Idący ludzie znikną, zobaczysz ślady po słońcu. Projekt artysty z Koszalina
Czas w świecie, w którym żyjemy, toczy się w różnym tempie. Chcesz to samemu sprawdzić? Zrób tak, jak to zrobił jeden koszalinianin - zbuduj camerę obscurę i zrób nią zdjęcie.
Taka prosta konstrukcja wisiała trzy miesiące na wieży kościoła w Sarbinowie. Efekt?
- Okazał się jeszcze bardziej interesujący niż się spodziewałem - mówi Zdzisław Pacholski.
Ten znany artysta fotografik z Koszalina niejeden już raz, z kolejnymi swoimi inicjatywami, gościł na naszych łamach. Od pewnego czasu eksperymentuje z dawną techniką, która była pierwowzorem dla współczesnej fotografii, a istnieją źródła mówiące o tym, że z jej najbardziej prymitywną odmianą - w ramach której powstały w ten sposób obraz można było tylko zobaczyć, bo nikt umiał nie go jeszcze utrwalić - miano do czynienia już w starożytności.
- Moja camera obscura rejestrowała obraz od 12 lipca do 17 października 2016 roku. Powstała fotografia, która nie tylko pokazuje, że czas w naszym ludzkim rozumieniu to jest rzecz naprawdę względna i wcale nie taka oczywista oraz stała, jakby mogło się nam wydawać. Bo poza tym to fotografia astronomiczna, z zarejestrowaną przez trzy miesiące wędrówką słońca nad Bałtykiem - podkreśla koszalinianin.
Cały ten projekt nie przebiegał tak łatwo, jakby mogło się wydawać. Najprostsze było skonstruowanie samej kamery, bo to nie jest rzecz trudna nawet dla amatorskiego miłośnika fotografii, tym bardziej dla profesjonalisty. Najważniejszą częścią składową okazała się...duża puszka po kawie.
Plus dwa otwory odpowiedniej wielkości zrobione w odpowiednich miejscach, papier światłoczuły włożony do środka i cała camera obscura gotowa. Proboszcz z miejscowej parafii też nie robił żadnych problemów, kłopoty sprawiła natura. Pierwsze, wcześniejsze podejście okazało się nieudane, zawinił deszcz.
- Okazało się, że konstrukcja nie była szczelna jak należy i do środka dostała się woda czyniąc fotograficzny zapis kompletnie nieczytelny. I całe trzy miesiące czekania skończyły się niczym. Ale nie załamałem rąk, poprawiłem całą konstrukcję i zawiesiłem ją na wieży kościoła ponownie. Tak byłem ciekaw efektu, że nie zamierzałem się poddać. Spróbowałem drugi raz - uśmiecha się Pacholski.
Tym razem poszło wszystko zgodnie z planem i camera obscura zadziałała tak, jak powinna.
Powstała fotografia, na której widać fragment Sarbinowa, morze i niebo. Jednak ta specyficzna technika i jej właściwości powoduje, że zarówno Bałtyk, niebo i ulica wyglądają inaczej niż na współczesnych zdjęciach robionych przez aparaty cyfrowe. Dzięki trzymiesięcznemu czasowi naświetlania, morze jest wygładzone i kompletnie płaskie, na ulicach i chodnikach nie widać samochodów i ludzi, a na niebie są biały linie.
- To efekt tego, że camera obscura przy tak długim czasie naświetlania pewnych rzeczy nie rejestruje, potrafi za to uchwycić coś, czego nie ma na normalnych zdjęciach. Nie rejestruje ruchu, dlatego nie widać tutaj idących ludzi, jadących aut, czy morskich fal. Z drugiej strony możemy zobaczyć coś zupełnie niezwykłego, czyli obrót Ziemi względem słońca i dlatego to zdjęcie ma dla mnie przede wszystkim walor astronomiczny - opowiada nasz rozmówca.
- Te białe linie to zapis słonecznej wędrówki po niebie w poszczególne dni. Tam, gdzie ta linia jest przerywana było przejściowe zachmurzenie, a spora przerwa między liniami oznacza, że w tych dniach słońce w ogóle się nie pojawiło. Gdyby takie zdjęcia robić na przestrzeni lat, byłyby one świetnym zapisem jak kształtowała się pogoda w naszym regionie - mówi koszalinianin. Podkreśla też, że taka fotografia wymusza na nas, abyśmy zrewidowali nasze poczucie czasu.
- Nie ma tu naszego zabiegania, ciągłego ruchu, jest za to uchwycony proces astronomiczny realizujący się w innej, czasowej skali - zauważa.
- Warto od czasu do czasu, za pośrednictwem takich właśnie zdjęć, uświadomić sobie, że człowiek i jego postrzeganie rzeczywistości wcale nie jest w centrum wszechświata. Pomoże nam to lepiej zrozumieć samych siebie. Poza tym to naprawdę świetna zabawa, która na pewno pomoże nam również poznać istotę prawdziwej fotografii, bez tych wszystkich współczesnych, technologicznych „wspomagaczy”. Każdy może spróbować swoich sił, to nic trudnego.
Ważne jest to, abyśmy wiedzieli, po co takie zdjęcie chcemy zrobić.
Dla Zdzisława Pacholskiego to nie jest jednorazowa przygoda z camerą obscurą. Eksperymentował z nią już wcześniej (patrz zdjęcie Rynku Staromiejskiego), wkrótce zamierza wrócić do tej techniki.
Planuje przygotować kilka takich konstrukcji i umieścić je w różnych miejscach.
- Sam jestem ciekaw, co z tego wyjdzie. Bo najlepsze tutaj jest to, że powstający obraz ma być nieprzewidywalny, stanowić zagadkę również dla samego twórcy. I tak jest za każdym razem.