Kto da więcej, zgarnia wszystko
To jasne. Ukraina potrzebuje pieniędzy i broni. Prezydent W. Zełenski twierdzi, że aby przejść do kontrnatarcia, kraj potrzebuje co najmniej dziesięciokrotnie więcej uzbrojenia i co najmniej dziesięciokrotnie więcej ludzi. Gorzej, że sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksij Daniłow przyznał ostatnio, że armia nie ma nawet dostatecznej ilości uzbrojenia, aby w ogóle odeprzeć wroga.
Jeden z najbliższych doradców prezydenta Ukrainy Ołeksij Arestowycz powiedział coś znacznie bardziej niepokojącego. Przyznał, że jeśli Zachód nie da Ukrainie tyle pieniędzy i broni, ile jego kraj potrzebuje i żąda to wojna będzie przegrana a pół miliona rekrutów znad Dniepru zasili półtora milionową rosyjską armię co pozwoli Moskwie uderzyć na Europę. “Nikt jej wtedy nie zatrzyma, nikt z taką armią nie wygra”. Nie są to pojedyncze zdanie wyrwane z kontekstu, ale resume dłuższego wywodu, który - chcąc nie chcąc - brzmi trochę jak groźba.
Czy to żart? Pyta retorycznie w swoim programie emitowanym na You Tube Mark Sołonin wybitny rosyjski pisarz i dysydent. Zaraz potem dodaje: “Ale czy tak wypada żartować w czasie wojny?”
Komentując słowa Arestowicza Rosjanin wspomina “żelazną damę” Izraela - Gołdę Meir, która w 1948 roku, jeszcze zanim powstało żydowskie państwo próbowała wymóc na Amerykanach dostawy broni dla walczących o niepodległość bojowników. “Żydowski naród w Palestynie będzie walczył do samego końca!” Meir nie bawiła się w żadną retorykę. “Jeśli dostaniemy broń to użyjemy jej, a jeśli nie dostaniemy będziemy bić się kamieniami. I to my będziemy o tym decydować a taka decyzja już zapadła. Nikt nie może tego zmienić. Wy możecie zdecydować jedynie o tym, kto zwycięży w tej walce: my czy oni.”
Amerykanie zdecydowali. Dali Izraelowi 50 mln dolarów. Dzisiaj na pomoc Ukrainie przeznaczyli już 40 mld. Kolejne miliardy płacą bądź chcą płacić UE inne kraje wolnego świata. A jednak, jeśli losy Ukraińców wg doradcy prezydenta Zełeńskiego mają zależeć wyłącznie od sponsorów (najlepiej tych z Zachodu) to “wbrew publicznym deklaracjom, Ukraińcy wcale nie mogą sami decydować o losach swojego państwa, bo to inni decydują za nich.” - czytamy w komentarzu redakcyjnym niemieckiego “Die Welt” napisanym niedługo po wizycie Sholtza, Macrona i Mario Draghiego w Kijowie.
Chyba nie o to chodzi tym, którzy umierają dzisiaj w Donbasie za wolną i niepodległą Ukrainę.