Karnawałowe ostatki. Jak zostać królem? To proste! A odważycie się błaznem?
Król, szlachcic, wschodni władca, a Stańczyk? Carmen, królowa, rusałka, a dla pana - King Kong? Jeśli marzy Wam się wejść w skórę zupełnie kogoś innego - zajrzycie do Gliwickiego Teatru Muzycznego. To już karnawałowe ostatki i jeśli przed Wami bal przebierańców - znajdziecie sposób, by wcielić się praktycznie w kogo zechcecie.
Bale przebierańców są w modzie - i to nie tylko w karnawale. Pomysłowy strój to także element imprez integracyjnych i prywatnych. Czy łatwo o ciekawe przebranie? Paweł Pawlik, nasz reporter, podjął się zadania - i dał się wciągnąć w sceniczne przeobrażenia.
Partnerkę miał znakomitą - zgodziła się wraz z nami zajrzeć do teatralnego skarbca strojów uwielbiana przez publiczność Gliwickiego Teatru Muzycznego, Katarzyna Wysłucha.
Zaglądamy na moment do pomieszczenia na strychu - to miejsce, do którego nie ma wstępu nikt spoza teatru. A skarby - niesamowite. Natychmiast rozpoznajemy stroje autorstwa Barbary Ptak (byliśmy w jej pracowni, gdy powstawały). Przymierzenie tych scenicznych kreacji po prawdzie wyprosiliśmy z czystej ciekawości i zachwytu. Grają w przedstawieniu "Noc w Wenecji". I jeszcze długo, długo nie będzie ich można wypożyczyć.
Póki co - można o takim balu w weneckim klimacie pomarzyć - marzymy więc, Paweł przywdziewa niecodzienny kostium wenecki - z dodatkową... głową w ręku. Gdy pojawia się u jego boku Katarzyna Wysłucha w "swoim" kostiumie, w którym występuje w tym przedstawieniu - oniemiejemy z zachwytu.
Krzysztof Korwin Piotrowski, kierownik artystyczny gliwickiej sceny sprowadza nas jednak na ziemię dosłownie i w przenośni: na stroje, jako się rzekło, do wypożyczenia trzeba będzie poczekać, a tymczasem idziemy do budynku na tyłach teatru. To tu kryją się kreacje, których szukamy.
Wybór - oszałamia, a stroje na wieszakach idą w tysiące. Do tego jeszcze pudła z nakryciami głowy. Co tu wybrać? Hmmm. Nie dalibyśmy chyba rady się zdecydować, gdyby nie nasza przewodniczka Teresa Skrzypczak. W tym magazynie zna każdy rządek i wieszak pracująca w Gliwickim Teatrze Muzycznym od lat. Pomoże każdemu, kto do niej trafi.
- Fakt, stroje często oszałamiają i niekiedy wypożyczającym potrzeba czasu do przemyślenia - śmieje się pani Teresa.
To jedna z kilku na Śląsku wypożyczalnia teatralnych strojów - ale z bodaj najciekawszą ofertą. Całoroczna, bo jak się okazuje - ludzie poszukują strojów do przebrania, ale także na szczególne okazje przez cały rok. Zasada w teatralnej wypożyczalni jest prosta - tu trafiają wszystkie stroje i nakrycia głowy, które "grają" w spektaklach, których już nie ma na afiszu.
Gliwicka wypożyczalnia - z racji repertuaru tutejszej sceny - cieszy się wyjątkowym powodzeniem wśród mieszkańców regionu. I nie tylko. Dość powiedzieć, że w teatralnym magazynie kostiumów (pamiętających przecież Operetkę Śląską) można znaleźć takie perły, jak suknie autorstwa Zofii de Ines czy naszej ulubionej, sławnej śląskiej kostiumografki - Barbary Ptak.
W teatralnym magazynie znajdziemy stroje ze wszystkich przedstawień gliwickiej sceny, które zeszły z afisza - nawet całe lata wstecz. Są stroje w stylu hiszpańskim (ze "starej" Carmen i "Wesołej wdówki") i wielu innych operetkowych przebojów. Taką właśnie hiszpańską suknię poleca nam Janina Łubkowska - wiele z gliwickich strojów, także ten - zdobywały międzynarodowe nagrody.
Jeśli kogoś wola, może na przykład wypożyczyć komplet strojów z "High School Musical". Także fantazyjne kostiumy z jeszcze niedawno granego musicalu "Tarzan" autorstwa Elżbiety Terlikowskiej czekają już tylko na rozpakowanie.
Janina Łubkowska jest modystką, asystowała Barbarze Ptak przy tworzeniu strojów do "Nocy w Wenecji". Przekonuje, że w teatralnym magazynie znajdziemy prawdziwe skarby. A gdybyśmy przyszli po strój dla pary? Nasi przewodnicy podpowiadają nam - stwórzmy parę w Mickiewiczowskich klimatach - takie przedstawienie było niegdyś w tutejszym repertuarze.
Katarzyna Wysłucha przywdziała zjawiskową suknię Telimeny w kolorze czerwonego wina. Kompletujemy szlachecki strój dla Pawła. Brakuje jeszcze czapki - i już Janina Łubkowska dobiera fantazyjne nakrycie głowy z epoki, z piórem.
Pani Janina całe życie związała z gliwicką sceną. Pracuje w gliwickim teatrze od 30 lat - jest modystką i tworzyła nakrycia głowy do przedstawienia "Noc w Wenecji", ale także sama projektuje kostiumy, tworzy autorskie pokazy mody.
Jak podkreśla, to zawód ginący. Nie ma już praktycznie szkół, które uczyłyby tego wyjątkowego i ściśle związanego ze sztuką rzemiosła. Podobnie jest ze szkołami krawieckimi. Zdarza się, że gdy pracuje nad bardziej skomplikowanym i wysmakowanym projektem, dzwoni do swojej pierwszej szefowej, by się poradzić.
- Żal mi, że nie mam komu swojej wiedzy przekazać, a to naprawdę fascynujące zajęcie - podkreśla pani Janina.
W inspirowanym Wschodem stroju pojawia się Katarzyna Wysłucha - to kreacja z bardzo popularnej i jednej z najpiękniejszych operetek "Krainy uśmiechu" Lehara. I za chwile egzotycznym księciem Su-Czongiem (jeszcze tylko moment, pociągnięcie ciemną kreską wokół oczu) okazuje się być nasz Paweł. Całości dopełnia oryginalny beret.
Paweł przechadza się między wieszakami. Może za Indianina? Nakłada na głowę pióropusz. Jest fajnie, ale sztampowo. A gdyby tak filmowo - na żarty? Wyciągamy zwiewną sukienkę obszytą marabucimi piórami, a w jednej z ostatnich alejek - znajdujemy obłędny strój goryla.
Namawiany na przeobrażenie w King Konga Paweł waha się - może dlatego, że żadna z pań nie chce przywdziać zwiewności. W końcu jednak - zrezygnowany - przywdziewa maskę, futrzane gacie i przykuse futro na klatę. Salwa śmiechu - przebranie super!
Stroje z gliwickiego magazynu kostiumów wypożyczane są na różne, nie tylko karnawałowe okazje. Przychodzą tradycyjnie szkoły po stroje do przedstawień, spokojnie można tu ubrać drużynę świętych Mikołajów. Puszą się na wieszaku kostiumy niedźwiedzi i wilków. Kiedy wybrzydzamy, że owszem i śmieszne (przykład z naszym King Kongiem), pani Anna uświadamia nam, że dziś także przebieranki są elementem imprez integracyjnych i wyjazdowych, odbywających się w plenerze.
Najciekawsze zlecenie? - Kilkakrotnie stroje wypożyczał od nas pan, który jeździł na Węgry, ma zresztą chyba węgierskie korzenie. W ramach promocji kultury polskiej prezentowały się także nasze szlacheckie stroje- opowiada pani Teresa.
Najbardziej wzruszające? Polskie, szlacheckie kostiumy z naszego teatru były widoczne w Rzymie, podczas pogrzebu Ojca Świętego Jana Pawła II. Grupa gliwiczan, jadąca na pogrzeb, postanowiła tak właśnie pożegnać Papieża-Polaka.
Wypożyczenie stroju w gliwickim teatrze nie należy do drogich. Doba kosztuje tu tylko 24,60 zł. Magazyn kostiumów czynny jest od poniedziałku do piątku w godz. 9. do 14. Traficie tam przez wejście służbowe od strony ul. Opawskiej. Lepiej wcześniej zadzwonić, tel.: 695 422 360. Klienci wypożyczający są bardzo zdyscyplinowani. Oddają stroje najczęściej terminowo, bez uszkodzeń. I powracają w kolejnych latach.
- Sądzimy, że to pewnie w dużej mierze nasi widzowie, trudno więc, aby było inaczej - mówi z uśmiechem Krzysztof Korwin Piotrowski, którego namówiliśmy, aby wraz z naszym dziennikarzem zapozował do rodzajowej scenki.
Paweł właśnie dzwoni dzwoneczkami na karmazynowym czepku, który nakłada mu Janina Łubkowska, a za chwilę z mozołem wciąga bordowe gatki. Korwin Piotrowski przywdziewa sobole. Oj, koronę ktoś wypożyczył. Szybko jednak znajduje się królewskie nakrycie głowy. I już u stóp króla zasiada nasz Stańczyk...