Kolejny raz przejechane kilometry zamieniają się w (po)moc. Tym razem pojadą dla Agaty. Dołączysz do peletonu dobrych ludzi?

Czytaj dalej
Fot. fot. archiwum Grzegorza Małaszuka
Joanna Krężelewska

Kolejny raz przejechane kilometry zamieniają się w (po)moc. Tym razem pojadą dla Agaty. Dołączysz do peletonu dobrych ludzi?

Joanna Krężelewska

W tej historii dobroć mnoży się przez dzielenie. Z innymi. Jej jeden bohater wsiadł na rower, by pomóc. Drugi pomoc otrzymał. I pomoże Agacie. Wszyscy walczą z chorobą i niepełnosprawnością.

Sześć lat temu świat Cezarego Bogdańskiego zatrzymał się. Aktywny sportowiec, były funkcjonariusz Straży Granicznej, żył pełnią życia. Uprawiał sporty ekstremalne. Kiting na wodzie i lodzie. Zdiagnozowano u niego zakrzepicę, ale nie poddał się. Nie przestał trenować.

- Niestety, miałem źle dobrane leki i mocno rozrzedzoną krew. Zimą, sześć lat temu, mocno się potłukłem. W domu zacząłem tracić przytomność - opowiada Cezary Bogdański. - Żona wezwała pogotowie. W szpitalu w Giżycku zdiagnozowano krwiak przy móżdżku.

Po skomplikowanej operacji mężczyzna spędził miesiąc w śpiączce. Rokowania były złe, ale Cezary nie poddał się. Walczył o każdy krok, o utrzymanie równowagi. Uczył się na nowo funkcjonować, pisać, jeść, ubierać. Przez rok rehabilitacji marzył, by wsiąść na rower.

- Wcześniej dużo jeździłem. Po śpiączce miałem nogi jak patyki, ale pamięć mięśniowa pozostała. Wreszcie żona powiedziała: „wsiadaj!”. Uratowała mi życie… - mówi.

Pierwsza próba. Upadek. - Ale chodzi o to, żeby się podnieść. Sukcesem był każdy przejechany kilometr. A kiedy je już zacząłem kręcić, nie przestałem - mówi Cezary Bogdański.

Dobro wraca

Z żoną i córką wrócili w rodzinne strony - na Mazury.

- W czasie rehabilitacji otrzymałem ogromne wsparcie od bliskich i znajomych. Ponieważ dobro wraca, postanowiłem przekazywać je dalej. Zacząłem „kręcić dla innych” - wspomina Cezary.

Pięć lat temu po raz pierwszy zorganizował akcję charytatywną „600 km pomocy”. Przez trzy lata jeździł sam, zachęcając innych do wspierania osób, na rzecz których organizował zbiórki. Rajd rozpoczynał w Giżycku, później trasą Green Velo jechał aż do Milejewa pod Elblągiem. Wracał tą samą drogą. W zeszłym roku po raz pierwszy wyruszył z ekipą innych rowerzystów, którzy chcieli przyłączyć się do promowania zbiórki. Pojechali dla Szczepana, który w młodości stracił obie nogi i marzył o rowerze handbike, napędzanym siłą mięśni rąk. Udało się! Rower kosztował ponad 20 tys. zł. Rowerzyści zachęcali do wpłat na konto Rotary Club Elbląg, którego członkinie są patronkami akcji charytatywnej. Klubowiczki dołożyły brakującą część i Szczepan Ligara dostał wymarzony rower. Za pomoc odpowie pomocą. W tym roku przyłączy się do akcji.

Rower to magia!

Historia Szczepana wystarczyłaby na książkę. Gdy skończył trzy lata, jego rodzina w pożarze straciła cały dobytek, a on sam trafił do domu dziecka. W liceum wpadł pod pociąg i stracił nogi.

- Życie mocno mnie doświadczyło. Wypadek i podwójna amputacja zmieniły absolutnie wszystko. Okazało się jednak, że mam szczęście do ludzi. Spotykałem wspaniałe osoby, które niesamowicie mi pomogły - opisuje.

Dokładnie w dniu osiemnastych urodzin odebrał pierwsze protezy. Dzięki wsparciu wychowawczyni i kolegów z klasy nie poddał się i zdał maturę. Podjął pracę, poznał miłość swojego życia, Gosię, i założył rodzinę. Jest szczęśliwym mężem i ojcem, prowadzi aktywny tryb życia. Jego marzeniem był rower dostosowany do potrzeb osoby z dysfunkcją ruchu. I poznał kolejnego dobrego człowieka.

