Jacek Osiński: Nigdy i nic nie zniechęciło mnie do piłki Wodnej

Czytaj dalej
Fot. Robert Gorbat
Andrzej Flügel

Jacek Osiński: Nigdy i nic nie zniechęciło mnie do piłki Wodnej

Andrzej Flügel

Z kart historii Lubuskiego sportu (30). Jest wychowankiem gorzowskiego Stilonu. Był przez wiele lat reprezentantem Polski. Jako trener zdobył łącznie 16 medali mistrzostw Polski w różnych kategoriach wiekowych. Prowadził kadrę narodową

Jacek Osiński to postać bardzo znana w gorzowskim środowisku sportowym. Były znakomity zawodnik, potem trener. Członek kadry narodowej, następnie jej szkoleniowiec. Prowadził Stilon, potem MKS Słowiankę, GKPW 59, teraz jest trenerem Alfy.

Zaczął od pływania

- Żeby być dobrym piłkarzem wodnym najlepiej oczywiście zacząć do pływania - mówi Jacek Osiński. - Takiego kandydata już pewnych podstaw nie trzeba uczyć. Tak właśnie trafiłem do mojej dyscypliny. Trenowałem pływanie. W pewnym momencie w sekcji podzielono nas na dwie grupy, pierwszą specjalistyczną zawodników z najlepszymi wynikami i drugą złożoną z młodszych. Nie załapałem się do żadnej. W sumie nie miałem przyszłości w sekcji pływania. Byliśmy tam razem z bratem. Nasza mama martwiła się co w takim razie będziemy robić. Poradzono jej żeby skierowała nas do piłki wodnej. I tak znalazłem się w grupie trenera Ryszarda Łuczaka. Miałem wówczas 15 lat.

Stilon i kadra narodowa

- Brat bardzo szybko trafił do pierwszego zespołu bo już po roku treningów - wspomina nasz bohater. - U mnie trwało to dłużej bo zagrałem w pierwszej ekipie po dwóch latach. Muszę powiedzieć, że nas to wciągnęło. Pracowaliśmy bardzo solidnie. W 1974 roku dostałem się do reprezentacji Polski i w sumie grałem w niej do 1991 roku, czyli przez 17 lat. Miałem przyjemność być reprezentantem Stilonu w najlepszym czasie, kiedy odnosiliśmy sukcesy. W sumie zdobyliśmy 15 medali mistrzostw Polski. Także w reprezentacji Polski stanowiliśmy mocną grupę. Niestety, nie udało nam się zdobyć jakichś znaczących sukcesów na arenie międzynarodowej. Z dobrych lokat można wymienić udział w mistrzostwach Europy na Malcie w 1976 roku, kiedy zajęliśmy pierwsze miejsce w grupie B, czyli dziewiąte. Do tej pory nie udało się poprawić tej lokaty. Początkowo nie myślał, że piłka wodna stanie się tym czym będzie się zajmować przez praktycznie całe życie. - To przyszło wraz z sukcesami.- wspomina - Później już nie widziałem siebie w innej roli tylko jako kogoś kto zajmuje się działalnością sportową jako zawodnik, ewentualnie trener. To tak pokierowało moim życiem, że po maturze znalazłem się na AWF-ie w Gorzowie i do dziś w tym siedzę.

Wiele dyscyplin w jednej

Co oprócz umiejętności pływanie musi mieć waterpolista?

- Nie odkryję czegoś szczególnego - mówi Jacek Osiński. - Musi mieć wszystkie cechy niezbędne do uprawiania sportu na dobrym poziomie. Wielu tego nie wie, ale piłka wodna to bardzo atrakcyjny sport dla chłopców. Przecież zawiera w sobie elementy kilku dyscyplin. Jak już wspomniałem pływania, ale przecież też piłki ręcznej, bo ważnym elementem jest rzucanie piłki, także zapasów, a czasem, oczywiście żartuję, boksu, bo i bójki się w basenie zdarzają.

