Jedzenie ze szkolnych stołówek ląduje w koszu. Bo uczniom brakuje czasu
Do takich wniosków doszli eksperci z Federacji Polskich Banków Żywności. Wydłużenie przerwy o 10 minut może ich zdaniem wiele zmienić.
- W szkole mojego syna przerwa obiadowa trwa dwadzieścia minut, więc dziecko musi jeść w ekspresowym tempie - mówi Żaneta Wróblewska, mama trzecioklasisty. - Nauczycielka zauważyła ten problem, dlatego wypuszcza dzieci z klasy parę minut przed rozpoczęciem przerwy obiadowej albo przymyka oko na spóźnienia po jej zakończeniu. W szkole, do której chodzi córka mojej przyjaciółki już tak kolorowo nie jest, więc mała zwyczajnie nie wyrabia się ze zjedzeniem obiadu w tak szybkim tempie.
Problem dostrzega wielu rodziców. Szkoda im nie tylko pociech, które muszą nauczyć się jeść w biegu, ale i żywności, która ląduje w koszach na śmieci.
- Wcale nie wynika to z tego, że dzieci i młodzież nie mają ochoty zjeść obiadu do końca - mówi Anna Kołnierzak z Federacji Polskich Banków Żywności. - Na marnowanie żywności w szkołach istotny wpływ ma długość i organizacja przerwy obiadowej. Drobne zmiany mogą w tej kwestii zdziałać cuda. Dobrym pomysłem jest na przykład wystawienie wazy z zupą na stół. Dzięki temu uczniowie nalewają jej sobie tyle, na ile mają ochotę, więc jedzenie się nie marnuje.
Federacja przygotowała raport, z którego wynika, że 20-minutowa przerwa obiadowa - a taka obowiązuje w większości polskich szkół - jest za krótka, aby uczniowie mogli w spokoju zjeść posiłek. Dlatego jedzenie zostaje na talerzach. W ocenie przedstawicieli organizacji, wydłużenie czasu przeznaczonego na obiad o 10 minut mogłoby znacząco wpłynąć na poprawę sytuacji.
- Trzydziestominutowa przerwa zapewnia uczniom 5 minut na dojście na stołówkę i czekanie w kolejce oraz 25 minut na spożycie posiłków - wylicza Anna Kołnierzak. - Tutaj każda minuta ma znaczenie. Zauważyliśmy, że wydłużenie przerwy tylko do 25 minut sprawia, że dzieci i młodzież chętniej sięgają po owoce i warzywa, na które przy krótszej przerwie zwyczajnie brakuje czasu.
Dlatego federacja apeluje do dyrektorów szkół, aby zdecydowali się na wydłużenie przerwy. - Zgodnie z wytycznymi Ministerstwa Edukacji Narodowej, zasady korzystania ze stołówki szkolnej, czyli między innymi godzinę wydawania posiłków, czy czas przeznaczony na jedzenie określa statut szkoły - mówi Anna Kołnierzak. - Dlatego wydłużenie przerwy leży w gestii dyrektora i nie wiąże się z koniecznością przeprowadzenia długotrwałych procedur.
Wydłużenie przerwy tylko do 25 minut sprawia, że dzieci i młodzież chętniej sięgają po owoce i warzywa, na które przy krótszej przerwie zwyczajnie brakuje czasu.
Czas zarezerwowany na posiłki w polskich szkołach jest krótszy w porównaniu do innych europejskich krajów. W Holandii uczniowie mają na główny posiłek 35 minut, w Danii, Austrii, Wielkiej Brytanii po 50 minut, natomiast w Hiszpanii aż 90 minut.
- Jedzenie w biegu i stresie nie tylko wpływa na to, że więcej żywności się marnuje, ale odbija się również negatywnie na zdrowiu najmłodszych - przekonuje przedstawicielka Federacji Polskich Banków Żywności.