Karina Obara

Joanna Scheuring-Wielgus idzie na wojnę z bluzgiem

Joanna Scheuring-Wielgus: - Jedną z moich reakcji będą pozwy na osoby, które nie mają zahamowań. Pierwszy pozew już poszedł. Fot. Karolina Misztal Joanna Scheuring-Wielgus: - Jedną z moich reakcji będą pozwy na osoby, które nie mają zahamowań. Pierwszy pozew już poszedł.
Karina Obara

Posłanka Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus pozywa hejtera za chamski wpis. - Krytyka tak, ale na chamstwo nie ma mojej zgody - mówi.

Posłanka kilka dni temu złożyła do prokuratury doniesienie na mężczyznę, który na Facebooku wysyłał do niej wulgarne wiadomości. Cały wpis nie był krytyką działań parlamentarzystki, ale ciągiem inwektyw. Internauta przedstawiający się jako Wojciech Pypeć wyzywał z prywatnego konta. Posłanka ustaliła jego adres i uruchomiła prawników. Domaga się przeprosin i dotkliwej kary finansowej, którą pozwany ma wpłacić na rzecz jednej z organizacji, które zajmują się walką z mową nienawiści.

Trzeba ich szukać

Pozywając hejtera posłanka uruchomiła lawinę opinii. Jedni nazywają jej reakcję histeryczną, ale zdecydowanie więcej osób uważa, że z hejterami należy się rozprawiać natychmiast, aby nie psuli języka debaty publicznej, a już na pewno nie krzywdzili zwykłych ludzi, którzy często nawet nie wiedzą, jak bronić się przed słownym atakiem.

Mecenas Adam Baworowski specjalizuje się w prawie internetu.

- Z mojej praktyki wynika, że ludzie, którzy wyzywają w internecie raczej ukrywają się pod fałszywymi nazwiskami - mówi. - Trzeba ich szukać, ale tylko policja i prokuratura mają do tego instrumenty. Należy edukować korzystających z internetu, w jaki sposób znaleźć taką osobę, która spotwarza innych. Wtedy wiedzieliby, kogo zawiadomić o przestępstwie, bo, podkreślmy grubą linią - to jest przestępstwo.

Artykuły 212 kk i 216 kk - to są instrumenty do walki z tym zjawiskiem. Jeśli ktoś się czuje dotknięty, pomówiony, obrzucony obelgami, może wejść na drogę procesu karnego.

Jednak czy te przepisy są realizowane na tyle, by w konsekwencji kary były dotkliwe?

- Zazwyczaj w tych procesach strony dochodzą do porozumienia - przyznaje mecenas. - Chodzi tylko o to, aby wykazać, że da się takiego internautę znaleźć i doprowadzić przed wymiar sprawiedliwości. Z mojej praktyki wynika też, że dość łatwo wykazać, że ten, kogo typujemy jako sprawcę, nie jest sprawcą. Dane informatyczne stwierdzają tylko to, że z określonego komputera i adresu wysłano wiadomość, ale nie stwierdzają, kto tę wiadomość wysłał.

Wniosek z tego taki, że namierzyć człowieka się da, ale dużo łatwiej go obronić, że nie zrobił tego, co mu się zarzuca. Tłumaczenie zwykle jest takie: była impreza w domu i każdy miał dostęp do komputera. Nie wiadomo, kto nacisnął klawisz. Brak zabezpieczonego routera wi-fi również jest wytłumaczeniem na korzyść oskarżonego, każdy może się zalogować i wysłać wiadomość. Taka obrona wciąż działa w sądzie.

Będzie więcej pozwów

Mimo to posłanka Scheuring-Wielgus nie odpuszcza.

- Prawo w Polsce jest „kulawe” w kwestii mowy nienawiści - uważa. - A skala przyzwolenia na tego typu zjawisko się zwiększa, co jest bardzo niepokojące. A ja nie jestem tego w stanie zaakceptować.

