił pożar. Możliwe też, że kilkadziesiąt lat później – jak podaje tenże Kosmas i jak chce w związku z tym część historyków średniowiecza – przemierzali te strony czescy wojowie księcia Brzetysława. Jeśli rzeczywiście jednym z celów ich pamiętnej, łupieżczej rejzy był Kraków, to wariant ich dalszej marszruty ku Wielkopolsce (gdzie później splądrowali m.in. Gniezno i Poznań) wiódłby właśnie przez Będzin. Zaś wedle najstarszej naszej kroniki, autorstwa tak zwanego Galla Anonima, na samym początku XII wieku, gdy rywalizacja o tron Polski między Bolesławem Krzywoustym a jego bratem Zbigniewem nabrała cech wojny domowej, to w pewnym momencie „ rycerze Zbigniewa, łupiąc wraz z Czechami w krainie śląskiej i paląc, w podobnie niefortunny sposób pobici zostali przez miejscową ludność, przy czym niektórzy zostali pojmani, inni mieczem zabici”. Tego typu dramatyczne epizody mogły wszak mieć miejsce również i w zachodniej Małopolsce. Fortyfikacje będzińskiego grodu płonęły raz jeszcze, najpóźniej właśnie w początkach wieku XII...

Człowiek z mieczem mógł też jednak należeć do zupełnie innego kręgu kulturowego, mającego swe korzenie w Skandynawii.

– Wśród wojowników bywało wielu napływowych, w drużynie Mieszka I byli też wikingowie, Waregowie, Rusowie – zauważa Tomasz Konopka.

Zastrzega zarazem, że w tym konkretnym przypadku człowieka z Boleradza za mało wiemy, by wysnuwać tak daleko idące wnioski. Że możemy tu tylko domniemywać. – Równie dobrze mógł on być wojownikiem miejscowym, dowódcą grodu, wojownikiem pełniącym jakąś misję.

Są jednak badacze, którzy odnajdywane na terenach Polski wczesnośredniowieczne pochówki z mieczami jednoznacznie wiążą z wikingami. Zwłaszcza, że co się samych mieczy tyczy, to utarło się nazywanie ich mieczami normańskimi. Jak się jednak okazuje – nie do końca słusznie, a do tego normański miecz niekoniecznie musiał być własnością Normana.

– Według tak zwanej klasyfikacji Petersena, powstałej w początkach ubiegłego wieku, ale stosowanej i dziś, jest to miecz typu X – tłumaczy Aleksandra Rogaczewska. – Miecze takie były produkowane w IX i X oraz w początkach XI wieku. To typ najpowszechniejszy wśród znalezisk na naszych terenach. Kiedyś, na początku ubiegłego stulecia, wszystkie miecze wykonywane w ten sposób były uważane za wikińskie. Ale to dlatego, że odkrywano je głównie w Skandynawii, w grobach wikińskich. Dopiero kiedy tych zabytków było już znacznie więcej, gdy zaczęto odczytywać sygnatury pracowni kowalskich, okazało się, że miecze posiadające sygnatury pochodzą głównie z pracowni nadreńskich i niewiele miały wspólnego ze Skandynawią. Większość tych mieczy to importy właśnie z kręgu nadreńskiego w X wieku – wpierw z monarchii karolińskiej, a następnie ottońskiej. Ostatnio dopuszcza się, że niektóre z nich, a zwłaszcza te powszechnie występujące typu X, mogły być produkowane tutaj na miejscu. Kowale przy słynnym szlaku Kijów – Ratyzbona mogli posiadać takie umiejętności. Co nie zmienia faktu, że rzeczywiście zapuszczający się na te tereny Normanowie – wikingowie czy też Waregowie, mogli pośredniczyć w handlu bronią na tym szlaku. Z tym, że byłoby to prawdopodobniejsze dla wieku X.

