Mamy proszą o przedszkole. Mówią, że dzieci nie zabraknie

Czytaj dalej
Fot. Anna Klaman
Anna Klamananna.klaman@pomorska.pl

Mamy proszą o przedszkole. Mówią, że dzieci nie zabraknie

Anna Klamananna.klaman@pomorska.pl

Trudna dyskusja o losie szkoły w Gutowcu zmieniła się nagle w rodzicielskie targi o przedszkole i to ośmiogodzinne. A czy wieś jest otwarta na innych?

Władze miały konkretny plan - w zlikwidowanej już szkole, na parterze budynku miałyby powstać mieszkania komunalne.

Wieś się na to nie godzi. Sołtys Zbigniew Krzoska mówił, że takie budynki, na przykład w Będźmierowicach, Kwiekach i Kurczem są niszczone. Burmistrz Jolanta Fierek prosiła, by nie dzielić tak ludzi i ich nie stygmatyzować. Bo patologie są nie tylko w biednych rodzinach, ale też w zamożniejszych, tyle że tam przybierają bardziej wyrafinowaną formę, ukrytą za oknami. Zapewniła, że byłyby to lokale komunalne, a nie socjalne.

- Ile tych mieszkań miałoby powstać? - padło pytanie z sali.

- Nie robimy obmiarów, tak jak przykładowo nie czyni się ich, zanim pacjent nie umrze - powiedziała Fierek.

W Gutowcu tym pacjentem jest szkoła. Zdaniem władz - nie do uratowania. Gdyby nawet powstało stowarzyszenie, to miałoby problem z prowadzeniem placówki, bo jak powiedział wiceburmistrz Grzegorz Klauza - rocznie miałoby z subwencji 50 tys. zł, a dziś wydaje się trzy razy tyle. Nawet z reaktywacją drugiej i trzeciej klasy sytuacja by się nie poprawiła. Przyznał to też Jan Gliszczyński, były wiceburmistrz, który mieszka nad szkołą, na piętrze. Mówił, że trzeba byłoby mieć zapewnionego wieloletniego bogatego sponsora. Zapowiedział, że rozumie wszystkich, bo jest uwikłany potrójnie - jako nauczyciel, były samorządowiec, a do tego współwłaściciel budynku. Zapowiedział, że jeżeli szkoła jednak się nie ostanie, to złoży propozycję jej wykupienia na biznes. Rzucił nawet hasło „przedszkole”, ale konkretów unikał.

Wydawało się, że rodzice - choć padło wiele głosów przeciw - pogodzili się już z tym, że szkoły nie obronią. Dyskusja była szeroka, ale burmistrz zapewniała, że nie o oszczędności chodzi, tylko o dobro dzieci. Argumenty? Równie ważna jak ich edukacja jest ich uspołecznienie i poznawanie przez nich świata. - Moja Kasia, Wojtek i moja pani, to trochę za mało - mówiła burmistrz.

A wiceburmistrz mówił, że nawet rodziny są liczniejsze niż klasy w Gutowcu, więc jak dzieci mają wchodzić w głębsze relacje z rówieśnikami. Kontakt z innymi sprzyja rozwojowi, bo dziecko widzi, że poza ową Kasią są też inni i się różnią. Ktoś jest gruby, ktoś chudy, a inny - niepełnosprawny. Są bogaci i zamożni, dzieci mają różne charaktery.

Gdy jedna z mam z dzieckiem na rękach mówiła, że woli mieć dziecko blisko siebie, burmistrz zapytała, jak długo jeszcze - dwa lata? Daniel Ossowski, jeden z rodziców, powiedział odważnie, że pośle córkę do Rytla (w Gutowcu ma w klasie jedną koleżankę), bo te argumenty go przekonują.

Stanęło na tym, że w zamian powinno powstać przedszkole. Z prawdziwego zdarzenia, a nie cząstkowe - trzygodzinne trzy razy w tygodniu. Ludzie są przekonani, że to pobudziłoby rozwój wsi, bo teraz z powodu jego braku wiele osób osiedla się poza nią. Narzekano, że do przedszkola w Rytlu trudno się dostać, a taką ewentualność zaproponowali goście z ratusza. A gdyby dzieci już tam miały dojeżdżać, to mamy mówiły, że powinien być dla nich osobny bus. Wiceburmistrz stwierdził, że w budynku szkoły przedszkole jest mało realne (wysokie wymagania sanitarne i konieczność przebudowy), ale w świetlicy unijne - już tak. We wsi też są na „nie”, bo w świetlicy jest wiele imprez jak wesela. - Wynajem? Owszem, ale cele społeczne są chyba dla nas najważniejsze - ocenił Klauza.

Burmistrz Fierek na gorąco mówiła o możliwości postawienia specjalnego segmentu - właśnie na przedszkole.

Anna Klamananna.klaman@pomorska.pl

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.