Komendant MO odpowie za zbrodnie komunizmu
Henryk K. oskarżony o wydanie decyzji o internowaniu 68 działaczy opozycji w Chełmie. - Powinien być osądzony już 25 lat temu - uważa jedna z jego ofiar.
- W nocy zaczęli się dobijać do drzwi. Wiedziałem, że idą po mnie. Wyskoczyłem w samej bluzie z czwartego piętra z balkonu. Ale nie chciałem ukrywać się jak szczur, dlatego poszedłem do pracy. Ubecy jednak już tam na mnie czekali - wspomina 14 grudnia 1981 roku Tadeusz Pyrtak z Chełma, który w kilku obozach internowania przebywał łącznie przez 10 miesięcy.
Przed Sądem Rejonowym w Chełmie odbyło się we wtorek posiedzenie przygotowawcze w sprawie Henryka K., który był komendantem wojewódzkim Milicji Obywatelskiej w Chełmie. Jest oskarżony o popełnienie zbrodni komunistycznych.
- Posiedzenie przygotowawcze polega na tym, że strony przed sądem przedstawiają materiał dowodowy i ustalają przebieg procesu - wyjaśniał nam wczoraj Dariusz Abramowicz, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie.
Jednak Henryk K. nie pojawił się we wtorek w sądzie. - Sędzia nie uzyskał informacji, czy oskarżony jest powiadomiony o terminie posiedzenia. Została mu przedstawiona dokumentacja medyczna o złym stanie zdrowia oskarżonego - mówił po sprawie Abramowicz.
Henryk K. ma 84 lata. Obecnie mieszka w Poznaniu. - Oskarżyliśmy go o popełnienie zbrodni komunistycznych, które polegały na wydaniu od 12 do 16 grudnia 1981 r. w Chełmie decyzji o internowaniach 68 działaczy ówczesnej opozycji - wyjaśnia prokurator Jacek Nowakowski z lubelskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.
Przesłuchany w lubelskiej siedzibie IPN Henryk K. nie przyznał się do winy. Stwierdził, że powoływał się wówczas na „Dekret o ochronie bezpieczeństwa państwa i porządku publicznego w czasie obowiązywania stanu wojennego”. - Od 12 do 16 grudnia 1981 roku nie obowiązywał taki dekret. Dopiero 17 grudnia wszedł w życie „Dekret o stanie wojennym” - uściśla Nowakowski.
Kolejne posiedzenie przed sądem zaplanowano na 31 marca. Henrykowi K. grozi kara do 10 lat więzienia.
- Byłem więziony przez prawie rok, w trakcie przesłuchań mnie bito. A K. teraz będzie migał się od odpowiedzialności, bo jest stary i chory. Powinien zostać osądzony już 25 lat temu - mówi z goryczą Pyrtak.
Tadeusz Pyrtak ma dziś 72 lata. Pracował w Chełmskich Zakładach Obuwia. - Zasiadałem w komisji zakładowej Solidarności. Władzy nie podobało się, że dbałem o interesy pracowników, żeby żyło im się lepiej w trudnych czasach - mówi.
400 opozycjonistów czeka na sprawiedliwość
Śledztwo w sprawie K. ruszyło w 2005 roku. Akt oskarżenia do chełmskiego sądu został skierowany pod koniec ubiegłego roku.
- Zawiadomienie w tej sprawie złożyło do nas Ogólnopolskie Stowarzyszenie Internowanych i Represjonowanych z siedzibą w Siedlcach - wyjaśnia prokurator Jacek Nowakowski, naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN w Lublinie. Podobnie było w czterech innych przypadkach komendantów wojewódzkich z Lublina, Zamościa, Białej Podlaskiej i Siedlec. - My oczywiście sami z urzędu też możemy wszczynać śledztwa w takich sprawach - dodaje Nowakowski.
Dlaczego śledztwo trwało ponad 10 lat? - pytamy. - Składając zawiadomienia w tych pięciu sprawach, chcieliśmy, by przestępców spotkała zasłużona kara. Nie rozumiem tej sytuacji, czemu to tak długo trwało - mówi nam Janusz Olewiński, przewodniczący Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Internowanych i Represjonowanych.
Prokurator Nowakowski wyjaśnia, że śledztwo ciągnęło się przez lata, gdyż w sprawie trzeba było przesłuchać około 100 osób. - A nie wszystkie żyjące osoby mieszkają nadal w Chełmie. Większość opozycjonistów rozjechała się po kraju, a nawet niektórzy przebywają poza jego granicami, np. w USA. Do wszystkich tych osób udało się nam dotrzeć - tłumaczy.
Lubelski IPN prowadzi obecnie cztery podobne postępowania, w których zawiadomienia złożył OSIP.
- Jeśli idzie o Białą Podlaską i Siedlce, ustaliliśmy, że ówcześni komendanci już nie żyją. Z kolei w przypadku spraw z Zamościa i Lublina wkrótce możemy oczekiwać kolejnych aktów oskarżenia - dodaje prokurator Nowakowski.
Każda z tych spraw może dotyczyć nawet około 100 działaczy ówczesnej opozycji.