II Bitwę Teatralną wygrali panowie. Ale kobiety walczyły dzielnie
Tak, to było starcie nie na żarty...Poprzedziły je podgrzewające atmosferę filmiki o damsko-męskich relacjach i rywalizacji.
Na jednym Larysa Sabiniarz, mistrzyni w boksie „dołożyła” Łukaszowi Sajnajowi, bo ten przechwalał się, czego to nie mogą faceci...Na drugim Julia Kurszewska zmieniła emploi ze słodkiego Kopciuszka w drapieżną szefową, która w pracy molestuje (!) biednych chłopaków (Sajnaj i Szlanga). A ci tak się jej boją, że nie są w stanie mieć własnego zdania, przynajmniej publicznie...
Ale to był tylko przedsmak przyjemności, jakie nastąpiły podczas samej Bitwy nr II. Najpierw Aleksandra Kania, aktorka Teatru Gdynia Główna zagrała damską wersję nieśmiertelnej historii Romea i Julii, a wyreżyserowała ten monodram Ida Bocian, też zresztą obecna w teatrze, ba, na żywo „reżyserująca” Julię. O Aleksandrze Kani można pisać tylko dobrze, bo to aktorka, która dysponuje całą gamą środków wyrazu i potrafi bez trudu zagrać czternastoletnie dziewczę, dziecko prawie, dojrzewającą kobietę, ogarniętą miłością i rozpaczą postać.
Kania skupia na sobie uwagę, trzyma publiczność na uwięzi, nie pozwala jej spać. Jest liryczna, gdy trzeba, i tragiczna, gdy tak ma być. Gdy wychodzi z roli i pyta, czy my jedliśmy już obiad, mamy wrażenie, że za chwilę po prostu zrzuci skórę Julii...
Potem wchodzi Dominik Gostomski, któremu towarzyszy reżyser spektaklu Grzegorz Szlanga i oto mamy przed sobą Romea, który bucha emocjami i spala się z namiętności, ale jednocześnie aktor ma na tyle dystans do roli, że więcej się z nim śmiejemy, niż płaczemy...I do końca nie wiemy, czy ten Romeo kocha szczerze, czy też tylko założył na chwilę kostium...Ta lekka nuta ironii sprawia, że całe przedstawienie odbiera się jako przewrotne...Odczytane teraz, przefiltrowane przez doświadczenia współczesnego człowieka. W stosunku do premiery spektakl bardzo się zmienił. Może to efekt bardziej dojrzałej gry Dominika Gostomskiego i stonowanej obecności jego partnera - Grzegorza Szlangi.
Panowie odgrażali się przed Bitwą, że dadzą łupnia paniom i tak też się stało, bo widzowie wybrali spektakl Szlangi jako zwycięski. Nic straconego, mamy nadzieję na dogrywkę.