Kukiz: Nie chcę przytulać się z PiS, tylko forsować moje postulaty
Co do opinii o PSL-owcach, jaką miałem, taka pozostała. Podobną mam zresztą o pozostałych partiach w Sejmie - mówi Paweł Kukiz, lider Kukiz`15, niegdyś frontman zespołu Piersi.
Zawiązał pan sojusz z PiS w zamian za wspólne przegłosowanie ważnych ustaw dla Kukiz’15 - m.in. wprowadzenie sędziów pokoju czy zmiany ordynacji wyborczej. Pana postulaty wejdą w życie?
Określenie mianem „sojusz” mojej umowy z PiS jest nieodpowiednie. „Sojusz” w polskich realiach politycznych oznacza „przytulanie się” mniejszej organizacji do większej, by otrzymać od niej jakieś synekury ze skarbu państwa w zamian za umożliwienie „dużemu” sprawowanie władzy. Kukiz’15 nie zawarło z PiS sojuszu ale porozumienie programowe . Niestety, świadomość polityczna Polaków jest tak mizerna, że mało kto w Polsce rozróżnia te pojęcia. Naprowadzę Pana na dobry trop - we Włoszech, w poprzedniej kadencji parlamentu połączyły się w porozumienie programowe bardzo prawicowa partia Matteo Salviniego z centrolewicowym Ruchem Pięciu Gwiazd pod kierownictwem Luigi Di Maio. Dwa bardzo różne ugrupowania pod względem światopoglądu, a jednak udało się im porozumieć ws. realizacji konkretnych postulatów. Konkretnych, wspólnych spraw „do załatwienia” dla dobra całej włoskiej wspólnoty. Takie porozumienie było w ogromnej mierze możliwe dzięki istniejącej we Włoszech demokratycznej, tzw. „mieszanej” ordynacji wyborczej gdzie ¾ posłów wybieranych jest bezpośrednio przez Obywateli w jednomandatowych okręgach wyborczych zaś ¼ posłów wybierają Włochom ich partie polityczne. W Polsce zaś wszystkich posłów „wybierają” Polakom partie, co skutkuje m.in. bardzo ostrymi podziałami i polaryzacją społeczeństwa.
Czy nie jest tak, że wprowadzanie zmiany ordynacji wyborczej na mieszaną wzorem Niemiec, gdzie część przedstawicieli Bundestagu wybiera się systemem większościowym, a drugą proporcjonalnym, wymaga też zmiany konstytucji?
Absolutnie nie, bo zmiany ustawy zasadniczej wymagałby pomysł obsadzania Sejmu w całości na zasadzie jednomandatowych okręgów wyborczych, natomiast w przypadku wprowadzenia systemu mieszanego zasada proporcjonalności będzie zachowana. Wystarczyłaby więc zwykła większość sejmowa do uchwalenia ordynacji mieszanej. JOW-y w całości to rzeczywiście radykalna zmiana, bowiem wypada proporcjonalność, ale w mieszanej - nie.
Wcześniej wszedł pan w układ z PSL-Koalicją Polską, mimo znanej powszechnie Pana opinii na temat „ludowców”. To był błąd?
Nie podoba mi się określenie „układ”, bo w Polsce to słowo natychmiast kojarzy się z czymś pejoratywnym, z wzajemną adoracją w celu osiągania partykularnych korzyści. Nie, nie wszedłem „w układ” z PSL. Zawarłem z nimi umowę na wspólne głosowania na ściśle i konkretnie ustalone przed wyborami postulaty - m.in. zmianę ordynacji na model mieszany, sędziów pokoju, dzień referendalny, antykorupcję. A co do opinii o PSL-owcach, to jaką miałem, taka pozostała. Podobną mam zresztą o pozostałych partiach w Sejmie. Ale po pierwsze - sam nie mam takich sił, by wprowadzić kluczowe dla przyszłości Polski zmiany ustrojowe a po drugie jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. Nepotyzm, sitwy, korupcja dotykają wszystkie partie po 1989 roku w mniejszym lub większym stopniu, ogrom partyjniaków traktuje Polskę jak dojną krowę, a nie dobro wspólne, któremu się służy. Wie pan, gdybym nie poszedł z tym PSL-em, to nie byłoby mnie w Sejmie. Nie dostawałem pieniędzy subwencyjnych a w związku z tym stworzenie poważnych struktur, które byłyby w stanie zebrać ponad 100 tysiecy podpisów poparcia potrzebnych do rejestracji naszego samodzielnego komitetu wyborczego stało się nieosiągalne. Gdyby zas nie było mnie dziś w Sejmie, to dziś nikt by nie mówił o ordynacji wyborczej, dniu referendalnym, ustawie antysitwowej i innych postulatach ustrojowych. Gdyby zarzucił mi pan, że wypowiadam się źle o danej partii, ale przyjął od niej jakieś korzyści: stanowisko ministerialne lub posadę w spółce skarbu państwa, to moglibyśmy dyskutować na temat mojej wiarygodności. Przysięgałem jednak ludziom, że nigdy ich nie zdradzę, obiecałem zrobić wszystko, by uzdrowić system i wprowadzić demokratyczne zasady. Sam nie jestem w stanie tego zrobić, więc posiłkuje się tym, czym dysponuję dookoła. I tyle.
