Katowice w oku 194 kamer. Zajrzeliśmy do centrum dowodzenia systemem KISMiA [WIDEO]

Czytaj dalej
Fot. Bartosz Pudełko
Justyna Przybytek - Pawlik

Katowice w oku 194 kamer. Zajrzeliśmy do centrum dowodzenia systemem KISMiA [WIDEO]

Justyna Przybytek - Pawlik

Jesteście w centrum? Na 3 Maja, rynku, albo Mariackiej? Bądźcie pewni, że obserwuje Was kilka par oczu, a każdy Wasz ruch jest rejestrowany przez dziesiątki kamer

Katowice od miesiąca są w oku 194 kamer i super nowoczesnego systemu monitoringu. Systemu, który jak twierdzą jego twórcy jest najnowocześniejszy w kraju, a do tego stworzony na wzór podobnych działających m.in. w Chicago, Rio de Janerio i Madrycie. Co to za system, jak działa i dlaczego jest taki niezwykły? Sprawdziliśmy wchodząc do jego centrum dowodzenia.

Mieszkanie za czytanie

Do Centrum Obserwacji Monitoringu w Katowicach wcale nie trafimy łatwo. To zresztą miejsce nie nastawione na odwiedziny mieszkańców, wręcz przeciwnie, jest dobrze schowane i wyciszone. Ma w końcu sprzyjać pełnej koncentracji. Mieści się w samym sercu miasta, w gmachu Urzędu Miasta przy ulicy Młyńskiej, ale w budynku na podwórzu, oddzielonym od głównego gmachu. Tak samo jak niełatwo tu trafić, niełatwo tu wejść, bo wstęp jest tylko dla upoważnionych.

Obserwuje Was kilka par oczu

Nie zobaczycie więc ośmiu gigantycznych monitorów, na których w czasie rzeczywistym oglądamy miasto. W trakcie naszej wizyty między innymi ulicę Mariacką i rynek. Oba miejsca są ostatnio pod nadzorem, bo coraz więcej pojawia się skarg na brak porządku w nich panujących. Kamery, z których obraz trafia do COM, widzimy na co dzień spacerując po mieście, albo jadąc z jego jednego końca na drugi. Jednak dopiero w centrum widać, że nic się przed nimi nie ukryje, a obraz, który nagrywają jest naprawdę wyraźny i szczegółowy. Dopiero tu czuć, że przynajmniej w Śródmieściu, ale też kilku dzielnicach, zawsze jesteśmy na widoku, a śledzi nas kilka par oczu. Jeśli więc myślicie, że gdy idziecie Mariacką, albo przez rynek, nikt Was nie obserwuje, jesteście w błędzie. Być może w chwili obecnej nikt nie patrzy, ale zostaliście nagrani. Za to jeśli podczas tego spaceru, nagle upadniecie, bądźcie pewni, że w COM wyświetli się komunikat „alert”, a jeden z monitorów znajdujących się tu, pokaże miejsce, w którym jesteście.

Podobne komunikaty pojawiają się, gdy w oku kamer dojdzie do wypadku, kolizji, ma miejsce zbiegowisko, bójka, albo ktoś zasnął na ławce. System reaguje również na jazdę pod prąd, parkowanie w niedozwolonych strefach, pojawienie się zwierząt na placach zabaw, dewastację, czy zniknięcie danego obiektu (kradzież). Tak działa Katowicki Inteligentny System Monitoringu i Analizy, który choć testowany już od kilku miesięcy, oficjalnie wystartował pod koniec sierpnia.

Prace nad KISMiA trwały od 2013 r. Wcześniej miejski monitoring w Katowicach oczywiście był, ale mniej nowoczesny i zdecydowanie bardziej skromny. Został uruchomiony w 2001 roku w Śródmieściu i obejmował 16 analogowych kamer, z których obraz był przekazywany do centrum monitoringu w Komendzie Miejskiej Policji. Dopiero pięć lat później w Miejskim Centrum Ratownictwa powstało Centrum Obserwacji Monitoringu obsługiwane przez Straż Miejską, także wówczas kamery zamontowano na osiedlu Paderewskiego (pięć sztuk), na Drogowej Trasie Średnicowej oraz pod Rondem (w sumie 82 kamery w tunelu i na DTŚ). Natomiast w 2012 roku monitoring pojawił się na Mariackiej (4 kamery), w Nikiszowcu (10 kamer) i Panewnikach (11 kamer).

Pomysł, aby monitoring rozbudować (o ponad 70 nowych kamer, docelowo w najbliższych miesiącach i przyszłym roku powiększy się o kolejne kilkadziesiąt kamer m.in. w Giszowcu, na os. Paderewskiego, w Burowcu, czy w Śródmieściu), unowocześnić (wymieniono analogowe na cyfrowe), a ten już działający w różnych części miasta połączyć w jeden system KISMiA pojawił się w 2012 roku. Rok później wyłoniono firmę - Netology z Katowic - odpowiedzialną za jego stworzenie i wdrożenie, zaś dwa lata później wybrano wykonawcę systemu, też katowicką firmę Proximus. Tym sposobem w 2016 r. KISMiA wystartowała.

Centrum dowodzenia przy Młyńskiej i pod Rondem

W ramach budowy systemu zmodernizowano również Centrum Obserwacji Monitoringu przy Młyńskiej. COM działa przez całą dobę. Cały czas jest tu obecnych czterech strażników miejskich. Dwóch reaguje wyłącznie na pojawiające się alerty, dwóch jest w kontakcie z patrolami w terenie i wysyła je do zweryfikowania poszczególnych alertów. Także przy COM działa nowoczesne data center - mózg systemu, służący do analizy zbieranych danych, odpowiedzialny za poszczególne alerty. Nagrania z zamontowanych w Katowicach kamer są tu przechowywane standardowo przez 30 dni, jeśli dotyczą „alertów” przez 60 dni, ale jeśli zdarzenie jest poważne mogą być nawet przez dwa lata.

Przed budową KISMiA do COM trafiał obraz jedynie z kamer w centrum, dziś wszystkie monitoringi w Katowicach, a więc także te w Nikiszowcu, Panewnikach, os. Paderewskiego, Ligocie, Koszutce, na os. Witosa, w Dolinie Trzech Stawów, w Szopienicach, czy przy placach zabaw w kolejnych dzielnciach, zostały zintegrowane w jeden system, obsługiwany właśnie z Młyńskiej. Drugie podobne centrum monitoringu, ale zdecydowanie mniej nowoczesne jest w Komendzie Miejskiej Policji w Katowicach przy ulicy Lompy. Jak dotąd go nie modernizowano, bo katowicka Policja planuje przeprowadzkę do nowej siedziby przy ulicy Kilińskiego (do dawnej siedziby IPN). Małe centra, na potrzeby poszczególnych dzielnic, działają również w Nikiszowcu i Panewnikach. Porównywalne z tym przy Młyńskiej, jest tylko to pod Rondem im. gen. Jerzego Ziętka.

To Centrum Obsługi Tunelu, tu z kolei wyświetlany jest obraz z kamer zamontowanych w tunelu oraz nad Drogową Trasą Średnicową w Katowicach. To także tu zapadają decyzje o zamknięciu tunelu, gdy ruch w nim robi się zbyt duży, albo w jednej z nitek dojdzie do wypadku, albo kolizji. Także tu pracownicy CUT są świadkami wszystkich nietypowych sytuacji, do jakich w katowickim tunelu dochodzi. Na przykład wjeżdżającego pod ziemię pod prąd rowerzysty, widzieli też bezdomnego pchającego w tunelu wózek ze złomem, czy zataczającego się podziemną jezdnię pijanego mężczyznę.

Przy Młyńskiej też wiele widzieli i nadal widzą. Ot na przykład, regularne biesiady na Mariackiej, które z procentami odbywają się na ławkach przy deptaku. Jeśli więc nagle obok, jak z podziemi wyrasta patrol policji bądź Straży MIejskiej, prawdopodobnie został tu skierowany właśnie z COM na Młysńkiej.

Justyna Przybytek - Pawlik

Dziennikarka Dziennika Zachodniego oraz portalu dziennikzachodni.pl. Redaktor tygodnika miejskiego "Kocham Katowice" oraz serwisu katowice.naszemiasto.pl Absolwentka Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Katowiczanka. Fanka podróży krótkich i długich, jazdy na rowerze, spacerów i dobrych książek. Z Dziennikiem Zachodnim związana od 2007 roku.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.