Jutrzenka symbolizuje jasny dzień, ale tę ruinę w Bydgoszczy widzisz tylko w czarnych kolorach

Czytaj dalej
Fot. Tomasz Czachorowski
Katarzyna Piojda

Jutrzenka symbolizuje jasny dzień, ale tę ruinę w Bydgoszczy widzisz tylko w czarnych kolorach

Katarzyna Piojda

- Szkoda tego miejsca. Ono jest historią tej części Śródmieścia. Niech je ktoś wskrzesi - mówią okoliczni mieszkańcy Bydgoszczy. Przechodnie są podobnego zdania.

Był 1922 rok. Bracia Tysler otworzyli fabrykę słodyczy. Mieściła się w Bydgoszczy, przy ul. Warmińskiego, pod numerami 7 i 9. Działała pod nazwą Fabryka Cukrów i Czekolady.

Gdy wybuchła druga wojna światowa, zakład przejęli Niemcy. Firma nadal produkowała, ale już na zamówienia okupanta. W 1945 roku, w miejscu fabryki braci Tysler powstał zakład „Jutrzenka”. Po wojnie stał się on częścią zjednoczenia „Jutrzenka” i pod tą marką funkcjonował przez kolejnych kilkadziesiąt lat.

Jeszcze 20 lat temu na Warmińskiego był czynny sklep firmowy ze słodyczami. - Wchodziło się do niego na pierwsze piętro - wspomina czytelnik. - Pracowałem w pobliżu, więc robiliśmy z kolegami wspólne zamówienie i jeden z nas, oddelegowany, szedł na zakupy do „Jutrzenki”.

Kolejki liczyły nawet po kilkadziesiat osób. Ludzie z całego miasta tu zjeżdżali. Bo towar był w konkurencyjnych cenach i dobry był. Reklamy nie trzeba było mieć. Poczta pantoflowa działała najsprawniej.

Teraz to spółka akcyjna z siedzibą w Opatówku pod Kaliszem. W 1994 roku fabryka została sprywatyzowana. Na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie „Jutrzenka” istnieje od 1995. Wchodzi w skład grupy kapitałowej „Colian”.

Firma z prawie wiekową tradycją to nadal jeden z największych producentów słodyczy w Polsce. Prowadzi zakłady produkcyjne w Bydgoszczy i Poznaniu.To jednak, co pozostało po niej przy ul. Warmińskiego, to obraz nędzy i rozpaczy. - Mieszkam obok i widzę, co się dzieje - opowiada czytelniczka. - Od dłuższego czasu koczuje tam kilkunastu bezdomnych. Oprócz rozkradania złomu, śpią tam, palą ogniska, hałasują w nocy. Już kiedyś wzniecili tam pożar. Niedawno ulatniał się także gaz. Musiało interweniować pogotowie.

- Straż miejska i policja przyjadą, popatrzą, pokręcą się i odjadą. Tutaj przydałby się patrol całodobowy, a i tak miałby co robić - uważa bydgoszczanka.

Pan Jacek z sąsiedztwa już na początku 2013 roku wypowiadał się u nas na temat tego pustostanu. - W nocy obudziły mnie błyski, wpadającego przez niezasłonięte okno światła. Wyjrzałem i zobaczyłem, że po dachu „Jutrzenki” chodzi jakiś gość z latarką na głowie. Ten budynek jest pusty. Co można było rozkraść, to już rozkradli, a ten chłopak mógł spaść z dachu i rozbić sobie głowę. Zadzwoniłem więc po policję. Przez pół godziny nie przyjeżdżali. Później poszedłem spać.

Czytelniczka napisała w mailu do redakcji: - Ludzie robią tam sobie skład śmieci. Teren wokół jest bardzo zaniedbany i nawet sypiący się mur zagraża przechodniom.

Niedawno ktoś wystawił tam muszlę klozetową. Stary tapczan z wystającymi gabkami ze środka też się pojawił. I zużyte opony. Nawet skute ze ścian kafle ktoś podrzucił.- Mieszkańcy sąsiadujący z ruiną dostali tylko suchą informację parę lat temu, że budynek przeznaczony jest do rozbiórki - mówi dalej sąsiadka.

Kontynuuje: - Nic do tej pory nie zostało zrobione. Jak stał, tak stoi. Od jakichś 12 lat. Coraz bardziej zniszczony.

Już parę lat temu poszła wiadomość, że budynek zostanie rozebrany. Miasto miało wówczas czekać na miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Okazało się, że to plotka.

A jednak na budynku z żółtą elewacją pojawiła się tablica informacyjna z napisem „Prace rozbiórkowe”.- Słyszałem, że na Warmińskiego, na terenie po „Jutrzence” może zostać wybudowana część centrum kongresowego.

Prywatny właściciel tłumaczył, że teren jest zabezpieczony, brama zamykana, a każdy, kto tam wchodzi, robi to na własną odpowiedzialność.

Arkadiusz Bereszyński, rzecznik Straży Miejskiej w Bydgoszczy przyznaje, że zna sprawę. - Teren jest zabezpieczony. Tak wynika z naszych ostatnich kontroli. Ponownie jednak sprawdzimy to miejsce.

Bereszyński podkreśla: - Jeżeli dochodzi do zakłócenia ciszy nocnej, prosimy od razu mieszkańców pobliskich domów o sygnały.

Ludzie z okolicy mówią, że prywatny właściciel sprzeda działkę deweloperowi. - Może to nawet dobrze - kwitują..

Katarzyna Piojda

Miałam 6 lat, gdy postanowiłam zostać dziennikarką. I tak też wyszło. Piszę o bezrobotnych, bezdomnych, ubogich, czyli o ludziach, którzy znaleźli się na życiowym zakręcie i trudno im z niego wyjść. Samo pisanie w tym przypadku to za mało. Staram się więc im pomóc wyjść z tego zakrętu. Zajmuję się także tematyką bydgoskiej oświaty. Piszę również do serwisów Regiodom.pl i Strefa Biznesu.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.