Inwestować w zdrowie, zamiast w emerytury [ROZMOWA]

Czytaj dalej
Fot. Tomasz Kaczorek
rozm. Dorota Abramowicz

Inwestować w zdrowie, zamiast w emerytury [ROZMOWA]

rozm. Dorota Abramowicz

O zmianie wieku emerytalnego z Jeremim Mordasewiczem, ekspertem Konfederacji Lewiatan, rozmawia Dorota Abramowicz.

Jakie będą skutki obniżenia wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn?
Fatalnie. W Polsce na 38 mln mieszkańców pracuje tylko 16 mln osób. Ponad 9 milionów Polaków pobiera emerytury i renty. Mamy więc ogromną grupę osób nieaktywnych zawodowo. Kluczowe więc jest zwiększenie liczby aktywnych zawodowo. Ze względu na starzenie się społeczeństwa w najbliższych pięciu latach nastąpi ubytek kolejnych pracowników. Gdyby wiek uprawniający do przejścia na emeryturę był stopniowo podnoszony, to z grona osób w wieku produkcyjnym na emerytury przeszłoby 600 tys. ludzi. Po zmianach w prawie będzie to już 1,2 mln osób, czyli dwa razy więcej.

Jest Pan tego pewien? Znowelizowana ustawa nie zmusza kobiet do korzystania z emerytury w wieku 60 lat i mężczyzn po ukończeniu 65 lat.

Wiemy, że po osiągnięciu wieku emerytalnego aktywność zawodowa gwałtownie spada. W Polsce 9 na 10 osób po osiągnięciu wieku emerytalnego przechodzi na emeryturę. W związku z tym kurczyć się będzie liczba osób, które produkują i zwiększać liczba tych, którzy znajdą się na ich utrzymaniu. Na barki pracującego pokolenia spadnie coraz większy ciężar.

Ktoś to policzył?
Według analizy rządu, czyli tych, którzy obniżają wiek emerytalny, w piątym roku narastająco będzie pogłębiał się deficyt systemu ubezpieczeń społecznych. Różnica pomiędzy wypłacanymi emeryturami i rentami a wpływem ze składek wyniesie 15 miliardów zł. Tyle będzie nas kosztowało utrzymanie osób w nowym wieku emerytalnym. Jednocześnie pojawił się projekt ustawy - mam ją na biurku, czeka na zaopiniowanie w ramach konsultacji - podnoszący emeryturę minimalną, gwarantowaną już po 20 latach pracy, do 1000 złotych w przyszłym roku. Zbicie tych dwóch ustaw spowoduje kolejny wzrost podatków.

Różnica pomiędzy wypłacanymi emeryturami i rentami a wpływem ze składek wyniesie 15 miliardów zł. Tyle będzie nas kosztowało utrzymanie osób w nowym wieku emerytalnym

Dlaczego?
Nie dość, że więcej osób będzie przechodzić na emeryturę, to jeszcze wzrośnie liczba emerytur dotowanych. Obecnie dopłacamy do rolników, górników i służb mundurowych. Podniesienie emerytury minimalnej w przeważającej mierze dotyczyć będzie kobiet, którym osoby pracujące będą musiały w formie podatków do tej emerytury dołożyć. W założeniu nasz system emerytalny miał być systemem zrównoważonym. To znaczy - płacimy składki i zebrany w ten sposób kapitał zostanie podzielony i wypłacony przez czas życia na emeryturze. Dzisiaj 60-letnia kobieta ma przed sobą średnio 24 lata życia. W tym 12 lat życia w zdrowiu, czyli pozwalającego na pracę. Wyobraźmy sobie panią, która pracowała przez 24 lata i będzie pobierać przez 24 lata emeryturę, czyli jeden do jednego. Skoro płaciła składkę w wysokości 500 zł, to jej emerytura powinna wynosić 500 zł. Ktoś więc będzie musiał do tej pani i wielu innych dopłacić. Gdyby jednak kobieta ta pracowała 45 lat, płacąc po 1000 zł składki miesięcznie, to jej emerytura byłaby trzy razy wyższa od składki. Oczywiście upraszczam, pokazując pewien mechanizm. Rząd wprowadza ludzi w błąd, stwarzając wrażenie, że można wcześniej przechodzić na emeryturę i że może być ona wyższa. Od rządzących oczekiwałbym większego poczucia odpowiedzialności.

Rząd wprowadza ludzi w błąd, stwarzając wrażenie, że można wcześniej przechodzić na emeryturę i że może być ona wyższa. Od rządzących oczekiwałbym większego poczucia odpowiedzialności


Nie wiem, czy te argumenty o obciążaniu podatkami młodszych pokoleń trafią np. do 59-letniej pielęgniarki, która już nie ma sił dyżurować nocami...

Ta pielęgniarka musi zdawać sobie sprawę, że przeżyje jeszcze średnio ćwierć wieku. Będzie przez ten czas musiała korzystać zapewne z opieki zdrowotnej. Gdybyśmy te 15 miliardów złotych zainwestowali w opiekę zdrowotną zamiast w system emerytalny, bylibyśmy zdrowsi, moglibyśmy mieć wyższą wydajność, wyższe wynagrodzenia i wyższe emerytury w przyszłości. Tchórzostwo polityków, obiecujących rzeczy niemożliwe, jest oznaką krótkowzroczności.

dorota.abramowicz@polskapress.pl

rozm. Dorota Abramowicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.