KROSNO ODRZAŃSKIE: Paweł Stefanicki: Uznają mnie za pijanego, a ja jestem niepełnosprawny
„Proszę tu podejść i chuchnąć”. Te słowa kilkukrotnie słyszał już Paweł Stefanicki. I nigdy nie był pijany w sytuacjach, gdy był kontrolowany. Mężczyzna cierpi na porażenie mózgowe. Na pierwszy rzut oka może wyglądać na pijanego, ale pozory mylą i nie powinno się oceniać kogoś tylko po zachowaniu czy wyglądzie. Tym bardziej gdy pozna się jego historię.
- Chciałbym porozmawiać o postrzeganiu niepełnosprawnych - mówi P. Stefanicki. 33-latek opowiada o różnych sytuacjach, których osobiście doświadczył. - Na jednym z festynów zatrzymała mnie ochrona, oskarżając mnie, że jestem pod wpływem alkoholu - relacjonuje P. Stefanicki. - Odpowiedziałem, że jestem osobą niepełnosprawną i proszę mnie nie obrażać.
33-letni mężczyzna, kiedy siedzi, nie wygląda na chorego. Wyróżnia się, kiedy zaczyna się poruszać. - Jeśli mam komuś przynieść szklankę wody, to ten ktoś za bardzo nie ukoi pragnienia, bo na pewno nie doniosę pełnej szklanki - śmieje się P. Stefanicki.
Pomaga dystans do siebie i własnej choroby
Jak przyznaje Joanna Szymańska z Ośrodka Wsparcia „Integracja” w Krośnie Odrzańskim, Paweł ma duży dystans do siebie i swojego stanu zdrowia. - W przeciwnym wypadku dotkliwej odczuwałby sytuacje, o których opowiada- mówi kobieta. - Nie znaczy jednak, że to nie boli go wcale. Po jednej z takich sytuacji przyszedł do mnie zdenerwowany i zdołowany. Mówił, że musi popracować nad koordynacją. Ale my go akceptujemy takiego, jakim jest!
- Myślę, że teraz jest mu łatwiej, dzięki otoczeniu, w którym się znalazł - dodaje Szymańska. - Poznaliśmy Pawła dzięki projektowi, dowiedzieliśmy się, że skończył on kilka ciekawych kierunków studiów. I wszystkie musiał zdawać ustnie!
Studiował, a później... studiował
Paweł przyznał, że wykorzystywał wolny czas na naukę.
- Otrzymywałem rentę socjalną. Myślałem, że jeśli pójdę do pracy, to ją stracę - przyznaje Paweł. - Więc studiowałem. Zanim ktoś mi uświadomił, że mogę normalnie pracować i nie stracę wspomnianej renty, to miałem już magistra z historii i politologii.
Do tego 33-latek ukończył kierunek administracja publiczna w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Sulechowie oraz „Praktyczne aspekty pozyskiwania funduszy UE” na Uniwersytecie Zielonogórskim.
- Jest to bardzo inteligenty człowiek - mówi J. Szymańska. - Podjęliśmy współpracę z Fundacją na rzecz Collegium Polonicum i okazało się, że mogą go tam zatrudnić. Pracuje od dwóch lat, rozwija się, sam prowadzi zajęcia. To go też wzmocniło. Ta możliwość funkcjonowania jak wszyscy inni sprawiła, że lepiej się czuje. Ale wciąż spotyka się z różnymi, przykrymi sytuacjami...
Za granicą nie oceniają
Paweł przyznaje, że jest osobą, która nie lubi siedzieć w miejscu. - Lubię podróże, kilka razy wybierałem się za granicę - opowiada krośnianin. - Co ciekawe, tam przykre sytuacje się nie zdarzały. Jest tam troszkę inna kultura. Ludzie nie oceniają. Ostatnio byłem w Hiszpanii. Wszyscy są uprzejmi, nie „fuczą” na siebie w kolejce do sklepu. Można powiedzieć, że od podróży wszystko się zaczęło. Bałem się. Nikogo nie znam. Zastanawiałem się, czy ludzie będą się patrzeć i oceniać. Niepotrzebnie. Podczas pierwszej wycieczki do Rzymu, poznałem ludzi, którzy powiedzieli mi, że mogę pracować i skierowali mnie do odpowiednich osób. Tak poznałem Asię Szymańską.
- Chciałabym zaapelować, aby ludzie przestali oceniać się wzajemnie - mówi J. Szymańska. - Szanujmy innego człowieka. Akceptujmy każdego takim jakim jest, bo każdy jest piękny!
Otarł się o śmierć
P. Stefanicki cierpi na dziecięce porażenie mózgowe. - Widać nie spieszyło mi się przyjście na świat, ponieważ o 40 minut za długo byłem w łonie matki - opowiada 33-letni krośnianin. - Efekt? Niedotlenienie. I to bardzo poważne. Wszyscy szykowali się na najgorsze, ponieważ lekarze przewidywali, że nie przeżyję. Po porodzie miałem tylko jeden punkt w skali Apgar za akcję serca. To było jak wyrok śmierci. Lekarze mówili, że jeśli przeżyję, to będę roślinką. Ale nie dałem za wygraną!
Dziś mężczyzna radzi sobie i jeśli np.siedzi, to wygląda na zdrowego. Kłopoty Pawła widać w poruszaniu się. - Mam kłopoty z koordynacją. Ale gdy siedzę, to wyglądam na zdrowego. Tak było podczas jednej wizyty u lekarza. Ten mnie zapytał: „Pan jest niepełnosprawny, ale co panu w ogóle dolega, bo nic po panu nie widać?” Odpowiedziałem, że jeśli da mi pełną szklankę wody, to może doniosę mu pół albo wcale - śmieje się Stefanicki.