Gorzowianin Andrzej zamienił brzydkie nic w ładne coś
Czemu Andrzej Sibera z ukochaną Anią postanowili zagospodarować pusty, psujący widok w okolicy lokal? Nie, nie będzie wzruszającej odpowiedzi. Wcale nie z dobrego serca i miłości do miasta.
- Zależało nam na zrobieniu dobrego biznesu. Wcześniej mieliśmy smażalnię przy ul. Herberta, ale marzył się nam lokal w dawnej Matnarze. Refleksja przyszła dopiero później. Zrozumieliśmy, że każdy, kto w centrum ma interes, odpowiada przy okazji za okolicę. To wyzwanie, ale i radość. Bo mamy wielkie plany - mówi Andrzej Sibera.
Ale od początku.
Ludzie nie mogą się nadziwić, że zmieniliśmy brzydkie „nic” w ładne „coś”. Dosłownie przez szybę zaglądają.
Życie za oknem
Piątek, dochodzi 12.00. Tymczasem przed smażalnią ryb przy ul. Mostowej (dwa kroki od bulwaru, trzy od katedry, pięć od Starego Rynku, półtora kroku od mostu Staromiejskiego) stoją dwie panie i zerkają na zegarek. - No kiedy otworzą? - szczerze się niecierpliwią. Po chwili już są w środku. Otwiera sam szef: Andrzej Sibera.
W środku domowy wystrój, w oknach żywe kwiaty, na stołach kolorowe obrusy. Z ulicy widać to wszystko plus piękny, biały kredens i ladę zastawioną drewnianymi skrzynkami. A na dokładkę jest jeszcze... wystawa. Normalnie muzeum, a w nim na oko ponad setka eksponatów z czasów PRL-u. W tym akcenty gorzowskie, jak choćby stilonowskie taśmy. A przecież do niedawna był tu pusty lokal po banku.
Teraz jest ładnie. I jest smażalnia ryb. - Ludzie nie mogą się nadziwić, że zmieniliśmy brzydkie „nic” w ładne „coś”. Dosłownie przez szybę zaglądają. Chciałem dla klientów zamontować telewizor, ale uznałem, że przecież najlepszym telewizorem są nasze wielkie witryny. Widać przez nie pulsujące miasto - mówi przedsiębiorca. A za oknem faktycznie tętni życie.
Będzie ładniej
Sibera nie kryje, że nie widział w swoim interesie żadnej misji. Nie chciał upiększać miasta. Chciał po prostu dobrze karmić ludzi świeżą rybą (ma swoich dostawców i prawie 50 gatunków w asortymencie). Ale przeczytał w „Gazecie Lubuskiej” o restauratorze Livingroomu i też doszedł do wniosku, że ma wpływ na otoczenie. - Dlatego obiecuję zrobić niedługo taki ogródek, że każdy z bulwaru tu zajrzy - mówi ze śmiechem. To na pewno upiększy okolicę - bo dziś w miejscu ogródka jest znów... nic.
Gdy pytamy o to, czy dobry biznes w Gorzowie jest możliwy - bo przecież centrum umiera przez galerie handlowe - Sibera odpowiada: - Jak się ma oryginalny, dobry pomysł, wolę walki i konsekwencję, to tak. Jestem tego najlepszym przykładem.
Jest o co dbać
Przypomnijmy: w Gorzowie jest jeszcze kilka budynków, które wymagają dobrego gospodarza.
Niszczeją zabytkowe kamienice (przy Łokietka i 30 Stycznia - właściciele nie remontują pustych ruin od lat), niszczeje Czerwony Spichlerz na Zawarciu (brak kontaktu z właścicielem), miasto stara się więc ratować, co możliwe. Szykuje się do rozmów z właścicielem willi przy bulwarze, która od lat powinna być już wyremontowana. Zabiega też o dawny dom handlowy Kokos przy Starym Rynku, skąd niedawno wyprowadziło się Tesco. Efekty tych starań będą jednak najszybciej w przyszłym roku.
Miał dość brzydoty
Jacek Górecki prowadzi pod estakadą kolejową restaurację Livingroom. Nie mogąc doczekać się remontu obiektu (jest wiecznie w planach, najnowsza data początku prac to połowa przyszłego roku), sam - za własne pieniądze - wyremontował elewację dzierżawionych przez siebie nisz. Wyglądają dziś stylowo i estetycznie. Górecki wyłożył na to 10 tys. zł - byle było po prostu ładnie. Dzięki niemu widać, że estakada nie tylko od strony bulwaru może być perełką.
Kino odzyska blask
W piątek opisaliśmy też plany Krzysztofa i Bartosza Jazów (ojciec i syn). Kupili górę dawnego kina Słońce i od kilku tygodni robią olbrzymi remont. Będzie tu wielkie centrum rozrywki... umysłowej. Powstanie sześć tzw. pokojów ucieczkowych (grupa 2-5 ludzi zostaje zamknięta w środku; rozwiązując zagadki, musi znaleźć sposób na otwarcie drzwi bez użycia siły). Poza pokojami będą tu też rozgrywki w gry planszowe i minikawiarenka. Inwestycja Jazów to nie tylko remont w środku - są po ustaleniach z konserwatorem zabytków, bo zamierzają zadbać o elewację tego najsłynniejszego budynku przy gorzowskim deptaku.