Franek z Kalisza został kolegą Roberta Lewandowskiego
7-letni Franek Trzęsowski każdego dnia dzielnie walczy z przeciwnościami losu. Nie przeszkadza mu to w spełnianiu marzeń.
Franek Trzęsowski z kaliskich Sulisławic zmaga się z nieuleczalną chorobą genetyczną SMARD1, czyli mówiąc fachowym językiem - przeponową postacią rdzeniowego zaniku mięśni. Choroba objawia się zanikiem mięśni gładkich, zaczynając od mięśni odpowiedzialnych za oddychanie. U chłopca stwierdzono nieaktywną przeponę, w związku z czym musi na stałe być podłączony do respiratora. Franio nie chodzi, niemal nie porusza nogami, ma ograniczoną ruchliwość rąk. Wymaga też ciągłej opieki. Niemal każdy dzień jest walką o kolejny.
Chłopiec dzielnie jednak pokonuje codzienne przeciwności. Z nauką radzi sobie świetnie, jest elokwentny, oczytany, ma ogromną wiedzę przyrodniczą, uczy się hiszpańskiego... Jak każde dziecko ma też marzenia. Franio był już między innymi policjantem przez jeden dzień, spotkał Zenka Martyniuka, jedną z gwiazd disco polo. Jego kolejnym marzeniem było spotkać piłkarza Roberta Lewandowskiego, gwiazdę reprezentacji Polski i Bayernu Monachium. Chłopiec podziwia sportowca, bo tak jak on, musi codziennie ćwiczyć, żeby być coraz lepszym.
Do końca to była tajemnica
- Napisałam na fanpage’u Roberta Lewandowskiego list motywacyjny. Motywujący jego, oczywiście! O tym, jak fantastycznym i mądrym chłopakiem jest Franio i o tym, jakie jest jego marzenie. I zapytałam, po prostu, zwyczajnie, czy byłaby możliwość spotkania. Może jestem w czepku urodzona, a może tak miało być, ale zauważono moją wiadomość
- relacjonuje Anna Trzęsowska, mama Franka.
Jak się okazuje, Robert Lewandowski to nie tylko wielki piłkarz, ale także człowiek o wielkim sercu. Jakież było zaskoczenie rodziców, kiedy nadeszła pozytywna odpowiedź. Omawianie szczegółów zajęło trochę czasu. Uzgodniono, że do spotkania dojdzie przy okazji rozgrywanego w Warszawie meczu eliminacji do mistrzostw świata Polska - Czarnogóra, a chłopiec, mimo iż porusza się na wózku, znajdzie się w dziecięcej eskorcie, która wyprowadza piłkarzy na murawę.
Wszystko wymagało jeszcze szczegółowych uzgodnień z Polskim Związkiem Piłki Nożnej oraz zgody delegata światowej federacji piłkarskiej. Ale były to tylko formalności.
- Nam pozostało jedynie kurować Frania, trzymać go z daleka od wirusów i bakterii i bezpiecznie dowieźć na umówiony termin do Warszawy. Franek do końca nie wiedział, co się wydarzy. Nie informowaliśmy go, że spotka się z Robertem Lewandowskim. Franio bardzo przeżywa wszystkie wielkie atrakcje w swoim życiu do tego stopnia, że zwykle kończy się to co najmniej stanem podgorączkowym - tłumaczy mama chłopca.
Franek wiedział tylko, że jedzie na wycieczkę. Dzień przed meczem chłopiec razem z rodzicami wybrał się do hotelu, gdzie miał odbyć „ważne spotkanie z takim panem”. Kiedy był już w hotelu, zapytano Franka, co jest jego największym marzeniem? Chłopiec spokojnie odpowiedział, że spotkanie z Robertem Lewandowskim. Wtedy usłyszał, aby się odwrócił. Za plecami stał jego idol! Chłopiec tylko wyszeptał: - Mamo, czy to widzisz?
Później poszło już z górki. Franek nie ma problemu w nawiązywaniu kontaktów. Szybko więc znalazł wspólny język z gwiazdorem. Spotkanie było też swego rodzaju urodzinowym prezentem dla Frania. 15 października chłopiec skończy 7 lat.
Czytaj dalej, aby dowiedzieć się, jak wyglądały przygotowania do pojawienia się Franka na Stadionie Narodowym oraz jak tę historyczną sytuację komentuje Robert Lewandowski.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień