Gudrun Burwitz. Córka Himmlera do samego końca wierzyła w nazizm
Tatuś, jeden z największych zbrodniarzy w historii, wódz SS, nazywał Gudrun pieszczotliwie „Laleczką”, bo nawet tacy jak on mogą być czułymi, troskliwymi rodzicami.
Gudrun w zamian do końca pozostała wierna jemu, ideologii hitlerowskich Niemiec i dawnym towarzyszom broni ojca z SS. Pod koniec maja Gudrun Burwitz z domu Himmler zmarła w wieku 88 lat. Odeszła jako jedno z ostatnich żyjących dzieci najwyższych rangą przywódców Trzeciej Rzeszy.
Od chwili narodzin w sierpniu 1929 roku wiadomo było, że na świat przyszło dziecię rasy panów. Niemowlę miało włoski jasne, niebieskie oczy i różowy nosek, co odnotowała w swoim dzienniku jej dumna matka Margarete - po prostu od początku wzorcowa aryjka. Gudrun Himmler w kolejnych latach była tresowana do przypisanej jej roli, stała się obiektem propagandy ukazywanym w kronikach filmowych i prasie, towarzysząc potężnemu ojcu podczas publicznych okazji i zyskując miano „nazistowskiej księżniczki”. Księżniczką nazistów - już z innych powodów - pozostała do śmierci.
Hitler con Gudrun Himmler. pic.twitter.com/6VrugCyIj9
— II Guerra Mundial (@jigg1974) 30 czerwca 2014
Gudrun z wujkiem Hitlerem
Wujek Hitler i inni niewinni
W 1959 roku Gudrun Himmler ujawniła w jedynym wywiadzie, którego udzieliła, swoje poglądy i coś, co uważała za zadanie życia. Zamierzała ukazać ojca światu w innym świetle, niż to, w jakim był przedstawiany: „Mojego ojca okrzyknięto największym masowym mordercą wszech czasów. Chcę spróbować zmienić ten obraz”. I poświęciła się pielęgnowaniu pamięci o ojcu.
W jej pamięci Heinrich Himmler był wciąż jaśniejącym blaskiem siły i władzy, niewinnym bohaterem, który miał do wykonania tytaniczne zadanie zorganizowania oczyszczenia Niemiec z brudu, „wywiezienia śmieci z Rzeszy”. W dzienniku, który Gudrun prowadziła od lipca 1941 roku do kwietnia roku 1945, znajdujemy liczne fragmenty świadczące o podziwie dla potężnego ojca. W lecie 1941 roku napisała: „Cały naród patrzył niego. A on nigdy się nie wywyższał, zawsze był nieco z tyłu.” Jej troska obejmowała także tego, który był cały czas na czele. Martwiła się, że „wujek Hitler” mógłby umrzeć, a przecież powinien żyć jak najdłużej - 100! Nie - 200 lat!
Ojciec był bardzo zajęty oczyszczaniem Rzeszy - i niemałej części świata - ze śmieci, więc przyjeżdżał z Berlina do domu nad jeziorem Tegernsee w Bawarii tylko na krótko. Każda jego dłuższa obecność, każda wspólna wycieczka były dla córki wielkim wydarzeniem. I tak w lipcu 1941 roku tata zabrał ją ze sobą i pokazał „bardzo duży zakład”. Dziewczynka zapisała w dzienniku, że było tam „wspaniale”: „Obejrzeliśmy ogród warzywny, grusze i wszystkie te obrazki, które namalowali więźniowie. To było cudowne! Potem zjedliśmy bardzo dobry obiad.” Na bramie wjazdowej do zakładu widniał napis „Arbeit macht frei”, bo tata zabrał córeczkę do KZ Dachau, w którym zginęło 40 tys. osób. Kiedy 29 kwietnia 1945 obóz został wyzwolony, Amerykanie pod wpływem tego, co zastali w obozie (m.in. na bocznicy stał pociąg z 2600 ciałami, a w okolicach krematorium znaleziono ok. 3 tys. zabitych), rozstrzelali bez sądu większość wziętych do niewoli strażników SS i przebywających w obozie żołnierzy Waffen-SS (w sumie 560 osób).
A jeszcze w marcu 1945 roku, kiedy zbrodni nie dało się już przeoczyć i zbliżał się koniec Tysiącletniej Rzeszy, 15-letnia Gudrun zapisała w dzienniku: „Tatuś ogłosił powstanie volkssturmu we wspaniałym przemówieniu”. Niedługo potem tatuś musiał zorganizować ucieczkę rodziny z Tegernsee do Tyrolu Południowego. Laleczka już więcej nie zobaczyła tatusia, który uciekał w innym kierunku - przez tzw. północną drogę szczurów - został złapany i podczas przesłuchania połknął cyjanek, uchodząc karze. Jego córka nigdy nie przyjęła tego do wiadomości, twierdząc, że został zamordowany. Zapowiadała nawet ujawnienie wszystkich szczegółów w książce, ale ta nigdy się nie ukazała.
