Grzegorz Kosok: Czasem trzeba dotknąć dna, żeby mieć się od czego dobrze odbić. Mam nadzieję, że w przypadku Asseco Resovii tak będzie

Czytaj dalej
Fot. Krzysztof Kapica
Marek Bluj

Grzegorz Kosok: Czasem trzeba dotknąć dna, żeby mieć się od czego dobrze odbić. Mam nadzieję, że w przypadku Asseco Resovii tak będzie

Marek Bluj

W obecnej sytuacji, w każdej dyscyplinie sportu finanse klubów i sponsorzy cierpią. Tak naprawdę odczują ją wszyscy ludzie na świecie i my też. Trzeba do tego podejść w solidarny sposób, najważniejszy jest dialog, żeby każda strona miała szansę wypowiedzieć swoje zdanie i żeby każda wyszła z poczuciem, że nie została skrzywdzona - twierdzi Grzegorz Kosok, kapitan siatkarzy Asseco Resovii, który porozumiał się ze swoim klubem w sprawach finansowych.

„Zostań w domu”. Jak pan stosuje się do tego obowiązku? - pytamy Grzegorza Kosoka, kapitana Asseco Resovii.

Zostaję w domu. Staram się słuchać informacji podawanych w radiu i telewizji, i stosować się do nich. Wychodzę z domu do sklepu tylko po niezbędne produkty. Staram się, jak tylko się da, jak na to pozwalają mi warunki, dbać o swoją formę. Ćwiczę, dbam o swoje ciało, aby ta długa przerwa w jak najmniejszy sposób wpłynęła na moją sprawność fizyczną. Generalnie, trzymam się zasad, aby jak najwięcej czasu spędzać w domu, by wirus miał jak najmniejsze szanse się rozprzestrzeniać - dodaje zawodnik.

Zapewne sporo czasu poświęca pan rodzinie?...

Dokładnie tak. Mam dwójkę dzieci, dlatego swój czas mam dobrze zagospodarowany, spędzam go wspólnie z rodziną. Staramy się z żoną zapewnić, zwłaszcza starszej córce, przedszkole w domu. Co kilka dni otrzymujemy z jej przedszkola, do którego chodziła, program do realizacji i żona wdraża go w życie. A ja, jak praktycznie każdy tato, w domu jestem specjalistą od wszelkich gier i zabaw. Oprócz tego, wieczorem, jak już wspomniałem wcześniej, staramy się ćwiczyć. Robimy to w taki sposób, w jaki jest to możliwe. Wiadomo, że ten czas spędzany w domu trzeba, jak najlepiej spożytkować. Zdarzają się już dni, kiedy w nasze życie wkrada się pewnego rodzaju rutyna, ale trzeba to przeżyć, przetrwać, zmienić. Mogę powiedzieć, że nie jest źle. Sportowcy, którzy nie są w kadrze, nie rozgrywają meczów w okresie letnim, mieli właśnie przez całe lato swojego rodzaju namiastkę „Zostań w domu”, oczywiście bez obecnych zagrożeń. Po zakończeniu sezonu mamy 2-3 miesiące wolnego i właśnie spędzamy je, jak tylko można w gronie bliskich, z tą tylko, ale zasadniczą różnicą, że nie musimy cały czas, jak obecnie, zostawać w domu.

W dalszej części artykułu m.in.:

Trzeba zrobić wszystko, żeby pokonać tego koronowirusa. Nie było mowy o jakimś graniu, spotykaniu się w większym gronie, przemieszczaniu się, zwłaszcza po tym, jak rząd wprowadził tyle obostrzeń w tej dziedzinie. Oczywiście, jako sportowcy żałujemy, że nie mogliśmy dograć sezonu do końca. 

Pozostało jeszcze 75% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Marek Bluj

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.