Dziś trudno namówić

- Jak szukamy kandydatów? Robimy nabór - mówi trener. - Szukamy odpowiednich kandydatów. Patrząc na ich możliwości ogólne i specjalne. Te drugie to umiejętność pływania, pierwsze czyli zwinność, szybkość, moc i siła. Do tego mamy testy. Jest taki europejski test sprawności dziewcząt i chłopców z którego można odczytać z jaką populacją mamy do czynienia i na jakim etapie są nasze dzieciaki. Generalnie czasy w których łatwo było namówić do uprawiania sportu już nie wrócą. Dziś bardziej traktowany jest jako przyjemność i rekreacja. Jeśli chodzi o wyczyn, kiedy już trzeba dać z siebie bardzo wiele, wtedy zaczynają się trudności. Teraz młodych ciężko odciągnąć od komputerów i smartfonów. Kiedyś to była dla niektórych jedyna szansa na zwiedzenie świata i zobaczenia czegoś. Dziś to wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Większe też są możliwości rodziców. Jeśli więc młody człowiek ma do wyboru obóz sportowy gdzie trzeba trenować trzy, cztery razy dziennie i wyjazd z rodzicami na narty, to wybiera to drugie. Oczywiście nie narzekam, bo takie są czasy, ale znalezienie tych, którym się chce i mają zapał jest trudniej niż kiedyś

Dwa kluby i derby

Przez lata w Gorzowie piłkę wodną uprawiano w Stilonie. Dziś podobnie jak w pływaniu są dwa kluby waterpolo. - To efekt konfliktu do jakiego doszło w 2008 roku - wspomina Jacek Osiński. - Obok GKPW 59 powstała Alfa. Dostałem z niej propozycję, skorzystałem z czego bardzo się cieszę. Istnieje między nami rywalizacja sportowa bo mamy zespoły w tych samych grupach wiekowych w jednej strefie rozgrywkowej obejmującej nasze województwo, Wielkopolskę i Zachodniopomorskie. Czyli dochodzi do derbów.

Kwart cztery, ich siedmiu

Jak wygląda mecz piłki wodnej? - Składa się z czterech kwart - mówi trener. Każda po osiem minut czystej gry, czyli każdy gwizdek sędziego powoduje zatrzymanie czasu. Spotkania trwają mniej więcej godzinę. Przerwy między kwartami są dwuminutowe, a między trzecią a czwartą trzyminutowa. Jest siedmiu zawodników w tym bramkarz. W trakcie gry są zmiany jeśli się jest w posiadaniu piłki. Basem musi mieć minimum metr i 80 centymetrów głębokości. Dotknięcie dna nie ma znaczenia. Zresztą nikt nie próbuje stosować odbicia się od dna bo coś takiego to tylko spowalnia akcję. Wybijanie się przy rzucie polega na specyficznej pracy nóg trochę podobnym do żabki, z tym, że w pływaniu jest to ruch symetryczny, a w piłce wodnej asymetryczny. Faule to każde blokowanie, odpychanie, przeszkadzanie, ciąganie za nogę czy biodro, także chlapanie w oczy wodą. Jest dwóch sędziów prowadzących poruszających się na zewnątrz wzdłuż basenu. Jeden obserwuje to co się dzieje z tyłu rozgrywania akcji, drugi obserwuje atak. Boisko ma wymiary 30 na 20 metrów.

Dominują stare ośrodki

Piłka wodna to bardzo ciekawa dyscyplina, niestety, niezbyt popularna w naszym kraju.

- Na poziomie seniorskim liga liczy zaledwie pięć zespołów - mówi Jacek Osiński. - Nowym ośrodkiem jest Poznań, ale powstał na bazie zawodników z Gorzowa. Można zapytać czemu tak jest skoro niemal w każdym miasteczku teraz jest pływalni? Nasza dyscyplina jest specyficzna. Jeśli ktoś jej nie uprawiał, to trudno żeby potrafił kogoś na nią namówić. Po prostu brakuje ludzi, którzy mogliby ją rozkręcić. Specjalista od pływania świetnie przygotuje zawodników motorycznie, ale może się pogubić jak dojdą elementy techniki i taktyki. Stąd wraz z nowymi basenami nie rośnie zainteresowanie piłką wodną. Chyba, że tak jak jest na przykładzie Poznania, przenoszą się tam byli zawodnicy z innego miasta w tym wypadku z Gorzowa i próbują coś robić. W sumie dominują stare ośrodki: Szczecin, Gorzów, Ostrowiec Świętokrzyski, Bytom, Warszawa i Łódź. Problemem też jest to, że piłka wodna to - i tego nie ma co ukrywać - sport niszowy. Trudno młodym pokazywać perspektywy i robić nadzieje na karierę z czym związane byłyby jakieś pieniądze, bo ich nie ma. Także szans by kiedyś było jakieś zawodowstwo. W naszym kraju wszyscy są amatorami.

Igrzyska bardzo blisko

Nie mamy sukcesów na arenie międzynarodowej. - Dwukrotnie byliśmy bardzo blisko wyjazdu na igrzyska. - wspomina Jacek Osiński, który przez kilka lat był trenerem reprezentacji. - Po raz pierwszy przed Moskwą w 1980. Wiadomo, wiele krajów zbojkotowało te igrzyska i mieliśmy wielkie szanse żeby w nich uczestniczyć. Nasze władze wybrały jednak hokeistki na trawie. Pojechały i nie zdobyły punktu i nie strzeliły choćby jednej bramki. My byliśmy przygotowani Drugi raz to było przed Seulem w 1988. Była wielka nadzieja i możliwości żeby zawalczyć o miejsce. Niestety, turniej eliminacyjny odbywał się w Perth w Australii. PKOl zdecydował że to za droga wyprawa i nadzieja na udział przepadła. Mieliśmy wielką szansę żeby się zakwalifikować, bo walczyliśmy w turniejach z zespołami, które tam grały i zwyciężaliśmy. Niestety, dziś waterpolo jest bardzo nisko. Wystartujemy dopiero w turnieju kwalifikacyjnym grupy B. Walczymy w turniejach juniorskich, ale bez sukcesów

Nic mnie nie zniechęciło

Czy miał chwile zwątpienia prowadząc bez wątpienia ciekawą, ale w naszym kraju zmarginalizowaną dyscyplinę? - Nigdy czegoś takiego nie odczuwałem - mówi. - Nigdy nic nie zniechęciło mnie do piłki wodnej. Zakochałem się w tej dyscyplinie i tak już zostało. Raz było mi bardzo przykro. Jak już wspomniałem było to w 2008 roku. Pracowałem wtedy w GKPW 59, który zresztą sam zakładałem. Odsunięto mnie wówczas od pracy. Dziś myślę, że ktoś wówczas chciał zbudować sobie jakiś kapitał moim kosztem. Zbiegło się to z nominacją na trenera kadry. To było bardzo smutne, ale się podniosłem. W sumie jesteśmy jako środowisko podzieleni, choć minęło już wiele lat. Są sytuacje, których się nie zapomina i nie wybacza. To oczywiście nie pomaga, bo naturalnym pytaniem jest dlaczego z dwóch klubów nie można stworzyć jednego, silniejszego? Z drugiej strony w takiej sytuacji o wiele więcej chłopców może trenować i jest rywalizacja

SMS to wielka szansa

Co przed szkoleniowcem i jego dyscypliną? - Myślę, że teraz nasze środowisko gorzowskie czekają lepsze czasy - mówi trener. - Powstała Szkoła Mistrzostwa Sportowego z klasą o profilu piłki wodnej. Jeśli będzie funkcjonować, obejmiemy szkoleniem kolejnych adeptów to będzie coś wspaniałego. To już się dzieje. Mamy czwartą klasę, naborową i z nich, mam nadzieję, wyrosną przyszli zawodnicy. Jeśli bierzemy pod uwagę ich postępy do kategorii, która może zapunktować we współzawodnictwie, co przekłada się na pieniądze pozyskiwane przez klub, to mamy z nimi cztery, pięć lat pracy. Nasz klub już punkty zdobywa. W ubiegłym roku startowaliśmy w młodzieżowych mistrzostwach Polski, gdzie w młodzikach zdobyliśmy srebrny medal, pierwszy historyczny dla klubu. Występowaliśmy też w wyższych kategoriach czyli w juniorach młodszych i starszych. Na razie jednak nie mamy tak silnych zespołów by wywalczyć medale.

Cały czas siebie motywuję

Jacek Osiński ma za sobą pracę z kadrą narodową. - Reprezentację prowadziłem od 1996 roku - wspomina nasz bohater. - Robiłem to przez trzy lata. Powstał też Ośrodek Przygotowań Olimpijskich Sydney 2000 i przez trzy lata byłem w nim drugim trenerem. Co mi dało bycie wcześniej sportowcem a potem trenerem? Bardzo dużo. Sukcesy sportowe niosą człowieka, budują charakter. Dla mnie największym sukcesem był pierwszy i jedyny dotąd tytuł mistrzów Polski seniorów. W pracy szkoleniowej człowiek cały czas motywuje siebie, udowadnia sobie, że potrafi, że może coś zbudować. Tak właśnie jest ze mną

Andrzej Flügel

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.