Gwiazda Hollywod obsesyjnie dba o swoje zdrowie i urodę, uwielbia nowinki kosmetyczne i dietetyczne. A fani Paltrow bezkrytycznie przyjmują jej rady, tak będzie z ukąszeniami przez pszczoły.
Gwyneth Paltrow słynie ze swojego zamiłowania do wszelkiego rodzaju nowinek dietetycznych i kosmetycznych. Wszystko w pogoni za ideałem piękna. Paltrow obsesyjnie wręcz dba o swoją urodę, a swoim przemyśleniami nieustannie dzieli się na prowadzonym przez siebie blogu. Kosmetyki muszą być pozbawione „toksyn”. Dlatego teraz aktorka nadzoruje prace nad nowa linią kremów do pielęgnacji skóry. Mają one nie zawierać żadnych toksyn. Są czymś więcej niż oferuje sama natura i oczywiście - „naprawdę dobre właśnie dla ciebie”. Niedawno Paltrow ogłosiła także, że chce spróbować krioterapii. Jednak nie dla leczenia, lecz jak można się domyślać poprawy swojego wyglądu. Chodzi po prostu o krioterapię kosmetyczną
Wszystko to jednak za mało. Obecnie znakomita aktorka i zdobywczyni Oscara idzie jeszcze dalej. W wywiadzie dla „New York Timesa” poinformowała, że poddała się ukąszeniom pszczół. - Chodzi o mającą tysiącletnia tradycję apiterapię. Polega ona na leczeniu chorych miejsc jadem pszczelim. Stosowano ją w leczeniu stanów zapalnych i oraz blizn i szram - mówiła Gwyneth Paltrow.
Co do Paltrow, to Caulfield podejrzewa, że wierzy ona w produkty i terapie, które promuj. Nie jest zresztą jedyną celebrytką wspomnianą w jego książce, o których magazyny i popularna prasa rozpisują się bez zająknięcia i cienia analizy krytycznej. Victoria i David Beckham nakładają maseczki z ptasich odchodów; księżna Cambridge podobno stosuje jad pszczeli by „pozbyć się zmarszczek”; Demi Moore na antenie telewizyjnej przyznała się, że oczyszcza krew pijawkami.