Fotograf musi brać odpowiedzialność za zdjęcie
- Fotografowanie na wojnie ciał lub cierpienia nie jest trudne, ponieważ są one powszechne. Pozostaje pytanie, jaki ładunek emocjonalny takie zdjęcie poniesie - mówi Michał Zieliński, korespondent wojenny z Krakowa
- Czy rynek korespondentów wojennych to rynek zdominowany przez freelancerów? Panuje opinia, że w miejsca konfliktów jeżdżą wolni strzelcy za swoje własne pieniądze.
- Rzeczywiście, większość dziennikarzy w Polsce, którzy jeżdżą w miejsca ogarnięte wojną, robi to za własne pieniądze. Często ich główną motywacją jest poczucie misji lub pasja, a nie chęć zarobku, bo trudno na tej dziedzinie fotografii zarobić. Prowadzi to do tego, że na początku trzeba zainwestować dużo pieniędzy, żeby w pewne miejsca się w ogóle dostać. Wciąż jednak istnieją sytuacje, w których to redakcja wysyła swoich dziennikarzy za granicę, dzieje się to jednak częściej na Zachodzie niż w Polsce.
- Twoje wyjazdy do Syrii trwają około 2 tygodni. Jakiego rzędu to są koszty?
- Mój ostatni wyjazd kosztował mnie ok. 10 tys. zł.
- Całkiem sporo.
- Wyłożenie własnych pieniędzy to niejedyna różnica między sposobem pracy freelancera i fotografa wysłanego na wojnę przez redakcję. Jeśli wysyła redakcja, wiąże się to z pewnymi zobowiązaniami i ograniczeniami. To redakcja narzuca nam temat do zrealizowania. Jest też więcej obostrzeń związanych z bezpieczeństwem. Zatem wyjazd jako wolny strzelec wiąże się z większą wolnością. Samemu szuka się tematów, wybiera się miejsce, w które chce się pojechać. Jest się niezależnym, odpowiedzialnym za swój wyjazd. Analogicznie - wiąże się to też z większym ryzykiem, bo jest się zdanym tylko na siebie. Ten rynek został zdominowany przez wolnych strzelców, którzy mają wewnętrzne poczucie, że chcą to robić. Czy dobrze? Z powodów ekonomicznych nie. Z drugiej strony większość osób z Polski, która zajmuje się relacjonowaniem konfliktów to ludzie, którzy robią to bardzo dobrze. Trzeba też pamiętać, że większość fotografów na co dzień zajmuje się innymi dziedzinami fotografii - newsową, ślubną, komercyjną. Dlatego też Krzysztof Miller, jeden najwybitniejszych polskich fotoreporterów, mówił, że fotografem wojennym się raczej bywa, niż jest. Konflikty to trudne tematy. Czasem trzeba złapać oddech.
Czytaj więcej:
- A może to społeczna znieczulica sprawia, że gazety nie widzą sensu wysyłania fotografów w miejsca konfliktów?
- Czy droga powrotna jest prostsza niż wyjazd z Syrii?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień