Małe tablice rejestracyjne nie do wszystkich aut. Są dodatkowe koszty
Małe tablice rejestracyjne miały ułatwić życie kierowcom aut sprowadzanych z USA i Japonii. Ale że chętnie wybierają je posiadacze samochodów europejskich do akacji wkracza drogówka... i zabiera dowody.
Od lipca 2018 roku w referatach komunikacji można zamawiać tablice rejestracyjne o zwężonej czcionce i mniejszych wymiarach niż standardowe. To tzw. tablice amerykańskie. Wprowadziło je rozporządzenie Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa, po interpelacji posła Piotra Liroya-Marca. Małe „blachy” można stosować tylko w autach z Japonii i USA, w których konstrukcyjnie nie ma wystarczającego miejsca na dłuższe polskie rejestracje.
Szybko okazało się jednak, że małe tablice (bo małe jest piękne) upodobało sobie sporo kierowców. W Białymstoku małe „blachy” otrzymały 173 samochody, w Łomży 45 i tylko w Suwałkach - 5. Na ulicach pojawiły się więc auta europejskie, które fabryczne przetłoczenie na większe tablice mają. Wystarczy, że przy rejestracji kierowca zakreślał znajdujące się we wniosku zdanie: „Wnoszę o wydanie tablic samochodowych zmniejszonych - TAK/NIE”. I już. Urząd nie sprawdza wielkości przetłoczenia na rejestrację, więc nie wie czy ktoś kłamie, czy nie.
- Policja zauważyła to zjawisko. Zjawisko niezgodne z zapisami rozporządzenie. Nie urządzamy polowań na kierowców, ale jeśli patrol zauważy nieprawidłową rejestrację, zareaguje. Nieznajomość prawa szkodzi. Małe tablice są przeznaczone do określonych aut i trzeba o tym pamiętać - mówi rzecznik podlaskiej policji nadkom. Tomasz Krupa.
Funkcjonariusz zatrzyma wtedy dowód rejestracyjny wystawi kierowcy pokwitowanie, które zezwala na jazdę tym autem przez 7 dni. Jednak w tym samym czasie trzeba pójść do urzędu i „procedurę rejestracji pojazdu” powtórzyć. W białostockim referacie komunikacji usłyszeliśmy, że rejestracja samochodu kosztuje 180 zł. Poza „blachami” kierowca musi też wymienić dowód rejestracyjny i naklejkę na szybę oraz zawiadomić firmę ubezpieczeniową (bo nowa rejestracja).
- Jeśli kierowca nie wymieni tablic na prawidłowe (i nie odzyska dowodu), a będzie jeździł dalej, przy spotkaniu z patrolem zostanie ukarany za kierowanie pojazdem, który nie jest dopuszczony do ruchu. Grozi za to mandat do 500 zł i jeden punkt karny - mówi nadkom. Tomasz Krupa.
W dodatku dalej nie pojedzie, a samochód zostanie odholowany na koszt właściciela. - Kierowca będzie mógł nim jeździć dopiero wtedy, gdy wymieni tablice na normalne. Według Biura Ruchu Drogowego, od 1 lipca do 31 października 2018 roku w Polsce małe tablice otrzymało ponad 6 tys. aut - dodaje rzecznik.
Większość z nich ma fabryczne miejsce na standardowe rejestracje. I nawet jeśli uda się nie trafić na policyjny patrol, to każdy kiedyś będzie musi pojechać do Stacji Kontroli Pojazdów na badania techniczne. A wiele stacji już otrzymało od starostów wytyczne. Mają zwracać uwagę na niewłaściwe tablice i zatrzymywać dowody rejestracyjne w tych przypadkach, w których diagności stwierdzą, że w miejscu przystosowanym do wymarów europejskich tablic została umieszczona krótka rejestracja.