Haruki Murakami: Żyjemy jednocześnie w dwóch światach

Czytaj dalej
Fot. THIEL CHRISTIAN/SIPA/EAST NEWS
Curtis Brown

Haruki Murakami: Żyjemy jednocześnie w dwóch światach

Curtis Brown

Pisanie powieści to działanie indywidualne, ale jednocześnie to praca, w której rozwijamy to, czego nauczyliśmy się z przeszłości i przekazujemy w przyszłość - mówi Haruki Murakami, znany pisarz japoński.

Znów napisał Pan długą powieść. Czy od początku zamierzał Pan napisać długą książkę po dwóch krótszych („Bezbarwnym Tsukuru Tazakim” i „Mężczyznach bez kobiet”)? Czy też książka po prostu sama urosła podczas pisania?
Bardzo mnie cieszy, że mogę pisać powieści o różnych formach i różnej długości. Myślę, że to jest moją mocną stroną jako powieściopisarza. Z zasady na zmianę piszę opowiadania, średniej długości powieści i długie utwory. Każdemu pojemnikowi odpowiada właściwy mu materiał. Nie postanawiam sobie na początku, że „no to teraz napiszę powieść takiej a takiej długości”. Tylko materiał, który w sobie noszę, decyduje o rozmiarze pojemnika. Dlatego najpierw muszę ocenić, jakiego pojemnika wymagają pomysły, które w sobie noszę. Jeżeli właściwie to ocenię, reszta idzie stosunkowo naturalnie i przyjemnie. Choć nie chcę przez to powiedzieć, że pisanie powieści jest rzeczą łatwą. Są na świecie pisarze, którzy umieją tworzyć wyłącznie długie powieści i inni, którzy potrafią pisać tylko opowiadania. Wagner nie pisał sonat na fortepian, a Debussy symfonii. Ale oczywiście nie jest tak, że na tej podstawie oceniamy ich wartość jako kompozytorów. Liczy się jakość każdego utworu. Ale ja bardzo się cieszę z tego, że w zależności od sytuacji udaje mi się korzystać z różnych pojemników. Moja osobowość ma różne aspekty, a więc i moje myśli też przybierają różne kształty i odcienie.

W wywiadzie dla pewnej japońskiej gazety wspomniał Pan, że postać Menshikiego jest rodzajem hołdu dla „Wielkiego Gatsby’ego”, którą przetłumaczył Pan na japoński. Czy zabrał się Pan do pisania „Śmierci Komandora” z myślą o tej powieści , czy też to odniesienie stało się dla Pana jasne dopiero w trakcie pisania?
Czerpałem inspiracje od wielu wybitnych pisarzy, dużo mnie nauczyli i dodali mi odwagi. Pisanie powieści to działanie indywidualne, ale jednocześnie jest to praca, w której rozwijamy to, czego nauczyliśmy się z przeszłości i przekazujemy to w przyszłość. „Wielki Gatsby” to moja ulubiona powieść, więc część mojego utworu jest hołdem dla niej, ale jest też czymś w rodzaju zabawy. Mogą też państwo przyjąć, że to pewne oświadczenie na temat przekazywania tradycji. To samo można powiedzieć o „Opowieściach w czasie deszczu wiosennym” Akinariego Uedy. Oczywiście tylko częściowo. W całej powieści chodzi o coś zupełnie innego.

Czy mamy rację, myśląc, że „Śmierć Komandora” to powieść o tworzeniu, o tym jak wygląda ten tajemniczy proces. Nie o tym, jak działa bezpośrednio, a pośrednio. Na przykład malarz tworzy najlepsze dzieło, kiedy sięga do własnych snów i wspomnień, a nie kiedy ma przed sobą konkretnego modela.
Praca powieściopisarza czy artysty zależy od tego, jak uda mu się dostać do własnej podświadomości. Jak głęboko dotrze. Oczywiście nie chodzi tylko o to, żeby się tam dostać, ale żeby wyciągnąć na powierzchnię to, co tam znajdziemy, i nadać temu właściwy kształt. Ta gotowa forma nie może być jedynie czymś, co zadowoli twórcę, a musi także być ważna i dogłębnie zrozumiała dla odbiorcy (czytelnika). A przynajmniej ja myślę w ten sposób podczas pisania. Być może w fabułach moich powieści jest wiele fragmentów, w których przewija się motyw docierania do podświadomości. Ale nie robię tego celowo, tylko opowieść tak się rozwija, naturalnie powstaje taki wątek. To całkowicie spontaniczne. Im dłuższa staje się powieść, tym bardziej chyba wzmaga się ta tendencja. Kiedy kończę długą powieść, muszę poczuć, że coś się we mnie zmieniło. Dlatego muszę się bardzo w siebie zagłębić i ten proces odbija się też na bohaterze.

Pana powieść jest chwilami niezwykła jak bajka, ale jednocześnie bardzo realistycznie opisuje Pan codzienne sceny. Ta mieszanka czy balansowanie między bajką a realistyczną powieścią są widoczne w tytułach rozdziałów. Weźmy na przykład tytuł rozdziału drugiego „Może wszyscy wylądujemy na Księżycu?” i porównajmy go z tytułem rozdziału 28 „Franz Kafka kochał górskie drogi”. Czy planuje Pan zachowanie takiej równowagi zanim zacznie Pan pisać, czy też powstaje ona spontanicznie podczas pisania?
Zasadniczo nie piszę powieści realistycznych (nie licząc kilku opowiadań i „Norwegian Wood”), ale jeśli chodzi o lektury, z przyjemnością czytam pisarzy i utwory w stylu realistycznym. I bardzo przyjemnie jest dokładnie badać teksty takich pisarzy. Ale w wielu przypadkach posługuję się tym stylem przy pisaniu utworów, które nie są realistyczne. Lubię chyba taką rozbieżność. To trochę przypomina sytuację ze „Śmierci Komandora” - bohater malarz pragnie malować abstrakcje, ale nie zapomina o studiowaniu rysunków figuratywnych. Rysunki są bardzo ważne.

Pozostało jeszcze 49% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Curtis Brown

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.