Ile zarabia sędzia piłkarski?

Czytaj dalej
Fot. Fot. archiwum prywatne
Jakub Guder

Ile zarabia sędzia piłkarski?

Jakub Guder

Prawnicy, inżynierowie, humaniści - piłkarscy sędziowie mają różne zajęcia. Dolny Śląsk czeka na swojego arbitra w ekstraklasie. Kilka talentów już jest.

Jedni pracują w biurze rachunkowym, inni skończyli prawo lub są inżynierami po politechnice. Dolnośląscy sędziowie piłkarscy w tygodniu pracują, w weekendy gwiżdżą w meczach i marzą o międzynarodowej karierze.

- Długo szukałem swojej drogi w życiu. Trzy razy zmieniałem studia. Studiowałem m.in. teologię na Papieskim Wydziale Teologicznym, ale kiedy zacząłem sędziować, od razu połknąłem bakcyla - opowiada 25-letni Damian Sylwestrzak.

To właśnie on jest uznawany przez lokalnych obserwatorów za jeden z największych dolnośląskich talentów wśród futbolowych arbitrów. Niedawno awansował zresztą z III ligi i będzie sędziował mecze w II lidze, która jest już szczeblem ogólnopolskim.

Co ciekawe, chociaż Dolny Śląsk ma dwie drużyny w piłkarskiej ekstraklasie, to nie ma tam żadnego sędziego z naszego regionu. W I lidze mamy ich dwóch. To Marek Opaliński z Legnicy i Kornel Paszkiewicz z Wrocławia. Ponadto w II lidze prowadzi mecze urodzony w Miliczu Sebastian Tarnowski.

Wymagania wobec sędziów są olbrzymie, a zarobki niewielkie - arbiter główny za mecz w IV lidze dostaje 205 zł na rękę. Sam kupuje paliwo i sprzęt, opłaca dodatkowe szkolenia. Z tych, którzy przyjdą na pierwszy kurs, do końca zostaje co dziesiąty.

Najlepsi polscy sędziowie zarabiają ok. 3600 zł za mecz w ekstraklasie. W Hiszpanii ta kwota sięga, po przeliczeniu, nawet 25 tys. zł!

Dolnośląski Związek Piłki Nożnej ma pod swoimi skrzydłami 30 sędziów głównych pracujących w IV lidze oraz pięciu, którzy brani są pod uwagę przy obsadzie III ligi. To Damian Sylwestrzak (obecnie najpoważniejszy kandydat do awansu na szczebel centralny), Jakub Karasewicz, Andrzej Urban, Robert Parysek oraz Kacper Hołojda. Sędziowie od okręgówek w dół, to już jurysdykcja lokalnych OZPN-ów w Jeleniej Górze, Legnicy, Wałbrzychu i Wrocławiu. Dolnośląski Związek Piłki Nożnej zajmuje się arbitrami w IV i III lidze. A jest co robić.

Główne zadanie związku to nieprzerwana weryfikacja i ocena pracy sędziów. Na meczach są więc obserwatorzy, arbitrów oceniają same kluby. Do tego dochodzą testy wydolnościowe, psychologiczne czy wreszcie sprawdziany ze znajomości przepisów. W roku organizowane są dwa takie testy - ostatnio odbył się kilka dni temu w Oleśnicy. Do rozwiązania jest 30 zadań w 30 minut. Żeby zaliczyć, trzeba mieć 80 proc. poprawnych odpowiedzi.

Fizyczny sprawdzian jest także bardzo trudny. - Dokładne wymagania zależą od szczebla rozgrywek. Na tym poziomie trzeba pokonać 4800 m w interwałach, czyli sprinty przeplatać krótkimi odpoczynkami. Mogę powiedzieć, że od sędziów w IV lidze wymagamy więcej, niż wymaga się na tym szczeblu od zawodników - uśmiecha się Marian Pyzałka, przewodniczący Dolnośląskiego Kolegium Sędziów.

Jak mówi - o awansie decydują nie tylko testy i sprawdziany, ale też wiele innych elementów. - Liczą się predyspozycje fizyczne, intelektualne, czucie piłki, jej znajomość. Idealnie, gdyby taki kandydat w młodości chociaż powąchał piłki, kilka razy ją kopnął w jakieś lidze. Łatwiej mu wtedy zrozumieć, o co w tym chodzi - mówi Pyzałka. Na wyższych szczeblach do tego wszystkiego dochodzi oczywiście znajomość języka angielskiego. To staje się już standardem wśród tych najlepszych.

