Mały piłkarz: - Trener mówił, że robi mi „masażyki”

Czytaj dalej
Fot. archiwum
Aleksandra Pasis

Mały piłkarz: - Trener mówił, że robi mi „masażyki”

Aleksandra Pasis

- To był nieprzyjazny dotyk. Wstydziłem się - tak Konrad opisywał czyny, jakich miał dopuścić się względem niego Paweł Ł. oskarżony o pedofilię.

Pokrzywdzony chłopiec dodawał: - Trener kazał siadać mi na kolana, jak u taty.

7 marca przed Sądem Rejonowym w Grudziądzu odbyła się kolejna rozprawa 26-letniego grudziądzanina, „trenera” drużyny małych piłkarzy, który jest oskarżony o molestowanie kilkuletnich chłopców oraz posiadanie pornografii dziecięcej. To również kolejna odsłona wstrząsających zeznań, które w tzw. przyjaznym pokoju w obecności psychologa składały maluchy.

Jednym z nich był Konrad. Chłopiec podczas opisywania tego, co miał doświadczyć ze strony Pawła Ł., płakał: - Trener brał mnie do szatni na orliku. Drzwi zamykał na klucz. Byłem tylko ja i on. Musiałem się rozbierać. Całkowicie. Wiązał mi ręce nitką do tyłu albo do przodu. Dotykał mnie w miejsce intymne. Robił mi zdjęcia. Aparatem.

Z zeznań pokrzywdzonego, wynika, że do takich sytuacji miało dochodzić „więcej niż dziesięć razy”.

„Mówił, że jestem piękny”

- Trener mówił, że jestem piękny - przywoływał przez łzy bolesne wspomnienia Konrad. - Dotykał mnie w miejsce intymne i twierdził, że robi mi masażyki. Dla mnie to było wstydliwe.

Ile trwały „masażyki”? - Godzinę, może pół - szacował chłopiec. Potem oskarżony miał dawać dziecku paczkę kart ze sportowcami.

Do równie wstrząsających czynów miało dochodzić podczas obozu w Zakopanem, gdzie Paweł Ł. wraz z trójką dzieci pojechał w ferie. Wśród nich był też Konrad. Jak zapamiętał tę wycieczkę? - Kąpałem się pod prysznicem. Trener przyszedł do łazienki i robił mi zdjęcia.

Oskarżony miał także zamykać się z chłopcem w pokoju po tym jak wcześniej pozostałych wyprosił z pomieszczenia.

- Kazał kłaść mi się na łóżku i się rozebrać. Smarował mnie maścią na oparzenia, ale mi nic nie dolegało... Dotykał mnie w miejsca intymne. Robił mi masażyki. Polewał mnie wodą ze źródełka. Obiecywał, że dostanę piłkę firmową, ale nigdy jej nie otrzymałem.

„Wkładał mi coś do buzi. To było grube i twarde”

Szokujące zeznania także opisał drugi z pokrzywdzonych, Marcel.

- Wziął mnie za rękę i z boiska poszliśmy do szatni. Musiałem się rozebrać. Ręce mi przywiązywał do wieszaków. Zawiązał oczy szalikiem i włożył coś do buzi - opowiadał chłopiec. - To było podobne do śrubokrętu... Grube i twarde. Dotykał mnie w miejsca intymne. Robił mi zdjęcia.

Zdaniem małego Marcela, to „coś”, co 26-latek wkładał mu do buzi, miało sprawdzić, czy jest chory. - Trener mówił, że jak zapali się na czerwono, to znaczy, że nie jestem zdrowy - zeznawał maluch.

Pokrzywdzony podkreślił, że gdy miało dochodzić do molestowania, bał się. - Denerwowałem się, gdy mnie dotykał i obawiałem, że mi coś zrobi - wyjaśniało dziecko.

Marcel wspomniał także o incydencie: - Kiedyś na boisku pojawił się mały chłopiec. Trener kazał mi i jemu klękać i przytulać się. Nie chciałem tego robić.

Podczas poniedziałkowej rozprawy odtworzono także zeznania dwóch świadków, chłopców, którzy byli w drużynie, którą „trenował” Paweł Ł.

Jeden z nich, Grzegorz, mówił m.in. o wyjeździe na obóz w góry.

- Trener całował w policzek i w buzię Konrada. On z nim też spał, mimo że mieliśmy osobne łóżka.

Wszystkie dzieci zgodnie twierdziły, że Paweł Ł. faworyzował Konrada. Według nich, „wszędzie z nim chodził i tylko nim się zajmował”.

Paweł Ł. cały czas przebywa na wolności

Następna wokanda 10 marca. Wówczas zostaną odtworzone kolejne nagrania z przesłuchań dzieci. Ponadto zaplanowano przesłuchanie biegłej sądowej psycholog, która rozmawiała z chłopcami.

Paweł Ł. nie pojawił się na rozprawie.

Na razie 26-latek przebywa na wolności. Musi meldować się na komendzie i nie może zbliżać się do pokrzywdzonych.

Prokuratura wnioskowała o tymczasowy areszt, gdy grudziądzanin został zatrzymany. Sąd Rejonowy, a następnie Okręgowy nie przychylił się do tego wniosku. Sprawa wyszła na jaw latem 2014 roku.

Aleksandra Pasis

W grudziądzkim oddziale Gazety Pomorskiej pracuję kilka lat. Zajmuję się głównie tematyką związaną z samorządem, sprawami społecznymi oraz kryminalnymi. Praca z ludźmi, a dokładniej ich historie: jedne dramatyczne, inne zabawne, jest jednocześnie tym co sprawia mi dużą satysfakcję. A najważniejsze - uczy pokory. Po pracy lubię jeździć na rowerze. W czasie urlopu - podróżuję. Gdy znajduję wolną chwilę wieczorem sięgam po książki. Tradycyjne. Papierowe. Tak jak tradycyjna Gazeta Pomorska.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.