Tomasz Biliński

Kubica jechał tu sześć lat

Zanim Robert Kubica uległ wypadkowi, jeden sezon ścigał się w barwach Renault. Przed kolejnym był faworytem do mistrzostwa świata. Obecnie francuski Fot. imago sportfotodienst/EAST NEWS Zanim Robert Kubica uległ wypadkowi, jeden sezon ścigał się w barwach Renault. Przed kolejnym był faworytem do mistrzostwa świata. Obecnie francuski zespół pomaga Polakowi wrócić do Formuły 1.
Tomasz Biliński

Kiedy w 2011 r. Robert Kubica uległ wypadkowi, nawet nie było mowy o powrocie do Formuły 1. Jednak po sześciu latach rehabilitacji jedyny Polak w F1 jest bliski powrotu do królowej motorsportu.

Dzięki pierwszym testom Roberta zarówno on, jak i my zgromadziliśmy mnóstwo informacji. Nachodząca sesja na Hungaroringu ma nam dać pełny obraz sytuacji. Wtedy będziemy wiedzieli, czy Kubica jest w stanie wrócić w najbliższym czasie do rywalizacji w Formule 1 – poinformował na oficjalnej stronie Renault Sport Racing Cyril Abiteboul, dyrektor zarządzający zespołu, czym wywołał prawdopodobnie największe zainteresowanie, jakie kiedykolwiek towarzyszyło testom F1.

Powrotem 32-letniego Polaka do królowej motorsportu interesuje się niemal cały świat. Jego kariera to materiał na filmowy scenariusz. Kiedy w 2011 r. uległ poważnej kraksie, uchodził za jednego z kierowców obdarzonych największym potencjałem w stawce oraz jednego z najlepszych w swoim pokoleniu. Mowa tu o czterokrotnym mistrzu świata F1 Sebastianie Vettelu i trzykrotnych Lewisie Hamiltonie i Fernando Alonso.

– Teoretycznie Robert jest najlepszy. We wszystkich niższych kategoriach, w których się ścigał, był szybszy od kierowców, którzy w kolejnych latach zdobywali mistrzostwo świata Formuły 1. Ode mnie też – przekonywał Alonso.

Z kolei Hamilton przyznał, że Kubica był dla niego najbardziej wymagającym przeciwnikiem, gdy rywalizowali w kartingach.
I nic dziwnego. Jako junior jeżdżąc gokartem, był wicemistrzem Europy. W niższych seriach wyścigowych został wicemistrzem włoskiej Formuły Renault 2000 i mistrzem Renault 3.5. Dzięki ostatniemu tytułowi otrzymał możliwość testowania bolidu francuskiego zespołu.

Wypadł bardzo dobrze. Na tyle, że został rezerwowym kierowcą w ekipie BMW Sauber. Jednak szybko awansował, bo Jacques Villeneuve jeździł poniżej oczekiwań. I Kubica w drugim, słabszym, bolidzie zespołu zadebiutował w F1 6 sierpnia 2006 r... na Hungaroringu w Budapeszcie. Zajął siódme miejsce, ale został zdyskwalifikowany za nieprzepisową wagę pojazdu (był dwa kilogramy za lekki). W 2010 r., już w barwach Renault, był trzeci.

We wtorek znów pojedzie po węgierskim torze. W weekend odbędzie się tam Grand Prix. Na wtorek i środę zaplanowano natomiast testy. Polak weźmie w nich udział pierwszego dnia, ale tym razem bolidem renault RS17, z najnowszą specyfikacją, obowiązującą w tym sezonie. Jest on szybszy i wytwarza większe przeciążenia. – To kolejna faza oceny zdolności Roberta – tłumaczył Abiteboul.
Miesiąc temu w Walencji Polak zasiadł za kierownicą bolidu francuskiej drużyny z 2012 r. Przejechał nim 115 okrążeń, a kolejne 90 po francuskim Paul Ricard. Dystans i czasy kolejny raz zrobiły wrażenie na obserwatorach. Od razu zaczęto spekulować, czy Kubica jest w stanie jeździć tak jak przed wypadkiem.

– Dwa dni testów pokazały mi, że fizycznie nie mam problemów. To rozwiało moje wątpliwości co do tego, czy jestem w stanie znów rywalizować w Formule 1. Wcześniej swoje szanse na powrót oceniałem na 20–30 proc. Obecnie wynoszą one 80–90 proc. – ocenił Polak.

Jest zatem coraz bliżej, choć dodawał, że zdaje sobie sprawę, że przed nim jeszcze mnóstwo ciężkiej pracy. Przed startem sezonu 2011 miał na koncie jedno wygrane Grand Prix (w 2008 r. w Kanadzie, w barwach BMW Sauber), ale w poprzednich imponował fragmentami jazdy. Eksperci byli zachwyceni tym, jak pokonywał poszczególne, czasem bardzo trudne, zakręty.

Na początku 2011 r. znów świetnie radził sobie podczas testów. 31 stycznia na torze w Walencji osiągnął najlepszy czas. Był powszechnie uważany za potencjalnego mistrza świata. 6 lutego uległ wypadkowi.

Francuski zespół nie miał nic przeciwko, żeby Kubica rozwijał swoje umiejętności w innych dziedzinach motorsportu. Wziął więc udział w Ronde di Andora. I uległ w nim wypadkowi. Z dużą prędkością uderzył w barierkę. Co gorsza, w uszkodzonym miejscu. Tak, że ta zawinęła się w ten sposób, że niemal przebiła samochód, poważnie raniąc kierowcę. Najbardziej ucierpiała jego prawa ręka i noga.

Kubica nie poddał się. Tak samo zresztą jak w 2007 r. po koszmarnie wyglądającym wypadku w Grand Prix Kanady. Zaczął mozolną rehabilitację. Ekipy poszczególnych producentów modernizowały swoje pojazdy, by dać szansę Polakowi. I tak w 2013_r. został rajdowym mistrzem świata w kategorii WRC-2 (jadąc citroenem). Rok temu jechał mercedesem GT3 w 12-godzinnym wyścigu na Mugello, a następnie w Renault Sport Trophy na torze w Spa.

I tak się składa, że belgijski obiekt może być pierwszym dla Kubicy, na którym wróci do rywalizacji. Po GP Węgier będzie miesiąc przerwy, do GP Belgii właśnie (27 sierpnia). Oczywiście o ile kolejne testy będą dla niego pomyślne, a czasy lepsze od słabo radzącego sobie w tym sezonie Jolyona Palmera (nie zdobył jeszcze punktu).

Tomasz Biliński

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.