Karpie będą droższe, bo susza i upały odebrały im apetyt

Czytaj dalej
Fot. Robert Domzal
Lucyna Talaśka-Klich

Karpie będą droższe, bo susza i upały odebrały im apetyt

Lucyna Talaśka-Klich

Średnio o około dwa złote więcej niż przed rokiem zapłacimy za kilogram karpia. To efekt tego, że do sprzedaży trafi ich o 10-20 procent mniej.

- Na naszym stole wigilijnym znajdzie się karp smażony, panierowany w mące kukurydzianej - mówi Krystyna Baranowska z Bydgoszczy. - Będzie też karp w galarecie. Kupię około pięciu kilogramów tej smacznej ryby, najlepiej w płatach. Żałuję, że za późno dowiedziałam się o promocjach w marketach, gdzie można było kupić karpie po 8-10 złotych za kilogram.

W lipcu i sierpniu rosły wolniej

Tam, gdzie nie ma promocji, za kilogram tej królewskiej ryby trzeba zapłacić nawet 15-16 złotych.


Wideo: Hodowca ryb: - Cena karpi może osiągnąć nawet 16 zł za kilogram

Źródło: TVN24/x-news

- Sprzedajemy karpie drożej niż w minionym roku o złotówkę, półtora złotego za kilogram - mówi Tadeusz Nowicki, prezes Gospodarstwa Rybackiego Włocławek. - U nas cena hurtowa kilograma to średnio 10,50 zł. W detalu wzrost cen może wynieść około dwóch złotych.

- W toruńskiej hurtowni karpie sprzedają po 11,50 zł, więc w handlu detalicznym cena wzrośnie do 14- 15 zł - twierdzi Zbigniew Szczepański, prezes Towarzystwa Promocji Ryb. - Podwyżki są efektem głównie tego, że latem było za gorąco, karpie nie chciały jeść w takich warunkach, przyrosty były mniejsze.

- Upały w lipcu i sierpniu sprawiły, że karpie rosły wolniej - dodaje Karol Kabaciński, wiceprezes CGFP Ryby w Ślesinie (pow. nakielski). - Gdy temperatura wzrosła do ponad 28 stopni Celsjusza, nie było sensu podawać im pokarmu.

W niektórych stawach latem brakowało wody

- Pierwsze odłowy musieliśmy rozpocząć już w sierpniu, bo w niektórych stawach, z powodu suszy, było za mało wody - dodaje Tadeusz Nowicki. - Dwa razy musieliśmy je przeładowywać, więc mieliśmy więcej pracy.

W ślesińskich stawach, dzięki właściwej retencji, nie było problemów z wodą. Dlatego karpie odławiano pod koniec października, potem przewieziono je do tak zwanych magazynów, czyli mniejszych stawów. - Generalnie nie możemy narzekać, choć karpie rzeczywiście są w tym roku mniejsze - dodaje Kabaciński.

- Pomimo tego, że odłowiono mniej więcej tyle samo karpi, co w poprzednich latach, to do sprzedaży trafi ich o 10-20 procent mniej - wyjaśnia Zbigniew Szczepański. - To efekt tego, że niektóre musiały wrócić do magazynów (stawów), bo były zbyt małe. Wiosną zostaną przeniesione do większych stawów i tam do czerwca osiągną odpowiednią wagę.

W związku z tym, że polskich karpi jest mniej, handlowcy posiłkują się importem tych ryb z Czech, Litwy, Węgier i Ukrainy.

Klienci coraz częściej wolą ryby w płatach

- Coraz więcej klientów kupuje karpie w płatach albo filety - mówi Marek Brzeziński, właściciel sklepu rybnego „Karpik” w Toruniu.

I porównuje ceny: - Karp w płatach kosztuje 26 złotych, zatem jest o wiele droższy od tego sprzedawanego w całości. Jednak, jeśli podsumuje się wartość towaru po wypatroszeniu ryby, odliczy się koszt robocizny, to kilogram karpia w płatach będzie droższy o około dwóch złotych.

- Przybywa w Polsce przetwórni ryb i dzięki temu na rynek trafia coraz więcej np. karpi w płatach - dodaje Szczepański. - Jeszcze dziesięć lat temu mało kto nawet pytał o taki towar.

Właściciel toruńskiego sklepu przyznaje, że tych, którzy wciąż wolą kupować żywą rybę, jest nadal wielu. I zgodnie z zaleceniami Głównego Lekarza Weterynarii zabijają karpie w sposób humanitarny. - Robimy to na zapleczu - dodaje Brzeziński.

Ma nadzieję, że tak jak w poprzednich latach, sprzeda większość karpi przed Bożym Narodzeniem. - Ale na ostatni tydzień grudnia chcemy zostawić z pięćdziesiąt - sto kilogramów tych ryb - dodaje. - Bo w poprzednich latach po Bożym Narodzeniu pojawiali się klienci, którym tak zasmakował wigilijny karp, że postanowili kupić te ryby także na sylwestrową zabawę.

- Na sylwestrowe imprezy klienci chętnie kupowali karpie także w czasach socjalizmu, bo wtedy w sklepach brakowało innego mięsa - żartuje Kabaciński.

Dla Marka Brzezińskiego pozostawienie ryb w sklepowych basenach oznacza, że będzie musiał część świąt poświęcić karpiom. - Spędzę z nimi co najmniej godzinę dziennie, bo tyle trwa wymiana wody - dodaje.

Lucyna Talaśka-Klich

Kieruję wspaniałym zespołem dziennikarzy, którzy rozkłada gospodarkę na czynniki pierwsze i tłumaczy Czytelnikom w jaki sposób ekonomia wpływa na życie przeciętnego Kowalskiego. Moim konikiem jest rolnictwo. Konie także są moją pasją, szczególnie huculskie i rasy wielkopolskiej.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.