Osłabienie złotego wobec walut przedłuża się. Na pewno potrwa do połowy maja. A co dalej, zależy od tego, jak rząd zbilansuje dochody i wydatki.
Według polityków PiS coraz słabsza polska waluta to efekt zmowy wrogich Polakom banków. Zdaniem części ekonomistów rynek wykorzystuje oczekiwanie na kolejny słabszy rating, czyli ocenę perspektyw polskiej gospodarki. Faktem jest, że kurs euro wynosi około 4,40 zł, a franka szwajcarskiego balansuje na granicy 4 zł.
Cena pierwszej tegorocznej majówki za granicą będzie wyjątkowo dotkliwa - kurs euro 4,40 zł to smutny rekord ostatnich lat. Rok temu wyniósł 4,02 zł, a w „najdroższym” pod tym względem w ostatnich latach roku 2014 wahał się na poziomie 4,20 zł. Osłabienie złotego odczują także spłacający kredyty frankowe w ostatnich dniach miesiąca. O ile ratę marcową wyliczano im po kursie 3,90 zł za franka, o tyle teraz już po kursie o niemal 10 gr wyższym.
Zdaniem Marcina Kiepasa, głównego analityka Admiral Markets, wskazać można nawet kilka przyczyn osłabiania się naszej waluty.
- Po pierwsze, są to obawy związane z zapowiedzianym na 13 maja przeglądem oceny wiarygodności kredytowej Polski przez agencję Moody’s. Wydaje się prawdopodobne, że podobnie jak S&P Moody’s zetnie tę ocenę. I inwestorzy to dyskontują. Ponadto inwestorów niepokoić może wciąż niewyjaśniona przyszłość ustawy frankowej i możliwe dalsze zaostrzenie konfliktu politycznego w kraju - wskazuje Kiepas.
- Ryzyko polityczne dla rynków, jakie wywołał sam PiS, jest tak duże, że żadne posądzania o spisek i „czary” nie mają racji bytu, bo tak zawsze zachowują się rynki. Dopóki tego PiS nie zrozumie, nic nie osiągnie w gospodarce - podkreśla prof. dr hab. Marian Noga z Wyższej Szkoły Bankowej we Wrocławiu, były członek Rady Polityki Pieniężnej (RPP).
Eksperci są zgodni, że zjawisko taniejącej waluty utrzyma się co najmniej do połowy maja. - Notowania euro/złoty mogą sięgnąć w maju nawet poziomu 4,45-4,47 zł, za dolara możemy wówczas zapłacić 3,97-4,00 zł, a za franka szwajcarskiego między 4,02 a 4,06 zł. Takiej przeceny nie będą w stanie powstrzymać nawet słowne interwencje Ministerstwa Finansów - uważa Kiepas.
A co dalej? Tu wiele zależy od polityki rządu, a zwłaszcza stanu finansów publicznych.
- W wahaniach kursu walutowego ważnych jest pierwszych sześć dni. Jeżeli w tym czasie osłabianie kursu się zatrzyma, to sytuacja się uspokoi. Natomiast jeżeli nastąpi dalsze osłabianie kursu, to potrzebne są działania nie tylko NBP, ale przede wszystkim rządzących i oczywiście członków RPP - tłumaczy prof. Noga. - Obecnie w Polsce fundamenty gospodarki są mocne, ale nie oznacza to, że nie są one zagrożone, nawet już na przełomie 2016/2017, kiedy rządowi nie uda się spiąć budżetu na 2017 r. Nie pomogą tutaj żadne „lepsze” ściągania VAT-u , bo firmy słupy nie mają majątku i mogą one się tylko pośmiać ze straszaka rządu, jakim jest tzw. rozszerzona konfiskata mienia.
Sposobem na ustabilizowanie sytuacji na dłuższą metę w ocenie byłego członka RPP może być sztywny kurs złotego do dolara, euro bądź do franka. - To można wykonać błyskawicznie, na podstawie obecnie obowiązujących przepisów. Ba, sama zapowiedź takich działań przez rząd, bo to domena rządu, a nie NBP, uspokoi kurs złotego - uważa prof. Noga.
Autor: Zbigniew Biskupski