Po wojnie przez cztery lata była z matką w areszcie Brytyjczyków. W 1951 roku założyła organizację „Cicha pomoc” (Stille Hilfe), która wspierała dawnych towarzyszy broni ojca. Od tej pory przez dziesięciolecia - wraz z mężem Wulfem-Dieterem Burwitzem, dziennikarzem o nazistowskich poglądach - załatwiała byłym esesmanom mieszkania, pobyty w domach opieki, wsparcie finansowe, zaświadczenia lekarskie o niezdolności do odbywania kar więzienia - wszystko w zgodzie z mottem SS: „Wierność to nasz honor”. Z jej pomocy korzystali tacy zbrodniarze, jak Erich Priebke, Anton Malloth czy Klaus Barbie. Wciąż była gwiazdą brunatnego środowiska, czczoną jak księżniczka, zapraszaną na uroczystości, zjazdy neonazistów i spotkania weteranów SS.
Ciekawe i symptomatyczne dla historii powojennych Niemiec było to, że zachodnioniemiecki wywiad BND zatrudniał Gudrun Burwitz w latach 1961-1963 jako sekretarkę w swej siedzibie w Pullach. Przypuszczalnie jako osobę o skrystalizowanej, godnej zaufania postawie.
Za to, kim byli rodzice, nikt nie odpowiada
A jak inne dzieci wysokich przywódców nazistowskich Niemiec obchodziły się z ciężarem przeszłości wynikającym z pochodzenia i nazwiska? Bardzo różnie.
Na przykład Edda Göring, jedyna córka drugiego człowieka w Trzeciej Rzeszy, marszałka Hermanna Göringa. Urodziła się w 1938 i mieszkała w czasie wojny z rodzicami w okazałym pałacu myśliwskim Carinhall położonym niedaleko Berlina, który zdobiły dzieła sztuki i cenne przedmioty zrabowane przez jej ojca w Europie. Tata Eddy odebrał sobie życie w 1946 roku po skazaniu na śmierć przez trybunał w Norymberdze. Córka przez wiele dekad zaciekle walczyła o część spadku po nim. Jeszcze w 2014 roku do bawarskiego Landtagu dotarła jej petycja w sprawie odszkodowania za zarekwirowany bez odszkodowania w 1948 roku majątek ojca. Petycję oddalono z powodów formalnych i od tej pory jest cicho wokół 80-letniej Eddy.
Syn zastępcy Hitlera w NSDAP Rudolfa Heßa Wolf-Rüdiger nie walczył o pieniądze tylko o dobre imię ojca. Aż do jego samobójczej śmierci w więzieniu Spandau w 1987 roku starał się o jego zwolnienie. Później rozgłaszał teorie spiskowe o morderstwie - Rudolf Heß miał zostać uciszony, żeby nie wyszła „prawda o Winstonie Churchillu i drugiej wojnie światowej”. A ta prawda oznaczałaby zmianę osądu narodowego socjalizmu i jego ojca. Wolf-Rüdiger Heß zmarł głęboko zgorzkniały pod koniec października 2001 roku.
Zupełnie inaczej zachował się Martin Bormann junior, najstarszy z dziesięciorga dzieci zaufanego człowieka Hitlera i szefa kancelarii NSDAP. Urodził się w 1930 i był pierwszym chrześniakiem führera. Do 1945 roku wzrastał w nieprawdopodobnie uprzywilejowanych warunkach, ale kiedy jego ojciec zniknął bez śladu, a mama rok później zmarła na raka, zrezygnował z nadanego na chrzcie imienia „Adolf”, zwrócił się w kierunku wiary, został księdzem i misjonarzem w Afryce. Później odszedł z kapłaństwa, ożenił się, ale pozostał nauczycielem religii. Ojca szanował, ale od niego jako polityka dystansował się zdecydowanie, w 2013 roku zmarł.
“My Father Heinrich Himmler was Not a Monster”: Gudrun Himmler remains unbroken | Full Story: http://t.co/1vU4rn4Ckh pic.twitter.com/wEnkgLZ7oA
— The White Resister (@WhiteResister) 24 maja 2015
Gudrun pod koniec życia
Najstarszy syn osobistego architekta Hitlera i ministra uzbrojenia Albert Speer junior wzrastał na dworze führera w jego górskim gnieździe w Obersalzbergu. Też został architektem, ale zmienił tożsamość, żeby nie być łączonym z ojcem, który w Norymberdze został uniewinniony, ale był przecież czołową postacią zbrodniczego reżimu. Brał udział anonimowo i pod fałszywym nazwiskiem w konkursach i został jednym z najbardziej wziętych architektów w Europie. Jego siostra Hilde Schramm także dystansowała się od ojca. Była pedagogiem, lewicowym politykiem i działaczką fundacji Stiftung Zurückgeben wspierającą żydowskich artystów w Niemczech. Kapitał fundacji powstał głównie z funduszy uzyskanych ze sprzedaży obrazów odziedziczonych przez Hilde Schramm po ojcu.
Najlepiej znanym dzieckiem niemieckiego nazisty jest Niklas Frank, dziennikarz i pisarz, który o ojcu Hansie Franku, generalnym gubernatorze okupowanej Polski, mówił, że go nienawidzi, i wyrażał się o nim bardzo dosadnie.
POLECAMY: