"Korona królów" serial TVP którego pierwsze odcinki wzbudziły ogromne kontrowersje
Pierwsze odcinki serialu TVP „Korona królów” wzbudziły ogromne kontrowersje. Tymczasem wygląda na to, że niespecjalnie jest o co kruszyć kopie. Cykl ma swojego wyraźnego adresata, którego może „kupić”
Nakręcić film, który wzbudzi ogólnokrajowe dyskusje, wywoła silne emocje, zajmą się nim wszystkie media - to pewnie marzenie wielu twórców. W dobie internetu opinie i reakcje są już tylko skrajne, dlatego „ogólnokrajowa dyskusja” może polegać jedynie na wylewaniu pomyj lub odszczekiwaniu się prześladowcom. Najnowszego podziału rodaków na oczywiście wyłącznie dwa obozy dokonuje serial, a właściwie telenowela TVP „Korona królów”. Tymczasem prawdopodobnie znowu nie ma o co kruszyć kopii: przedsięwzięcie adresowane jest do konkretnego widza, wyczekującego przed telewizorem na podobne schematy i w tym środowisku cykl może odnieść niemały sukces. Widz liczący na bardziej wyrafinowane doznania z założenia nie jest tu brany pod uwagę, choć korona mu z głowy raczej nie spadnie, gdy obejrzy niektóre odcinki.
Już na samym początku przyczynek do żartów dał prezes Telewizji Polskiej Jacek Kurski, który ze swoim specyficznym poczuciem humoru i błyskotliwości porównywał „Koronę królów” do „Gry o tron”. Rzecz jasna, pewne powiązania znaleźć można, ale to trochę tak jakby porównywać „Dwoje na huśtawce” do sceny pogrzebu Gandhiego w filmie Richarda Attenborough, w której wystąpiło 300 tysięcy statystów. Nie ten rozmach (według nieoficjalnych informacji, realizatorzy „Korony królów” mają około 200 tysięcy złotych na odcinek), co niestety jest jednym z największych kłopotów polskiej produkcji.
„Korona króla” mieści w sobie wszystkie błędy polskiego kina i niemal każdy zarzut, który przeciwko serialu wytoczono ma pokrycie w rzeczywistości.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień