Komisarz UE chce nadzoru dla Polski
Günther Oettinger, komisarz Komisji Europejskiej, zapowiedział objęcie Polski specjalnym nadzorem przez Brukselę. Powodem nowa ustawa medialna.
W wywiadzie, który ukazał się w niedzielnym wydaniu gazety „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (pod tytułem „Europa wywiera presję na Polskę”), Oettinger wyraził zaniepokojenie ustawą medialną zatwierdzoną przez polskich parlamentarzystów. - Nie wolno zwalniać prezesa stacji bez podania przyczyn. To byłaby samowola - powiedział komisarz Komisji Europejskiej ds. gospodarki cyfrowej i społeczeństwa. Wbrew słowom Niemca dyrektorzy TVP 1, 2, TVP Kultura i szef Telewizyjnej Agencji Informacyjnej sami złożyli dymisje na ręce prezesa TVP. W tekście pada też nazwisko Tomasza Lisa, który zdaniem gazety był dyrektorem programowym TVP, a jego zwolnienie wpisuje się w agresywną politykę władz. Tymczasem umowa Lisa została wygaszona jeszcze przez same władze TVP, a przypisywanej mu przez niemiecki dziennik funkcji nie pełnił.
- Inicjatywa komisarza Oettingera jest jego inicjatywą, do której ma prawo. Nie chcę natomiast komentować argumentów, których używał - powiedział Agencji Informacyjnej Polska Press (AIP) Paweł Zalewski, były europoseł PO.
- Warto zadać sobie pytanie, czy Polacy chcą odejść od liberalnej demokracji. Jarosław Kaczyński zapomina, że Unia to nie tylko wspólnota gospodarcza, ale też wspólne idee i prawo, których zobowiązaliśmy się przestrzegać. Teraz PiS traktuje UE jako przeszkodę w realizacji rewolucji systemowej. To oddala nas od Europy - mówi Zalewski.
- Gdy usłyszałem wypowiedź komisarza Oettingera, poczułem się młodszy o 30 lat - komentuje dla AIP lider drugiej największej partii opozycyjnej Paweł Kukiz. - Przypomniałem sobie sytuację, kiedy Związek Sowiecki był żywotnie zainteresowany sytuacją w Polsce. Z tym że postępował bardziej delikatnie - ocenia. - Tak obcesowe ingerowanie w sprawy niepodległego państwa to skandal, tak nie wolno - oburza się Kukiz. Tymczasem mimo zabiegów polskich polityków szef KE Jean-Claude Juncker zapowiedział na 13 stycznia debatę o sytuacji politycznej w Polsce.
Jak tłumaczy autor artykułu Thomas Gutschker, wobec Polski może zostać użyty unijny zapis zakładający „usystematyzowany dialog” z państwem członkowskim w sytuacji stwierdzonego „zagrożenia dla praworządności”. W przypadku braku reakcji na wysunięte w takim dialogu propozycje zmian kraj może stracić prawo głosu na europejskiej arenie. Jak dotąd UE nie korzystała z tego rozwiązania nawet w przypadku Węgier pod rządami Viktora Orbána. Według niemieckiego dziennika Juncker zamierza „postraszyć” PiS użyciem tego mechanizmu. „Jeżeli konflikt nie zostanie rozwiązany w Polsce i przez Polaków, Juncker dysponuje różnymi środkami, po które może sięgnąć” - pisze autor artykułu, przewidując jednocześnie, że Polska to zbyt duży i za mocno powiązany z sąsiadami kraj, by pozwolić sobie na polityczną izolację.
- Z takimi straszakami mieliśmy już do czynienia. Bądźmy otwarci na te rozmowy. Trzeba znać swoje miejsce w szeregu, ale sprawując politykę z pozycji kolan, ktoś, kto stoi nad nami może... zrobić wiele - urywa ze śmiechem Kukiz. Z kolei były europoseł PiS Paweł Kowal uważa w rozmowie z AIP, że nie ma w tej chwili w UE klimatu do obrania tak ostrego kursu przeciw Warszawie. - Rząd nie powinien jednak ignorować tych sygnałów i powinien pilnować, by jego stanowisko było zrozumiałe - powiedział.
Wcześniej wiceprzewodniczący KE apelował do szefów MSW i MS Witolda Waszczykowskiego i Zbigniewa Ziobry o zachowanie „pluralizmu mediów”, prosząc jednocześnie o wyjaśnienia. - Musimy odróżniać coś, co jest działaniem politycznym, związanym ze zwyczajnym układem sił w Europie, od działań formalnych. Wypowiedź Oettingera, choć powinna być oparta na lepiej sprawdzonych informacjach, wpisuje się w zwykłe prezentowanie politycznych sympatii - uważa Paweł Kowal.
Nowa ustawa zakłada m.in., że nowe władze mediów publicznych będzie powoływał i odwoływał minister Skarbu Państwa.
Autor: Maciej Deja