Adriana jest po przeszczepie serca. Kasia po nowotworze piersi. Magda przyszła operację kręgosłupa. Razem zdobywają koronę gór.
Każda z trzech gór dała im jakiś sygnał. Na Babiej Górze spotkały zakonnicę, której siostra po nowotworze piersi zamknęła się w sobie. Kasia przeszła to samo, opowiedziała jej swoją historię. Zakonnica obiecała, że opowie o niej siostrze.
Na Skrzycznem, gdzie było najtrudniej, zobaczyły na trasie głaz z wyrytym napisem „Dasz radę”.
Na Śnieżce przy schronisku Samotnia czekały na nie dwie koleżanki, z transparentem na prześcieradle i tacą truskawek ułożonych w kształcie serca. - Były wzruszenia, uściski i wzmacniające poczucie, że inni wspierają naszą akcję. Dzięki temu wiedziałyśmy, że jesteśmy na wyprawie „po coś”, że to ma sens - mówi Adriana Szklarz. To ona wpadła na pomysł zorganizowania wyprawy „Życie Górą”. Trzy uczestniczki w trzy dni od 8 do 10 czerwca zdobyły trzy szczyty Korony Gór Polskich. Idea wyprawy to promowanie siły do walki z przeciwnościami i pokazanie, jak ważny jest hart ducha.
Każda z uczestniczek sporo o tym wie. Adriana Szklarz jest po przeszczepie serca. W ubiegłym roku wraz z Izabellą Łukowiak przeszła z kijkami Bornholm, promując w ten sposób ideę transplantologii. Napisała o swojej historii książkę, została wyróżniona jako Kobietą Przedsiębiorczą przez kapitułę plebiscytu „GL”. W góry wyruszyła z nią też Kasia Ozimek po nowotworze piersi, i Magda Kubacka po poważnej operacji kręgosłupa.
Dziś, po wyprawie, są z siebie dumne. - To był dla nas wielki sprawdzian możliwości fizycznych, psychicznych i naszej znajomości. Mnóstwo osób kibicowało nam na Facebook’u, o naszej akcji opowiadałyśmy ludziom spotkanym na szlaku. Gratulowali. To było motywujące, energetyczne i piękne. Jesteśmy dziś szczęśliwe bo wiemy, że możemy zdobyć wszystkie góry, pokonać także te życiowe. Bo czasem wydaje się, że jesteśmy na nizinie i możemy się opalać, a tu zza zakrętu wyskakuje przed nami ogromna góra, i trzeba się z nią zmierzyć. Takie jest życie - mówi Adriana Szklarz.