DZPN nie tylko testuje swoich sędziów, ale też stara się ich rozwijać i kształcić. Na spotkaniu w Oleśnicy wykłady wygłaszał m.in. nasz międzynarodowy sędzia Bartosz Frankowski. - On jest niewiele starszy od naszych arbitrów, a już sędziuje mecze w Europie. Chcemy im pokazać, że jest do nich podobny - wyjaśnia Marian Pyzałka.

III-ligowe mecze są już nagrywane, a potem przesyłane na serwery i w każdej chwili można dzięki tym wideo analizować pracę danego sędziego. DZPN naciska też na kluby IV ligi, żeby pracowały podobnie. Zakupiono nawet kamery, które powędrowały do drużyn, ale jeszcze nie wszędzie można to wyegzekwować. Już teraz jednak czwartoligowcy mają obowiązek oceniania pracy arbitrów na swoich meczach. - Bardziej chodzi o ocenę ogólnej postawy, podejścia, a nie jednego meczu, bo on nie jest decydujący. Każdy sędzia może popełnić błąd - mówi Marian Pyzałka.

Jak mówi - wszyscy dolnośląscy sędziowie to pasjonaci, ludzie, którzy kochają to co robią. Na co dzień są inżynierami, informatykami, zdarzają się prawnicy. Większość to osoby z wyższym wykształceniem i to nie tylko po AWF-ie. - Mirek Mazgaj jest po politechnice, a Damian Sylwestrzak to humanista - mówi szef dolnośląskich sędziów.

- Trzy razy zmieniałem studia, a teraz pracuję w finansach i w tym kierunku się kształcę - opowiada Sylwestrzak. W Polsce jest tylko 10 sędziów zawodowych. Pozostali muszą normalnie pracować. Hubert Siejewicz swego czasu pracował w Urzędzie Marszałkowskim w Białymstoku, Tomasz Mikulski z zawodu jest lekarzem internistą i kardiologiem, a Tomasz Małek był rzecznikiem komendy miejskiej w Zabrzu.

Chociaż Sylwestrzak sędziuje w II lidze, to taryfy ulgowej nie ma - w weekend ma mecze, a właściwie codziennie trenuje. Przynajmniej trzy razy w tygodniu biega, do tego dokłada dwie wizyty na siłowni. Jak to wytrzymuje rodzina? - Moja żona Zuza jest bardzo wyrozumiała. Mam w niej olbrzymie wsparcie, ale też najwierniejszego krytyka - śmieje się Damian i przyznaje, że bez ogromnego wsparcia rodziny, nie byłby w tym miejscu, w którym jest teraz. Oczywiście apetyt rośnie w miarę jedzenia. - Powtarzam sobie myśl jednego z moich mentorów Jacka Walkiewicza (psycholog, mówca motywacyjny - przyp. JG) - są dwa rodzaje marzycieli: tacy, którzy chcieliby latać, więc patrzą na ptaki i czekają, aż wyrosną im skrzydła oraz na takich, którzy myślą o tym, jak skonstruować skrzydła. Sędziowanie w Ekstraklasie to moje marzenie. Staram się robić wszystko w tym kierunku - dodaje.

Chociaż wielu jego kolegów zrezygnowało, to - jak twierdzi - nigdy nie miał chwili zwątpienia. Łatwo nie jest. Bycie „profi”, to nie tylko same mecze, ale też ciągła praca nad sobą, kursy, testy, szkolenia. Damian Sylwestrzak z każdego swojego meczu pisze analizę. Najdłuższa zajęła mu... 28 stron formatu A4! - To był jednak mecz z historią - śmieje się. - Smutne bywa tylko to, że czasem traktuje się nas na meczach jako zło konieczne, a bez tego zła nie było piłki - wyjaśnia młody arbiter, który jest objęty programem CORE. Skupia on najlepszych młodych, perspektywicznych sędziów z całej Polski.

Podobnego zdania jest Marian Pyzałka. - To co widać na meczach, to jest tylko wierzchołek góry lodowej, jedynie mały element, efekt tego, co robimy pracując z sędziami. Dlatego mam apel do działaczy, trenerów, zawodników - do wszystkich. Musimy tworzyć jedność, bo zaczynając od klasy B nie ma przecież możliwości funkcjonowania bez sędziów - zauważa przewodniczący Dolnośląskiego Kolegium Sędziów.

Jakub Guder

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.