- Z Cezarym poznaliśmy się dwa lata temu podczas rejsu. On żegluje od dawna, ja na jachcie debiutowałem. Dużo rozmawialiśmy i powiedziałem mu o moim marzeniu - rowerze napędzanym siłą mięśni rąk - wspomina Szczepan Ligara. - Odpuściłem jego zakup, bo to bardzo drogi sprzęt.

Cezary Bogdański zaproponował Szczepanowi wsparcie - chciał pomóc w sfinansowaniu roweru.

- Byłem zaskoczony propozycją. Złożyłem wniosek o dofinansowanie. Dostałem niemal połowę kosztów, a resztę uzbierał Cezary. Rower to magia! Jestem nim oczarowany i zafascynowany. Każdą wolną chwilę poświęcamy z żoną na rowerowe wyprawy - mówi Szczepan Ligara. - Dobro za dobro. W tym roku dołączę do rajdu i pomogę zebrać pieniądze dla kolejnej osoby! Jestem zaszczycony, że mogę brać udział w tej inicjatywie.

Zbiórka na turnus

Tym razem rowerzyści będą kręcić dla Agaty Augusiak. To pomysł koszalinianina, uczestnika ubiegłorocznego rajdu.

- Tomasz Kling, kolega Cezarego, zaproponował mi udział w przedsięwzięciu. Poznałem ekipę fantastycznych ludzi i podczas jednej z rozmów opowiedziałem im o Agacie. To moja przyjaciółka. Moja i mojej rodziny. Znamy się od czasów, gdy mieliśmy naście lat - mówi Grzegorz Małaszuk.

Agata Augusiak była aktywną, dowcipną, inteligentną dziennikarką, czytelniczką, oglądaczką filmów, bywalczynią popularnych koszalińskich miejsc spotkań, fanką Kapuścińskiego i Roberta Redforda.

- Dla nas, dla przyjaciół, jest tą samą Agatą. Lojalną przyjaciółką. Silną i bezkompromisową. Chciałaby żyć na swoich warunkach, ale, niestety, musi zaakceptować te, które dyktuje jej choroba - mówi Grzegorz Małaszuk. - Agata od 32 lat zmaga się z nieuleczalnym stwardnieniem rozsianym, które powoli, aczkolwiek konsekwentnie, odbierała jej wszystko, co było paliwem napędzającym życie. Od kilku lat jest leżącą podopieczną Domu Pomocy Społecznej w Koszalinie.

Od wielu już lat jedynym źródłem utrzymania Agaty jest jej niewielka renta inwalidzka oraz środki przekazywane przez przyjaciół (głównie 1% podatku). Dzięki pomocy wszystkich ludzi dobrej woli Agata raz w roku, bo na tyle może sobie finansowo pozwolić, wyjeżdża na turnus rehabilitacyjny do Centrum Stwardnienia Rozsianego w Bornym Sulinowie. Tu otoczona jest profesjonalną i życzliwą opieką. Koszt czterotygodniowego pobytu wynosi 3,9 tys. zł. I to na te właśnie turnusy prowadzona będzie zbiórka.

Wsiadaj i pedałuj!

Baza rajdu dla Agaty mieścić się będzie w Ustroniu Morskim. Od 7 do 14 maja rowerzyści codziennie pokonywać będą inną trasę. Przyłączyć się może do nich każdy chętny - przyłączyć i pokonać dowolny dystans. Trasy zostały już opublikowane na facebookowym profilu wydarzenia („600 km pomocy”). - Wystarczy dzień wcześniej się z nami skontaktować. I kręcić! - śmieje się Cezary Bogdański.

***
Trasy rajdu i pomoc dla Agaty
Zaplanowano sześć tras: z Ustronia Morskiego do Mielna (22 km w jedną stronę), z Ustronia do Mrzeżyna (36 km w jedną stronę), pętla Koszalin - Strzekęcino - Wyszebórz - Policko (57 km), Mielno - Parsowo - Biesiekierz - Koszalin (55 km), Łazy - Darłowo (32 km w jedną stronę). Kiedy Cezary Bogdański jeździł sam, wykręcał równe 600 km. Tym razem dystans całej akcji jest mniejszy - dostosowany do możliwości Szczepana Ligary, który swój rower napędza bicepsem, a nie mięśniami ud i łydek. Pewne jest jednak, że po zakończeniu akcji jej organizator dokręci kilometry do tytułowej sześćsetki.

Uczestnicy mogą wpłacić dowolne datki na konto przeznaczone dla Agaty Augusiak. Wpłaty już dziś można kierować na konto Rotary Club Elbląg 58 2030 0045 1110 0000 0417 0740 z dopiskiem „DLA AGATY”. Każdy, kogo po drodze rowerzyści zainteresują akcją i zachęcą do pomocy, pomoże mnożyć dobro.

Joanna Krężelewska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.