Znowu pana zdenerwuje, ale muszę dokończyć ten wątek. Ciepło o panu wyrażał się Jarosław Kaczyński, chwaląc też pana talenty wokalne. Jeszcze rok temu lider Kukiz’15 nazywał go „nowym Jaruzelskim”, który „chce wszystkich wykończyć”. „Jeśli takim politykiem się stanę, to można ze mną zrobić wszystko” - to pana cytaty.
Gdzie tak powiedziałem?!
„Super Express”, rozmowa wideo z 22 sierpnia 2020 roku.
Ale stanę się jakim politykiem?
Takim, jak Jarosław Kaczyński, z którym chce pan zmieniać ustrój.
Trochę pan pobłądził. Po pierwsze w kampanii wyborczej do Sejmu w 2015 roku mówiłem o wszystkich polskich politykach. W ogólności to, co powiedziałem panu wcześniej - że ogrom z nich traktuje Polskę jak dojną krowę, a nie jak dobro wspólne i że jeśli stanę się - uwaga - TAKIM politykiem jak oni, to można mnie sponiewierać. Często powtarzałem te słowa na spotkaniach z wyborcami w 2015 roku, gdy walczyłem o miejsce w Sejmie. Niestety, potem moje wypowiedzi zostały zmanipulowane, „wycięto” z nich fragment, gdzie mówiłem JAKIM politykiem nigdy nie zostanę. Wie pan, musiałbym być niepełnosprawnym umysłowo, gdybym jeździł po Polsce, prosił ludzi o poparcie, a jednocześnie komunikował im, że jak się do Sejmu dostanę, to można mnie opluć. A wracając do pana Kaczyńskiego - czy stałem się według pana takim politykiem jak on?
Nie mnie to oceniać, od tego są wyborcy.
Zaraz, chwileczkę, jest pan dziennikarzem, więc powinien pan posiadać choćby elementarną wiedzę o tym, co robię. Czy np. wprowadzałem lub wprowadzam „dyscyplinę partyjną” wśród posłów Kukiz’15? Czy kiedykolwiek powiedziałem komuś: zagłosuj tak, jak ja żądam, bo cię wyrzucę z partii?
Nie słyszałem o takim przypadku, ale jeśli uważałbym na poważnie, iż ktoś jest „nowym Jaruzelskim”, to zwyczajnie nigdy nie podpisałbym z nim porozumienia programowego.
No pan być może by nie podpisał. Być może ma pan takie siły, że samodzielnie potrafiłby pan wprowadzić jakiś swój program. Albo może swego czasu podpisałby pan z Tuskiem czy Kwaśniewskim, ale oni również - dzięki temu ustrojowi - mieli możliwość sprawowania władzy absolutnej w Polsce i mieli podobne narzędzia jak Jaruzelski. Dziś moce sprawcze posiada prezes Kaczyński i tylko on jest dziś władny dać „wolę polityczną” dla uchwalenia moich postulatów, które po wejściu w życie „odsiermiężniłyby” nasz postkomunistyczny ustrój. Nie ma dla mnie znaczenia, kto czy z kim miałbym ten ustrój zmienić. Żeby panu to jak najprościej wytłumaczyć, zapytam- mieszka pan w bloku?
Tak, dokładnie.
Czyli zna pan sąsiadów, których pan lubi i się dogaduje, jak i takich, których lepiej omijać z daleka. Załóżmy, że wejście do bloku zabarykadował potężny głaz, a pan nie da rady go przenieść. Zapomniał też pan - jak już fantazjujemy - wyłączyć żelazka. I jedyną osobą, która może panu udzielić w tej chwili pomocy, jest sąsiad, za którym pan nie przepada. Czy zrezygnuje pan z jego pomocy, bo „nie jest fajny”?
W razie czego zadzwoniłbym do kogoś z rodziny…
No to może pan by tak zrobił, ale załóżmy, że tak jak ja nie mam subwencji, tak pan nie ma na opłacenie rachunku za telefon i właśnie go panu wyłączono. To jak? Dopuści pan do tego, by dom spłonął, bo się panu sąsiad nie podoba? A tak poważnie - przeraża mnie, że polityka w Polsce jest traktowana jak związki towarzyskie: z tym mogę wprowadzać jakąś ustawę, a z tym nie, bo go nie lubię. To po prostu dziecinada!
Trwa ostry spór między PiS a TVN. Czy jeśli nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji wejdzie pod głosowanie Sejmu, to Paweł Kukiz zagłosuje „za”?
Podejrzewam partię rządzącą o zabieg socjotechniczny: za dużo wokół nas problemów, np. nepotyzm, więc podrzucamy atak na największą stację telewizyjną kojarzoną z opozycją. Dziennikarze z innych mediów zajmują się obroną kolegów, uważając, że rozpoczął się atak na ich niezależność. PR-owy majstersztyk po prostu! Moim zdaniem, wszystkie stacje są potrzebne, ale trzeba uregulować ich działalność dla odbiorców. Nie ulega wątpliwości: TVN i TVP uprawiają propagandę polityczną dla dwóch stron, są wykorzystywane przez polityków. Dziś przybrało to wszystko wymiar wręcz patologiczny, co wynika oczywiście z tzw. demokracji partyjnej i sposobu wybierania posłów.
Nie usłyszałem jednak, czy poprze pan nowelizację? Porozumienie Jarosława Gowina ogłosiło, że nie.
Deklaruję: jeśli w projekcie ustawy o radiofonii i telewizji pojawią się zapisy o odpartyjnieniu Telewizji Publicznej i kontroli obywatelskiej prezesa TVP, wtedy zastanowię się nad „lex TVN”. Jeżeli ustawa sprowadza się tylko do przejęcia stacji przez spółki skarbu państwa, wówczas takiego prawa nie poprę. Bo wówczas równie dobrze można by wcielić TVN do TVP i po kłopocie. To, że TVN też jest mistrzem manipulacji - nie ulega wątpliwości. W TVP natomiast również za rządów koalicji PO-PSL uprawiała sympatyzowanie z ówczesnymi partiami rządzącymi, ale dziś osiągnęła w tym zakresie mistrzostwo swiata.
Jest też pytanie o „Polski Ład”. Wasze poparcie dla programu gospodarczo-społecznego jest bezwarunkowe? Co się panu podoba w nim, a gdzie należy dokonać korekty?
Proponowałbym pochylić się nad kwestiami klasy średniej i opodatkowania. Każdy podatek boli, to rzecz oczywista, najłatwiej je podnieść. Ale być może będę musiał zacisnąć zęby i zagłosować za niezbyt korzystnymi dla przedsiębiorców rozwiązaniami, jeżeli w zamian - nawet wbrew sobie - otrzymamy sędziów pokoju, pakiet ustaw antykorupcyjnych czy dzień referendalny. Zależy mi na postulatach ustrojowych, bo one prowadzą do uzdrowienia polskiego systemu i wolności. Podatki zawsze można z kolei obniżyć, to łatwiejsza sprawa do załatwienia. Mało tego - bez wprowadzenie moich postulatów przedsiębiorcy nigdy nie będą mieli szansy takiego wpływu na władzę, by móc realizować swoje interesy.
Będzie pan kandydował w kolejnych wyborach parlamentarnych?
Moje porozumienie programowe z PiS polega na tym mniej więcej, że najpierw Zjednoczona Prawica uchwala jedną z naszych ustaw, a potem - my w zamian kilka ich projektów. Potem znow- najpierw nasza - później blok ich. Jeśli partia Kaczyńskiego dochowa tej umowy, wszystko się ułoży z pomyślą dla Kukiz’15, to będę rozważał start w kolejnych wyborach, ale pod warunkiem wpisania do programu wyborczego PiS postulatu ordynacji mieszanej na wzór niemiecki. Prezes Kaczyński uczciwie mi zapowiedział przed podpisaniem porozumienia, że kolejne głosowanie do parlamentu musi odbyć się na bazie obecnych przepisów. W przyszłej kadencji jest to do zrobienia, zresztą PiS w 2006 roku wychodził z taką inicjatywą. Jeżeli PiS zacznie nas zwodzić już teraz, to rzucam mandatem i wracam do domu. Nigdy nie chciałem budować potężnej partii politycznej, nie interesują mnie synekury. Nie posiadam też pieniędzy subwencyjnych,a z zerem na koncie nikt nie jest w stanie stworzyć silnych, ogólnopolskich struktur. W Sejmie trzyma mnie dziś jedynie nadzieja na uchwalenie kilku naszych, ogromnie ważnych ustrojowo ustaw. Bo na pewno nie chęć sławy czy zarabiania pieniędzy. Pierwsze i drugie dał mi rock’n’roll i w zupełności mi to wystarcza.
Paweł Kukiz urodził się w 1963 roku. W latach 1984-2013 lider zespołu Piersi. W 2015 roku kandydował na prezydenta RP. Założył własne ugrupowanie