Konkursu na prezesa SM „Zieleniec” był pełen niejasności. Wciąż ich nie wyjaśniono

Czytaj dalej
Fot. Grzegorz Olkowski
(mo)

Konkursu na prezesa SM „Zieleniec” był pełen niejasności. Wciąż ich nie wyjaśniono

(mo)

Andrzej Bachnij, który kandydował na stanowisko prezesa SM „Zieleniec”, zawiadomił prokuraturę o fałszerstwie. Teraz sam usłyszy zarzuty.

Pod koniec ubiegłego roku Waldemar Przybyszewski (PO), wieloletni prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Zieleniec”, zrezygnował ze stanowiska. Wkroczył w wiek emerytalny, ale też miał świadomość, że stracił zaplecze. Wybrana w 2015 roku rada nadzorcza miała inną od niego wizję funkcjonowania spółdzielni. W grudniu rada nadzorcza ogłosiła konkurs.

„Rada Nadzorcza Spółdzielni Mieszkaniowej „Zieleniec” w Toruniu ogłasza konkurs na kandydata na prezesa zarządu. Aplikacje zawierające wniosek z uzasadnieniem, CV i list motywacyjny proszę składać w siedzibie spółdzielni do dn. 28 grudnia 2015 r., do godz. 15.00, w zamkniętej kopercie z dopiskiem „Konkurs” - ogłoszenie tej treści dostępne było na stronie internetowej spółdzielni jeszcze 31 grudnia.

- Startowałem w tym konkursie i wiele rzeczy mnie zaniepokoiło - mówi Andrzej Bachnij, emerytowany wojskowy, jeden z kandydatów. - Po pierwsze, brak wymagań stawianych kandydatom na prezesa. Po drugie, fakt dzwonienia do kandydatów już 28 grudnia po południu z informacją: „Dziękujemy, konkurs już rozstrzygnięto”. Po trzecie, brak dokumentacji konkursowej w siedzibie spółdzielni. Po czwarte, zwracanie się do Jerzego Klugiewicza, przewodniczącego rady nadzorczej, per panie prezesie. Dziwnych rzeczy było tyle, że zdecydowałem się zawiadomić prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

Jerzemu Klugiewiczowi, jak się okazało, faktycznie powierzono tymczasowo obowiązki prezesa spółdzielni. Uczyniono to na skutek, jak tłumaczą w SM „Zieleniec”, nierozstrzygnięcia konkursu. Dodajmy, że Jerzy Klugiewicz do konkursu na prezesa nie mógłby przystąpić jako członek rady nadzorczej.

Andrzej Bachnij o swoich podejrzeniach prokuraturę zawiadomił 20 stycznia. Po pięciu dniach uczynił to jeszcze inny torunianin (personalia do wiad. red.). Sprawy połączono i oddano pod lupę funkcjonariuszom Komisariatu Policji Toruń-Śródmieście. Efekty?

24 lutego komisariat zdecydował o odmowie wszczęcia dochodzenia. - Okoliczności podniesione przez obu zawiadamiających wskazują na co najmniej niezachowanie właściwych standardów przy prowadzeniu procedury wyboru prezesa SM „Zieleniec”. Te zagadnienia jednak, dotyczące prawidłowości pracy rady nadzorczej, mogą i powinny być przedmiotem ewentualnej lustracji prowadzonej przez właściwe służby nadzoru nad działalnością nadzoru - pisze w uzasadnieniu asp. szt. Tomasz Lipiński.

Co ciekawe, od policji Andrzej Bachnij dowiedział się, że rada nadzorcza spółdzielni zawiadomiła o podejrzeniu przestępstwa przez niego, na skutek upubliczniania informacji.

Autor: (mo)

(mo)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.