Ksiądz Radosław Rakowski: Niektórzy parafianie uważają, że ksiądz nie może się zakazić, a kościoły są wolne od koronawirusa
- Niektórzy parafianie powtarzali, że ksiądz, który ma ważne święcenia nie może się zarazić, że Jezus nie zaraża, a każda świątynia jest wolna od koronawirusa. Ciężko dotrzeć do takich osób, także w kwestii przyjmowania komunii na rękę. Oni uważają, że jesteśmy niczym rycerze w lśniącej zbroi, których nic nie może złamać, i że żadna choroba nas się nie ima. Jednak stan, w którym sam obecnie się znajduję, powinien im uświadomić, że księża są tylko ludźmi - tłumaczy w rozmowie z "Głosem" ks. Radosław Rakowski, duszpasterz akademicki, katecheta i wikary z parafii pw. św. Stanisława Kostki na poznańskich Winiarach.
We wtorek okazało się, że jesteś kolejnym poznańskim duchownym zakażonym koronawirusem. Jak się czujesz?
Ks. Radosław Rakowski: Dobrze, nie mam tak naprawdę żadnych typowych objawów choroby COVID-19, które by mnie męczyły. Jedyną niedogodnością na tę chwilę jest dla mnie izolacja. Przebywam sam w pokoju, ale i na to staram się znaleźć sposób. Wczoraj wieczorem zabrałem się za sprzątanie (śmiech).
W jaki sposób doszło u Ciebie do zakażenia i co sprawiło, że postanowiłeś wykonać test?
Nasz drugi duszpasterz akademicki ks. Michał zadzwonił do mnie, informując o jego pozytywnym wyniku testu. Spędziliśmy ze sobą cały poniedziałek, więc zmobilizowało mnie to do izolacji i wykonania testu.
Czytaj też: Policja weszła na mszę w Poznaniu i wyniosła księdza. Zobacz nagranie z interwencji w czasie mszy
W tej chwili w Twojej parafii pw. Św. Stanisława Kostki na Winiarach macie trudną sytuację. Kilku duchownych jest zakażonych, więc jak teraz funkcjonujecie?
Przez to, że stwierdzono u mnie zakażenie, wszyscy musieli poddać się kwarantannie. Tylko jeden ksiądz nie miał ze mną bezpośredniego kontaktu, więc to on w tej chwili odprawia nabożeństwa i czuwa nad parafią. W moim przypadku pojawił się jeszcze jeden problem, bo jestem katechetą w szkole, dlatego wszyscy moi uczniowie i ich rodzice muszą teraz odbyć kwarantannę. Serdecznie im wszystkim współczuje i modlę się za nich.
Jak to wygląda w innych wielkopolskich i poznańskich parafiach?
W naszej diecezji jest kilka dekanatów, w których prawie wszystkie parafie są zamknięte przez kwarantannę kapłanów. Istnieje też kilka poznańskich parafii, w których zarówno proboszczowie, jak i wikariusze poddani są izolacji. W podobnej sytuacji jak my jest np. parafia na Jeżycach na ul. Kościelnej. W takich przypadkach parafie obsługują księża przyjeżdżający z zewnątrz, którzy nie mieli styczności z osobami zakażonymi.
Jak w ostatnich tygodniach, kiedy epidemia nabierała coraz większego rozpędu, wyglądała frekwencja podczas mszy świętych? Zauważyłeś, że parafianie chętniej zostawali w swoich domach?
W naszej parafii podczas trwania całej pandemii frekwencja zmniejszyła się mniej więcej o 40 procent, a po wejściu Poznania do czerwonej strefy, na każdej mszy pojawiało się około 100 osób. W czasie przed epidemią przychodziło ich mniej więcej 400.
Zauważyłeś wśród swoich parafian rozprężenie, które miało miejsce po pierwszym lockdownie?
Tak, widziałem to również u siebie w parafii podczas nabożeństw. Przychodzili ludzie bez maseczek, niestety nie mieliśmy odpowiednich narzędzi, by na nich jakoś mocniej wpływać. Mówiłem i przypominałem o tym obowiązku, ale jak ktoś w trakcie mszy zdejmował ją lub zsunął, nie mogłem poświęcać godziny na ciągłe upominanie. Zauważyłem też zmęczenie obostrzeniami, wakacje rozluźniły ludzi i nadzieja, że wszystko może wrócić do normy. Tymczasem nastąpiło tąpnięcie, które otwiera nam oczy na skalę zagrożenia i łatwość, z jaką wirus się rozprzestrzenia. Teraz osobiście znamy już ludzi, którzy ciężko zachorowali.
Niektórzy uważają, że osoby duchowne nie mogą się zakazić. Sam też spotykałeś się z takimi opiniami?
Część parafian jest rzeczywiście wystraszona sytuacją, ale istnieje też spora grupa, która uważa, że nie ma do czynienia z zagrożeniem. Niektórzy powtarzali, że ksiądz, który ma ważne święcenia nie może się zarazić, że Jezus nie zaraża, a każda świątynia jest wolna od koronawirusa. Ciężko dotrzeć do takich osób, także w kwestii przyjmowania komunii na rękę. Oni uważają, że jesteśmy niczym rycerze w lśniącej zbroi, których nic nie może złamać, i że żadna choroba nas się nie ima. Jednak stan, w którym sam obecnie się znajduję, powinien im uświadomić, że księża są tylko ludźmi.
Czy do grupy antycovidowców trafiały jakiekolwiek Twoje argumenty?
To, że ci ludzie mają takie poglądy to także nasz błąd. Kłania się niestety brak katechizacji i edukacji na odpowiednim poziomie. Kościół cieszy się z poziomu religijności, a powinien dążyć do pokazywania prawdziwej drogi Chrystusa. Dla części z nas wygodniejsza jest sytuacja, kiedy parafianie ślepo wykonują zalecenia księża, zamiast po prostu myśleć, także krytycznie.
Sprawdź także: Wojownicy Maryi nie boją się koronawirusa? Na mszy w Poznaniu nie nosili maseczek
Jak i gdzie osoby wierzące, w obecnej sytuacji, mogą szukać wsparcia duchowego w Kościele?
Staramy się, aby kościoły były otwarte, tak aby każdy mógł udać się na osobistą modlitwę. Na szczęście ze 100 świątyń funkcjonujących w Poznaniu nie wszystkie są wyłączone, dlatego zawsze można zadzwonić do swojego kapłana, także do mnie, jeśli pojawia się silna i szybka potrzeba udzielenia sakramentów świętych, na pewno nikt nie zostanie pozostawiony bez pomocy.
-------------------------
Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?
Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus
Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.
Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień