Agata Miedzińska, dyrektorka Zielonogórskiego Ośrodka Kultury opowiada nam o tegorocznym, bogatym w atrakcje, Lecie Muz Wszelakich.
- Proszę powiedzieć, czego możemy się spodziewać po tegorocznym Lecie Muz Wszelakich?
- Przede wszystkim dobrej zabawy, takiego czasu, w którym, będąc w Zielonej Górze, nie będziemy mogli narzekać na nudę. Będziemy mieć możliwość wyboru z programu tych wydarzeń i spotkań, które mogą nas zainteresować. Lato Muz Wszelakich to również świetna opcja dla tych, którzy mają wolny czas, ale nie są pewni, czego mogą oczekiwać. I właśnie z tego należy skorzystać – po prostu wyjść w grupie, z innymi osobami i skorzystać z oferowanych przez nas wydarzeń.
- Co ceni pani w Lecie Muz Wszelakich najbardziej?
- Przede wszystkim bardzo cenię sobie reakcję mieszkańców naszego miasta, naszej wspaniałej publiczności, która korzysta ze wszystkich działań, jakie planujemy i jakie prezentujemy w jego trakcie i to jest fascynujące. To znaczy, że ludzie potrzebują, i chętnie korzystają z tych wydarzeń. To jest właśnie w Lecie Muz Wszelakich najpiękniejsze.
- A kto z tych wydarzeń może skorzystać?
- Staramy się, żeby wydarzenia Lata Muz Wszelakich były różnorodne, by tych działań z jednej strony było sporo, ale również by były one dla każdego. Chcemy, by rodzice mogli wyjść na akcje ze swoimi maluchami. I piękne jest to, że na wydarzenia w amfiteatrze, gdzie często mamy publiczność wypełnioną do połowy amfiteatru, w wieku od mniej niż roczek, aż po najstarszą osobę w rodzinie, czyli babcię czy dziadka, którzy z tymi wnuczkami przychodzą. Jak taki maluch posłucha teatralnych wspomnień, zobaczy grę aktorską, to być może za rok, czy za dwa przyjdzie do jednej z zielonogórskich grup teatralnych, po to, aby rozwijać swój talent i zainteresowania.
- Ale Lato Muz Wszelakich to nie tylko wydarzenia dla dzieci…
- Oczywiście. Na wieczorne wydarzenia przychodzą małżeństwa, grupy po to, żeby posłuchać spotkać się z osobami, które znamy z ekranów telewizyjnych. Albo wiemy, że w piekarni Cicha Kobieta mamy bluesowe noce, więc przychodzimy na koncerty. Widać, że mieszkańcy miasta naprawdę lubią tę muzykę. Czy też próbujemy poznać nasze miasto, zbieramy się na wspólne spotkania i wędrujemy z przewodnikiem po Zielonej Górze. Nagle się okazuje, że tyle lat przechodziliśmy koło jakiegoś budynku, a dopiero dzięki tym wycieczkom dowiadujemy się, że w tym domu urodziła się Maryla Rodowicz.
- Czego pani nie może się doczekać najbardziej na tegorocznym Lecie Muz Wszelakich?
- Staram się korzystać ze wszystkich wydarzeń, które co roku mnie zaskakują. To jest właśnie piękno Lata Muz – z jednej strony spotkanie z osobami, które znamy i lubimy, bądź też nie znamy i nawet jeszcze nie wiemy, czy je polubimy… Ale najpiękniejsze z tych wszystkich wydarzeń, w których staram się uczestniczyć, jest to spotkanie z ukochaną zielonogórską publicznością. Jak słyszę podziękowania, widzę uśmiechy ludzi, którzy doceniają to, co robimy to te reakcje są dla mnie najcenniejsze. Spotkanie z zielonogórzanami to dla mnie najważniejsze wydarzenie Lata Muz Wszelakich.