Gorzów: społeczników trzeba wspierać!
Nie ma dla miasta nic lepszego, niż ludzie, którym chce się działać, którzy robią coś dla innych, za darmo, w swoim czasie wolnym, by miasto upiększyć, poprawić, zmienić na lepsze.
Cenić więc trzeba oraz chuchać i dmuchać na ludzi, którzy jakiś czas temu urządzili sąsiedzki ogródek przy ul. Krótkiej, zielony skwerek koło Metalowca, czy w ostatnich dniach zabrali się za sprzątanie rzeczki Srebrnej (pierwsza edycja akcji była 26 kwietnia, zaraz będzie druga odsłona) oraz Kłodawki (premierowe sprzątanie miało miejsce 6 maja, będą kolejne).
W kwestiach „ogródkowych” urząd stanął na wysokości zadania. Okazał też wsparcie i pomógł rozreklamować pomysł sprzątania Srebrnej, dzięki czemu do pomocy stawiło się 50 ludzi. Jednak Kłodawkę sprzątała już garstka - sześć osób. Bo i żadnego wsparcia z magistratu i od jego służb nie było. A przecież miasto właśnie bierze się za zagospodarowywanie... Kłodawki. To komu ludzie ją w czynie społecznym sprzątali? Sobie? Nie. Nam. Miastu. Wszystkim. Byłoby więc miło, gdyby magistrat za każdym razem choćby dobrym słowem (a może i workiem, łopatą czy wsparciem swoich służb) dorzucał się do takich zrywów. Albo wzmianką na swojej stronie/facebooku.
Bo nie ma dla miasta nic gorszego, niż taką energię i taki potencjał zlekceważyć albo pominąć. Żeby było jasne: doskonale wiem, że urzędnicy mogliby odgórnie i formalnie urządzić sprzątanie dwa razy lepsze, trzy razy szybsze i pięć razy bardziej profesjonalne, niż skrzyknięci społecznie ludzie. Zamówić firmę, fachowców, sprzęt i w jeden dzień dokonać cudów. Jednak teraz to najgorsze, co urząd może zrobić. Dlaczego?
Kto ma dziecko, ten zna ten mechanizm: wiadomo, że pościelimy łóżko staranniej i szybciej, niż ono. Jednak jeśli to zrobimy (z nerwów, braku czasu, zniecierpliwienia), to zabijemy jego entuzjazm i nauczymy, że nie warto się starać. Bo ktoś za nie zrobi to lepiej.
Tymczasem już raz magistrat zachował się w ten sposób. Gdy w internecie gorzowianie skrzyknęli się, by na masowe wycinki odpowiedzieć wspólnym sadzeniem 760 drzew oraz mozolną na nie zbiórką pieniędzy, magistrat postanowił zrobić pomysłowi konkurencję i... rozdał ponad 3 tys. drzew. Łatwo zgadnąć, że ludzie wybrali darmowe drzewa i brali ich jednorazowo nawet po kilka czy kilkanaście. I w ten sposób niepotrzebnie, a wręcz szkodliwie „pościeliło łóżko” za mieszkańców. Coś, co ludzie mogli sami wypracować, stworzyć, poprawić, zastąpiono „masówką” - bo jak inaczej nazwać rozdanie tysięcy drzew? Że zeszły co do jednego? Nic dziwnego - jak darmo to i ocet słodki...
W „GL” cenimy robotę społeczników. Piszemy chyba o każdej akcji, jaka jest planowana, nagłaśniamy, nakręcamy, zachęcamy do uczestnictwa, a potem szeroko relacjonujemy (patrz: filmy i galerie ze sprzątania rzeczek na www.gazetalubuska.pl).
Sami też - jako redakcja - mamy na koncie fajny czyn społeczny: ogarnęliśmy przed laty skwer na Piaskach przy ul. Muśnickiego.
Dlatego doskonale wiemy, jaką pomocą jest darmowy kontener czy przychylny urzędnik. Bądźcie takimi dla społeczników.