Kłótnie w czasie Wigilii i świąt? Zapytaliśmy o nie psychologa

Czytaj dalej
Fot. Tomasz Rusek
Tomasz Rusek

Kłótnie w czasie Wigilii i świąt? Zapytaliśmy o nie psychologa

Tomasz Rusek

- Święta nie muszą być perfekcyjne - mówi psycholog Jolanta Szynkarczuk.

Zacznę bez upiększeń: dlaczego w święta żremy się z bliskimi?
To przez stres.

No tyle, to wiem! Ale czemu stresujemy się świętami? To przecież czas radości, miłości!
Stres towarzyszy nam nie tylko w sytuacjach przykrych i tragicznych, ale też przy pozytywnych, wesołych.

Ja to widzę tak: te wszystkie matki, żony, siostry natyrały się, namyły okien, naszorowały podłóg, nagotowały potraw. Takie padnięte, niedospane i niedoceniane siadają do stołu i o awanturę już łatwo. Poza tym siadamy z rodziną, z którą dawno się nie widzieliśmy, czasami się za dobrze nie znamy, mamy różne poglądy, jakieś zadawnione urazy...

Widzi pan skutek, a nie przyczynę. Od początku winny jest stres.

Osoby, które stresują się świętami, z roku na rok się nie wyluzują

No to już nie przerywam.
Stres pojawia się, gdy czeka nas zadanie szczególne, które nas przerasta, z którym musimy się zmierzyć. Tak jest z egzaminem, z czekaniem na diagnozę, z narodzeniem dziecka czy ze świętami właśnie. Zaczyna się więc pośpiech, wrażenie, że jest więcej do zrobienia niż czasu na wykonanie niezbędnych czynności. Poza tym jeśli święta są dla nas wyjątkowym czasem, szczególnym, to i szczególnie oraz wyjątkowo chcemy mieć czysto. Tak samo niesamowicie ma wyglądać stół, choinka, prezenty, atmosfera. U kobiet włącza się dodatkowo tryb: „muszę pokazać, jaką wspaniałą gospodynią/mamą/teściową/córką/żoną jestem” - niepotrzebne niech każda pani sobie skreśli. Wtedy już nikt nie cieszy się z nadchodzącego święta, tylko zaczyna, jak robot, planować, organizować, wykonywać wszystkie zapisane rzeczy i czynności. Ostatecznie panie kończą przygotowania w nocy przed wigilią. A na kolacji są zmęczone, rozdrażnione, czują się niedocenione, bo często ich partnerzy i dzieci mówią: - No i po co się tyle natyrałaś? No bo po co? Dla bliskich! To niedocenianie bardzo boli. Jest często powodem sporów, kłótni.

J. Szynkarczuk,  psycholog z centrum pomocy Balance.
Tomasz Rusek J. Szynkarczuk, psycholog z centrum pomocy Balance.

Jak przerwać ten szalony wyścig i przygotowania, których wszystkich męczą, ale też wszystkim wydają się niezbędne?
Na pewno nie kpinami czy „dobrymi radami”. Na początek zadbajmy wspólnie o porządki i przygotowania - niech to już będzie element bycia razem. Pokażmy tym, którzy stresują się najbardziej, że nie muszą wszystkiego robić sami, że jak zrobi ktoś inny, to też jest nieźle. Tak powolutku „nauczmy” ich odpuszczania zbędnych wysiłków. Może nie wszystkie okna trzeba myć? Może pierogi można zrobić wcześniej? Ale to proces. Osoby, które stresują się świętami, z roku na rok się nie wyluzują.

Coś jeszcze?
Nauczmy się cieszyć świętami. Ich wcale nie czynią wyszukane potrawy, nowy obrus, lśniące okna czy kosztowne prezenty. Przypomnijmy sobie, czym były święta, gdy byliśmy dziećmi i znowu postarajmy się spojrzeć na wigilię oczami dziecka.

Czyli...?
Czyli dostrzec to, co najważniejsze. Wspólny czas razem. Śpiewanie, oglądanie starych zdjęć, przeglądanie kaset wideo z rodzinnych imprez, planszówki, rodzinne tradycje. Jeśli stracimy z oczu to, co najważniejsze, jeżeli zaczniemy traktować Boże Narodzenie jak kolejną rzecz do odhaczenia, kolejny projekt do wykonania, to nie będziemy się nimi cieszyć. Może więc odpuśćmy sobie perfekcję i po prostu pobądźmy razem?

Tomasz Rusek

Najwięcej moich tekstów znajdziecie obecnie na stronie międzyrzecz.naszemiasto.pl. Żyję newsami, ciekawostkami, inwestycjami, problemami i dobrymi wieściami z Międzyrzecza, Skwierzyny, Trzciela, Przytocznej, Pszczewa i Bledzewa.
To niezywkły powiat, moim zdaniem jeden z najpiękniejszych (i najciekawszych!) w Lubuskiem. Są tam też wspaniali ludzie, z którymi mam szansę porozmawiać na facebookowym profilu Głos Międzyrzecza i Skwierzyny. Wpadnijcie tam koniecznie. Udało się nam stworzyć wraz z ponad 15 tysiącami ludzi fajne, przyjazne miejsce, gdzie znajdziecie newsy, piękne zdjęcia, relacje z ważnych wydarzeń i - codziennie! - najnowszą prognozę pogody. Bo od pogody zaczynamy dzień.


Staram się pilnować najważniejszych spraw i tematów. Sporo piszę o:


jeziorze Głębokim, o inwestycjach, czy atrakcjach turystycznych, ale poruszamy (MY - bo wiele tematów do załatwienia i opisania podpowiadacie Wy, Czytelnicy) dziesiątki innych spraw. 
Dlatego przy okazji wielkie dzięki za Wasze komentarze, opinie, zaangażowanie i wsparcie.



Zdarza się też, że piszę o Gorzowie. To moje rodzinne miasto, które - tak lubię myśleć - znam jak własną kieszeń. Cały czas się zmienia, rozbudowuje, wiecznie są tu jakieś remonty i inwestycje, więc pewnie jeszcze przez lata nie zabraknie mi tematów!



 


Do Gazety Lubuskiej (portal międzyrzecz.naszemiasto.pl jest jej częścią) trafiłem niemal 20 lat temu. Akurat zakończyłem swoją kilkuletnią przygodę z Radiem Gorzów i Radiem Plus, więc postanowiłem się sprawdzić w słowie pisanym (choć mówione było świetną przygodą). I tak się sprawdzam, i sprawdzam, i sprawdzam. Musicie bowiem wiedzieć, że Lubuska sprzed nastu lat i obecna to zupełnie inne gazety. Dziś, poza pisaniem, robimy zdjęcia, nagrywamy filmy, przygotowujemy relację. Żaden dzień nie jest takim sam. I chyba dlatego tak lubię tę pracę.

Lubię też:



  • jazdę na rowerze

  • pływanie

  • urlopy

  • gołąbki

  • seriale

  • lenistwo



nie przepadam za:



  • winem

  • górami

  • ogórkową

  • tłumem

  • hałasami

  • wczesnym wstawaniem (aczkolwiek nieźle mi wychodzi!)



OK, w ostateczności mogę zjeść ogórkową.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.