Aleksandra Gerszaleksandra.gersz@polskapress.pl

„Kapitan Tchórz” ma dość więzienia

Aleksandra Gerszaleksandra.gersz@polskapress.pl

Francesco Schettino, kapitan statku „Costa Concordia”, który rozbił się w 2012 r., dalej broni się w sądzie. Włoch twierdzi, że nie jest winny śmierci 32 osób.

Schettino stał za sterem statku wycieczkowego, który 13 stycznia 2012 r. rozbił się u wybrzeży włoskiej wyspy Giglio. Na pokładzie ogromnego statku znajdowało się 3206 pasażerów i 1023 członków załogi, a zginęły 32 osoby. W zeszłym roku sąd uznał, że winny katastrofie jest Schettino i oskarżył Włocha o spowodowanie wypadku morskiego, zabójstwo oraz ucieczkę ze statku. Mężczyzna dostał wyrok 16 lat więzienia i nakaz wypłaty odszkodowania rodzinom ofiar.

Francesco Schettino, zwany z powodu swojej domniemanej ucieczki w szalupie Kapitanem Tchórzem, nie zamierza jednak poddać się bez walki.

- Będę walczył do końca, aby udowodnić, że nie opuściłem „Costy Concordii” - zapowiadał po ubiegłorocznym ogłoszeniu wyroku.

Kapitan dotrzymał słowa. W czwartek we Florencji rozpoczął się proces apelacyjny 55-latka, którzy chce udowodnić, że to nie on odpowiada za wypadek, ale inni członkowie załogi oraz jego pracodawca - podaje „The Times”. - Będziemy domagać się zdefiniowania na nowo odpowiedzialności wszystkich postaci w tej sprawie, nie tylko naszego klienta - mówił w czwartek na rozprawie apelacyjnej prawnik Schettino, Donato Laino.

Zdaniem sędziów Schettino podpłynął zbyt blisko skał na wybrzeżu włoskiej wyspy, ponieważ popisywał się przed swoją kochanką - mołdawską tancerką. Jednak jego obrońcy są zdania, że winę za katastrofę ponosi sternik z Indonezji, który nie rozumiał poleceń kapitana nakazującego zmienić kurs. Laino stwierdził, że mężczyzna powinien być świadkiem na rozprawie, jednak „rozpłynął się w powietrzu”.

Prawnicy kapitana twierdzą też, że doszło do usterki systemu zasilania awaryjnego i przez to szalupy były opuszczane za wolno. Mimo to właściciel statku, firma Costa Crociere, nie został postawiony do odpowiedzialności karnej, a zapłacił tylko grzywnę w wysokości miliona euro. Schettino twierdzi także, że wcale nie wskoczył do szalupy ratunkowej, ale... poślizgnął się i do niej wpadł.

O apelację wystąpili też prokuratorzy, który domagają się zwiększenia kary dla Schettino do 27 lat więzienia.

Autorka: Aleksandra Gersz

Aleksandra Gerszaleksandra.gersz@polskapress.pl

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.