Jastrzębianki tańczą na rurze. Brakuje miejsc w szkołach tańca [WIDEO]
Jastrzębianki mają nowe hobby. Pokochały taniec na rurze, a właściwie pole dance, bo tak fachowno nazywa się ten taniec. I choć do niedawna, taniec na rurze kojarzył się z klubami go-go, kobiety łamią te stereotypy. Tylko w szkole tańca Explozja, na kurs zapisało się około sześćdziesiąt pań.
Coraz więcej jastrzębianek chce tańczyć pole dance.
- Niektóre czekają na liście rezerwowej, bo chętnych jest tak dużo, nie wszystkie pomieścilibyśmy w sali. Panie uczą się też w różnych grupach od początkujących do zaawansowanych - zdradza nam Anna Pencko, instruktorka pole dance w Explozji. Już wiadomo, że szkoła zamierza od września poszerzyć ofertę o kolejne grupy pole dance.
Skąd takie zainteresowanie tym nietypowym, jakby się mogło wydawać tańcem? - W internecie zaczęły się pojawiać różne filmiki, w programach telewizyjnych coraz częściej pokazują się tancerze, którzy popisują się umiejętnościami w pole dance i ludzie zaczęli się tym interesować. Jako instruktorka pracuję ponad dwa lata i z roku na rok widzę coraz większą popularność pole dance - nie ukrywa pani Ania. Sama szkoli się w Czechach. Znalazła szkołę z instruktorką, która uczyła się w Ameryce. - Jeśli ktoś chce się w tym kierunku kształcić, musi na własną rękę czegoś szukać, bo na razie kierunek się rozwija, raczkuje - dodaje instruktorka.
Jak się okazuje, spróbować może każdy. Wcale nie trzeba mieć ogromnej siły. - Przygotowanie na siłowni nie wystarczy. Tak naprawdę umiejętności nabywa się dopiero podczas zajęć, ćwicząc na rurze, bo wtedy walczymy z grawitacją, ze swoim ciałem i musimy to robić jeszcze z gracją - zdradza nam pani Ania.
Jak to wszystko wygląda w praktyce? Zajęcia trwają godzinę. Na dobry początek oczywiście rozgrzewka, gimnastyka i rozciąganie. Pod koniec podobnie. Na koniec jeszcze porcja brzuszków na „dobicie”. Same zajęcia, w grupie zaawansowanej, które mieliśmy okazję podejrzeć, są już czystą przyjemnością.
- Żeby była jasność. Na pierwszych zajęciach, nie będzie się od razu mistrzem. Trzeba ćwiczyć co najmniej miesiąc, żeby zdobyć jakąś siłę, unieść się i cokolwiek zatańczyć na tej rurze - twierdzi instruktorka. Uprzedza też, że panie, które chcą się uczyć tańca na rurze powinny być odporne na ból. Ćwiczenia nieraz kończą się siniakami. - Ten ogromny, na nodze, to pamiątka po ostatnich zajęciach - żartuje pani Beata. Na zajęcia chodzi już drugi rok z przerwami. - To była nowość. Impuls. Słyszałam od koleżanki, że w Gliwicach jest taki kurs i że takie zajęcia są fajniejsze niż siłownia. Mnie na przykład siłownia nudzi. Przyszłam, spróbowałam i spodobało mi się - dodaje pani Beata. Na co dzień pracuje w biurze i wychowuje dwójkę dzieci. Na ostatnie zajęcia przyniosła ciasto.
- Znamy się już z naszą instruktorką i dziewczynami z grupy zaawansowanej. Spotykamy się też prywatnie. Lubimy się i na zajęciach panuje koleżeńska atmosfera - przyznaje pani Beata. Nie brakuje też wysiłku. - Ćwiczenia podczas zajęć poruszają wszystkie mięśnie. Od szyi po małe palce u stóp. Dowiadujemy się o mięśniach, o których się zupełnie nie widziało - żartuje pani Natalia, która na co dzień pracuje w kopalni. Wszystkie uczestniczki kursu pole dance zapewniają, że stereotypami o kobietach tańczących na rurze się nie przejmują.
Wśród nich jest Olga, która na co dzień nie ma nic wspólnego ze sportem, jest kosmetologiem. - Jak ktoś jest inteligentny i wie, na czym pole dance polega, to nie rzuca żadnymi docinkami - twierdzi Olga. Z dystansem o tańcu mówi też pani Beata. - Mąż się cieszył, że będzie miał w domu żonę, która tańczy na rurce - wspomina pani Beata.
Na razie żadna z pań nie ma w domu rury. Taki gadżet kosztuje około tysiąca zł. Miesięczny karnet na 4 zajęcia kosztuje zaś 99 zł. Zajęcia pole dance odbywają się w Jastrzębiu w Explozji i Dance Passion.