Konkretny zawód i fachowcy są w cenie
Radni w Tucholi zastanawiali się, jak powinien funkcjonować rynek pracy.
Jadwiga Łyczywek, zastępca kierownika Powiatowego Urzędu Pracy w Tucholi odpowiadała na pytania radnych, a wątpliwości jest dużo.
Niby ceni się fachowców, ale teoria ciągle się mija z praktyką. - Jak to jest - pytał Waldemar Kierzkowski. - Że w statystykach podajecie, że zarejestrowanych jest 134 bezrobotnych stolarzy, a wolnych miejsc na tym stanowisku jest 34. Nie rozumiem. Skoro są wolne miejsca, to nie powinni być ludzie bez pracy w tym zawodzie.
- Do statystyk wprowadzany jest zawód ostatnio wykonywany - tłumaczyła Jadwiga Łyczywek z PUP. - Często jest tak, że ktoś popracował jako stolarz trzy miesiące albo pół roku i taki zawód mu się wpisuje, pomimo że ma inny wyuczony i ma blade pojęcie o wpisanym. Dlatego trudno mu podjąć pracę. Pracodawcy zazwyczaj chcą ludzi z doświadczeniem. Poza tym dobrych pracowników nie jest łatwo znaleźć. Robimy szkolenia na tapicera czy szwaczki, którzy są poszukiwani, to jest praca na dwie zmiany. Wiemy, jak jest z dojazdami w naszym terenie. Chętnych jest niewielu.
Ireneusz Wesołowski mówił o szkoleniu zawodowym. Jako dyrektorowi szkoły, gdzie uczy się młodych ludzi konkretnego zawodu, zależy mu na nawiązywaniu kontaktów z pracodawcami. - Niestety, nasi uczniowie na praktykach często przez pracodawców są traktowani jak popychadła i wykorzystywani - dodał. - Dzwonią do mnie pracodawcy, chcą uczniów na praktyki. Zadaję im pytania, czy uczniowie znajdą pracę po szkole i za jakie pieniądze, nie ma już odzewu. Nie można wykorzystywać ludzi.
Padały też pytania, czy osoby zakładające własne przedsiębiorstwa mogą liczyć na wsparcie PUP. - Są szkolenia i są osoby, które dostały dofinansowanie na otwarcie własnej działalności, robimy też spotkania z pracownikami ZUS i urzędu skarbowego - tłumaczyła zastępca kierownika. - Ci pracownicy udzielają informacji od podstaw.
Wiele się zmieniło, radni mieli jednak wątpliwości co do skuteczności działania PUP.