Nowoczesna zaczęła też monitorować przestępstwa z nienawiści, bo nikt systemowo tego w Polsce nie robi. - Złożyłam w Sejmie projekt ustawy ze zmianami w kodeksie karnym w tym zakresie. I reaguję - dodaje posłanka. - Jedną z moich reakcji będą pozwy na osoby, które nie mają zahamowań. Pierwszy pozew już poszedł. Teraz szykują się następne. To na razie jedyna droga do tego, aby pokazać hejterom, że ich zachowanie jest przestępstwem.


Hejt, który niszczy życie. Brutalna rzeczywistość youtuberów (źródło: SUPERWIZJER TVN/x-news)

Czy politycy powinni się w tej sprawie zjednoczyć?

Zdaniem Jana Krzysztofa Ardanowskiego, posła PiS, jeżeli ktoś decyduje się na działalność publiczną, musi liczyć się z ostrzejsza krytyką. - Życzyłbym sobie, aby dyskusja w Polsce była bardziej merytoryczna, ale to kwestia kultury społeczeństwa albo i choroby - podejrzewa. - Często mam wątpliwości, czy ludzie, którzy wypisują te wszystkie obelżywe komentarze na moim profilu na Facebooku, nie są chorzy psychicznie. I jak tu polemizować z człowiekiem ogarniętym np. manią prześladowczą? Nie dziwię się pani poseł, choć, podkreślę, nie zgadzam się z jej poglądami, że próbuje sama nie dopuścić do tego, aby ją w ostry sposób krytykowano.

Ale zachowanie internauty to nie była agresywna riposta. To był jeden wielki bluzg!

- Tak być nie powinno - przyznaje poseł PiS. - Problem polega na tym, że takiemu hejtowi byliśmy poddawani codziennie i wtedy ci, którzy rządzili w żaden sposób nie reagowali. Mówili: takie jest prawo społeczne, politycy powinni mieć grubą skórę. Teraz, gdy ich to dotyczy, nagle chcą coś robić. Jednak jeśli krytyka jest niemerytoryczna, a słowo obraża, prawo powinno wyciągać konsekwencje.

Arkadiusz Myrcha, poseł PO uważa, że z chamstwem i groźbami (coraz więcej jest takich, którzy życzą nawet śmierci) w internecie bezwzględnie trzeba walczyć.

- Oczywiście tematem do dyskusji jest, czy ta walka ma mieć charakter prewencyjny czy następczy - zastanawia się. - Jeżeli prewencyjny, to należałoby wprowadzić przepisy ograniczające w pewien sposób aktywność w internecie. To jednak stąpanie po kruchym lodzie.

Jakaś kontrola wpisów czy odmowa zakładania, nawet fikcyjnych kont, to zaprzeczenie istoty internetu, czyli pełnej swobody.

Poseł PO jest za tym, by decyzję: pozwać za chamstwo czy nie, pozostawić osobie, która doświadcza takiej przemocy.

Dr Adriana Bartnik, socjolożka i prawniczka, adiunkt w WAiNS Politechniki Warszawskiej uważa, że należy wspierać takie postawy, jaką wykazała się posłanka Nowoczesnej. - Ujawnianie, upublicznianie i umedialnianie takich postępowań może też przyczynić się do zwiększenia świadomości w społeczeństwie i wzmocnić ofiary, że jednak warto takie sprawy zgłaszać do prokuratury, do sądów - przekonuje. Twierdzi również, że środowisko pracowników naukowych jest bardzo często narażone na tego typu komentarze i zachowania ze strony studentów - bo np. wykładowca nie chce przyjąć pracy, która nosi znamiona plagiatu czy stawia ocenę niedostateczną studentowi, który nic nie umie, ale przecież przyszedł.

- Może tak jak ludzie unikają stłuczek z lepszym, luksusowym autem, tak zaczną unikać naruszania dobrego imienia, jeśli to będzie zbyt drogie - zastanawia się dr Bartnik. - Być może nadszedł już czas wyceny dobrego imienia.


Hejterzy mogą mieć problem ze znalezieniem pracy (źródło: regiopraca.pl/x-news)

Karina Obara

Polityka, psychologia i kultura są ze sobą nierozerwalnie związane i dlatego fascynują mnie dziennikarsko. To, co ludzie wyprawiają na tych polach jest warte pokazania. Zdanie niech każdy wyrobi sobie sam:-)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.