Ów wielki szlak łączący Ruś z Europą Zachodnią rzeczywiście przebiegał w pobliżu. Odnalezienie w tej okolicy normańskiego miecza, gdziekolwiek by tej broni nie wykuto, może nie być zbiegiem okoliczności.
Jeszcze jeden punkt oparcia przy rozwiązywaniu zagadki może dać sama nazwa dawnego leśnego osiedla, gdzie pochowano człowieka z mieczem: Boleradz. Nazwa to bowiem niezwyczajna, bo unikatowa, jedyna taka w Polsce. Lecz podobne występują u naszych południowych sąsiadów: to Boleradice w Czechach i Boleráz na Słowacji. I obie mają ze sobą coś wspólnego. Zarówno Boleradice, położone na Morawach, niedaleko Brna i granicy z Austrią, jak i Boleráz u podnóża Małych Karpat, znajdują się na ziemiach dawnych Wielkich Moraw. Państwo wielkomorawskie, jedno z pierwszych w Słowiańszczyźnie, a w IX wieku istne mocarstwo regionalne Europy, w początkach wieku X przestało istnieć, swój upadek zawdzięczając głównie ekspansji Węgrów. Do tego jednak czasu prowadziło politykę ambitną i skuteczną, nie tylko z powodzeniem opierając się ekspansji cesarstwa Karolingów, ale i prawdopodobnie samemu sięgając za Sudety i Karpaty – po Śląsk i obecną Małopolskę. Być może więc i korzenie będzińskiego Boleradza sięgają aż Wielkich Moraw. Plonem wykopalisk na Górze Zamkowej w Będzinie były m.in. znaleziska, które wiązać można właśnie z państwem wielkomorawskim.

Co też godne uwagi, badania archeologiczne ujawniły, że groby wielkomorawskich wojowników w Czechach i na Słowacji nieraz zawierają normańskie miecze. Edelgarda Foltyn charakteryzując miecz z Boleradza stwierdza również:

„Reprezentuje on typ charakterystyczny dla wczesnośredniowiecznej Europy Środkowej. Podobne okazy notowane są w zespołach zabytków z czasów od IX do XII w., najczęściej wśród materiałów z wieków X i XI; znaleziska IX-wieczne pochodzą z Czech, Słowacji i krajów byłej Jugosławii”.

Mimo iż Wielkie Morawy upadły na długo przed śmiercią człowieka z Boleradza (przypomnijmy – cmentarzysko datuje się najwcześniej na połowę wieku X) to mógł on przecież wywodzić się stamtąd, być emigrantem lub potomkiem uchodźców. Boleradz zresztą można z Morawami powiązać w jeszcze jeden sposób. Już w początkach XI wieku krainę tę przyłączył do swego państwa Bolesław Chrobry, prawdopodobnie przy aprobacie chociaż części tamtejszego możnowładztwa. Nabytek okazał się efemeryczny, Morawy po odpadły od Polski jeszcze za panowania Chrobrego. Bądź wkrótce po jego śmierci. Nietrudno jednak sobie wyobrazić, że grupa Morawian – zwolenników Piastów – po fiasku polskich rządów mogła udać się na wygnanie do Polski, gdzie osiadła właśnie w okolicy Będzina. Analogiczna przecież sytuacja miała miejsce w Lutomiersku. W tamtejszym grodzie Chrobry osadził Waregów, ruskich wikingów, których przywiódł do Polski ze swej wyprawy na Kijów.

Kimże był więc człowiek z mieczem? Oczywiście bardzo możliwe, że Polakiem – albo raczej członkiem któregoś z plemion lechickich, jako że w jego czasach naród polski dopiero się kształtował. Jednak godzi się brać tu pod uwagę również inne opcje: że był to Czech, Norman, bądź Morawianin.

Tomasz Borówka

Dziennikarz i historyk. Historia, Śląsk, Katowice, 1939, archeologia, prasa, fotografia, koty, wspinaczka, turystyka, marynistyka, lotnictwo, Kosmos. W Dzienniku Zachodnim do 31 stycznia 2022 r.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.