Kolorowy misz-masz na rynku w Żorach. Anioły o fallicznych kształtach - zdania o tej estetyce są podzielone
Estetyczny misz-masz na żorskim rynku, brak spójnej, architektonicznej myśli - to zarzut popularnej artystki z Żor, Ewy Rotter-Płóciennikowej wobec urzędników. Jej wpis na Facebooku wywołał prawdziwą dyskusję wśród mieszkańców. Zarzuty? Rzeźby aniołów przypominające... fallusy, potężna karuzela w stylu wiktoriańskim, a w święta nowoczesna choinka i znowu z innej bajki kramy świąteczne...
- Karłowate rzeźby z plastiku przy wejściu. Na środku intensywnie plastikowa choinka, zdecydowanie lepiej wygląda ze światełkami, ale w ciągu dnia strasznie jest smutna. Nad wszystkim anioły - połączenie metalu z kamieniem. Smutne, ciężkie, omotane, niezdolne do lotu . Podkreślę, że to nie tylko moje zdanie. Miałam okazję spotkać na żorskim rynku grupę osób spoza Polski, która spytała, czy te rzeźby robił rodzimy żorski artysta. Zaprzeczyłam. Stwierdzili, że to dobrze, bo idzie z nich taka niemoc. W naszej kulturze anioł kojarzy się z czymś ulotnym, mistycznym - wspomina artystka, podkreślając jeszcze jedno skojarzenie. - Wiele osób mówi, że one wyglądają jak fallusy. Ja też to widzę. Współczuję mieszkańcom, którzy patrzą z okien i widzą codziennie siedem fallusów. Być może miasto nie ponosi kosztów tej wystawy, ale ponosi konsekwencje, budując szurniętą estetykę - podkreśla dobitnie Ewa Rotter-Płóciennikowa, która kilka lat temu otrzymała m.in. miejską nagrodę Phoenix Sariensis za swoje osiągnięcia artystyczne. Jak zaznacza artystka, na rynku w Żorach było już sporo ciekawszych wystaw.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień