Gorzów: niech urząd nie załamuje rąk, tylko bierze się do roboty!

Czytaj dalej
Fot. Tomasz Rusek
Tomasz Rusek

Gorzów: niech urząd nie załamuje rąk, tylko bierze się do roboty!

Tomasz Rusek

Od września podstawówkom grożą pustki, a z kolei przedszkolom: gigantyczny tłok. Miasto ma dwie możliwości: lamentować albo spróbować rozwiązać problem.

Magistrat tydzień temu ogłosił to, przed czym my w „GL” przestrzegaliśmy już w zeszłym roku: cofnięcie sześciolatków do przedszkoli najpewniej spowoduje kataklizm w szkołach (zamiast 1.800 pierwszaków może być ich dziesięć razy mniej, a to oznacza zwolnienia nauczyciel i potężne problemy ze sformowaniem klas), a w efekcie spowoduje kataklizm także w przedszkolach.

Dlaczego? Ponieważ sześciolatki, które pojawią się znowu w przedszkolach (a w roczniku 2010 jest 1.251 dzieci) zrujnują nabór dla trzylatków. Po prostu dla młodszych dzieci zabraknie miejsc w placówkach.

To nie szacunki zrobione „na oko”

Wstępne szacunki - nie nasze, na oko, tylko profesjonalne magistratu - mówią, że nawet 870 trzylatków może być odprawionych z kwitkiem. Byłby to najgorszy w dziejach miasta wynik, jeśli chodzi o rekrutację! Nasi Czytelnicy, którzy mają małe dzieci, autentycznie boją się takiego scenariusza.

W tym momencie miasto (czytaj: urzędnicy, dyrektorzy przedszkoli) ma dwie możliwości. Pierwszą, łatwiejszą. Załamać ręce, narzekać, pomstować na rząd i odprawiać przerażonych rodziców tłumaczeniem: - Przykro nam, to nie nasza wina, reforma nam namieszała, więc sorry, ale nie będzie dla państwa dziecka w przedszkolu.

I drugą: trudniejszą, wymagającą zaangażowania, pracy, wysiłku. Ta druga możliwość to pójście drogą Łodzi. To miasto już zapowiedziało, że spróbuje osłabić fatalne skutki „reformy” edukacji, przeprowadzając wielką akcję promocyjną… szkół. Innymi słowy: urząd chce namawiać rodziców sześciolatków, by nie zostawiali dzieci w przedszkolach, tylko wysłali je do szkół. Bo im więcej rodziców się na to zdecyduje, tym mniej bałaganu narobią nowe przepisy. Więc jest to w interesie wszystkich.

Nie ma już nawetchwili do stracenia

Tylko że czasu na taką akcję jest niewiele: rodzice najstarszych przedszkolaków najpóźniej 22 lutego muszą zdecydować, czy zostawiają pociechę w przedszkolu, czy zapiszą je do pierwszej klasy. Urzędnicy mają więc od dziś miesiąc, by przekonać rodziców, że szkoła to dobry wybór.

A nie będzie to łatwe. Jak słusznie zauważył podczas sesji dyr. wydziału edukacji Eugeniusz Kurzawski, przedszkole jest: wygodniejsze, tańsze, oferuje posiłki i zostawienie w nim sześcioletniego dziecka nie wymaga od rodziców żadnego wysiłku - dzięki reformie systemu edukacji starszak zostanie tu niemal z automatu.

Za to szkoła to: krótsze godziny pracy, więcej obowiązków, obiady do wykupienia, śniadanie do zrobienia, a na dokładkę wydatki na wyprawkę. No i by sześciolatek poszedł do szkoły, rodzice muszą jednak wykazać minimum zainteresowania (iść do szkoły, zapisać, sprawdzić placówkę itp.). A większość z nas woli to, co łatwiejsze, tańsze i wygodniejsze, nieprawdaż?

Zachęcam: zapiszcie dziecko do szkoły

Ze swojej strony (jestem ojcem pierwszoklasistki) zachęcam: nie bójcie się i poślijcie dziecko do podstawówki. Tam naprawdę nie dzieje się dzieciom krzywda, za to ich rozwój, samodzielność, umiejętności społeczne i codzienna odwaga rośnie w tempie ekspresowym. Więcej, niż ta zachęta, zrobić nie mogę.

A miasto powinno. Czekam na plakaty, ogłoszenia, dyżury dla rodziców, podczas których będzie można porozmawiać o obawach. Warto wziąć się za akację promocyjną szkół także dlatego, że za sześciolatka - ucznia miasto dostaje z budżetu państwa około 5 tys. zł rocznie. Tymczasem na sześciolatka - przedszkolaka prawie pięć razy mniej.

Tomasz Rusek

Najwięcej moich tekstów znajdziecie obecnie na stronie międzyrzecz.naszemiasto.pl. Żyję newsami, ciekawostkami, inwestycjami, problemami i dobrymi wieściami z Międzyrzecza, Skwierzyny, Trzciela, Przytocznej, Pszczewa i Bledzewa.
To niezywkły powiat, moim zdaniem jeden z najpiękniejszych (i najciekawszych!) w Lubuskiem. Są tam też wspaniali ludzie, z którymi mam szansę porozmawiać na facebookowym profilu Głos Międzyrzecza i Skwierzyny. Wpadnijcie tam koniecznie. Udało się nam stworzyć wraz z ponad 15 tysiącami ludzi fajne, przyjazne miejsce, gdzie znajdziecie newsy, piękne zdjęcia, relacje z ważnych wydarzeń i - codziennie! - najnowszą prognozę pogody. Bo od pogody zaczynamy dzień.


Staram się pilnować najważniejszych spraw i tematów. Sporo piszę o:


jeziorze Głębokim, o inwestycjach, czy atrakcjach turystycznych, ale poruszamy (MY - bo wiele tematów do załatwienia i opisania podpowiadacie Wy, Czytelnicy) dziesiątki innych spraw. 
Dlatego przy okazji wielkie dzięki za Wasze komentarze, opinie, zaangażowanie i wsparcie.



Zdarza się też, że piszę o Gorzowie. To moje rodzinne miasto, które - tak lubię myśleć - znam jak własną kieszeń. Cały czas się zmienia, rozbudowuje, wiecznie są tu jakieś remonty i inwestycje, więc pewnie jeszcze przez lata nie zabraknie mi tematów!



 


Do Gazety Lubuskiej (portal międzyrzecz.naszemiasto.pl jest jej częścią) trafiłem niemal 20 lat temu. Akurat zakończyłem swoją kilkuletnią przygodę z Radiem Gorzów i Radiem Plus, więc postanowiłem się sprawdzić w słowie pisanym (choć mówione było świetną przygodą). I tak się sprawdzam, i sprawdzam, i sprawdzam. Musicie bowiem wiedzieć, że Lubuska sprzed nastu lat i obecna to zupełnie inne gazety. Dziś, poza pisaniem, robimy zdjęcia, nagrywamy filmy, przygotowujemy relację. Żaden dzień nie jest takim sam. I chyba dlatego tak lubię tę pracę.

Lubię też:



  • jazdę na rowerze

  • pływanie

  • urlopy

  • gołąbki

  • seriale

  • lenistwo



nie przepadam za:



  • winem

  • górami

  • ogórkową

  • tłumem

  • hałasami

  • wczesnym wstawaniem (aczkolwiek nieźle mi wychodzi!)



OK, w ostateczności mogę zjeść ogórkową.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.