Fortuna 1 Liga. Dawid Kroczek, trener Apklan Resovii: W piłce nie zawsze pewne rzeczy dzieją się od razu
- Wystawimy kilku piłkarzy na listę transferową. Powiew świeżej krwi na pewno się przyda - mówi Dawid Kroczek, trener 1-ligowej Apklan Resovii, który był już na stażu w Lechu Poznań, a teraz... - zamiast do Pragi - pojechał na urlop.
27 punktów w 20 meczach i tylko trzy straty do strefy barażowej o świetna okazja do walki o „szóstkę”?
Nie podchodzimy do tego w taki sposób. Końcówka rundy wlała sporo optymizmu, ale nikt z nas nie zakładał walki o baraże. Celem było miejsce w środku stawki i nieduży dystans punktowy do drużyn będących w pierwszej szóstce oraz bezpieczna przewaga nad strefą spadkową, żebyśmy nie musieli bić się o utrzymanie do samego końca. Dlatego mocno tonuję nastroje, ale jeśli wiosną liga pozwoli, to oczywiście będziemy chcieli zająć jak najwyższe miejsce.
Stać Resovię na grę o ekstraklasę?
Nie do mnie to pytanie. Odnośnie spraw finansowych proszę rozmawiać z ludźmi, którzy odpowiadają za klubowy budżet.
Z drugiej strony macie dopiero 11. miejsce w Pro Junior System a pieniądze z tego programu PZPN-u był spory zastrzyk do budżetu? Może warto postawić więc na wychowanków, jak Kacper Szymkiewicz czy Łukasz Ostrowski?
Ten program ma swoje zalety i wady. Przecież nie może być tak, że gramy w 10-11 młodzieżowców, bo takie rzeczy w 1 lidze już się zdarzały i liga wyglądała przez to specyficznie. Mam tutaj oczywiście na myśli ostatni rok i sytuacje, w których zespoły przez większą część sezonów wystawiały tylko młodzieżowców. Na szczęście od tego sezonu mamy nieco inny regulamin i zawodnik, aby zapunktować, musi zagrać co najmniej 10 spotkań i minimum 450 minut. Oczywiście jeżeli młody zawodnik zasłuży, to powinien dostawać szanse. Pro Junior System nie może doprowadzać do tego, że młodzi zawodnicy dostają coś „za darmo”, bo klub może na tym nieźle zarobić. Miejsce w podstawowej jedenastce wypracowuje się na treningach swoją formą sportową i takim czymś chcemy się kierować.
Końcówka rundy jesiennej uratowała cały jej obraz, a sześć meczów bez porażki pozwoliło wam na „oddech”. Dlaczego nie „zapaliło” od początku, choć trener Radosław Mroczkowski dostał skład, jaki w zasadzie chciał?
Wszyscy w sztabie byliśmy odpowiedzialni za to jak funkcjonował zespół od samego początku rozgrywek. Może potrzeba było czasu? Przypominam, że trener Mroczkowski w zeszłym roku podjął się bardzo trudnego zadania i utrzymania Resovii w pierwszej lidze. W piłce nie zawsze pewne rzeczy dzieją się od razu.
W końcówce sezonu nie przegrywaliście, choć walczyliście nie tylko z rywalami, ale też z koronawirusem?
Przez ponad tydzień miałem do dyspozycji 6-7 osób z kadry, plus graczy z akademii. Koronawirus sporo nam namieszał, wszyscy obawialiśmy się o to jak będzie wyglądał zespół po tej wymuszonej przerwie. Łatwo ocenia się wszystko po meczu, jest takie powiedzenie, że analiza wsteczna zawsze jest skuteczna (uśmiech). Dobrze dobieraliśmy „11” na poszczególne spotkania i wielu ludzi sprawdziło się na nie swoich pozycjach, jak na przykład Rafał Mikulec w środku pola, czy Sebastian Strózik na boku. Nasza sytuacja kadrowa była bardzo skomplikowana, od meczu z Odrą Opole nie byliśmy w stanie złożyć optymalnego składu, ale ci, co dostali szanse zrobili to odpowiedzialnie. W tym czasie wszyscy pracowali ciężko i mądrze, byli zdeterminowani, co w konsekwencji przełożyło się na solidną końcówkę sezonu i serię sześciu spotkań bez porażki.
Dlaczego piłkarze się nie szczepią? Skoro 12 graczy trafiło na kwarantannę, to musieli nie być szczepieni…
Każdy do tematu szczepienia podchodzi indywidualnie. Nikt tutaj nikogo nie może zmusić. Moje zdanie jest takie, że będąc profesjonalnym sportowcem prędzej czy później będzie to nieuniknione z racji restrykcji, które nakłada Państwo na osoby niezaszczepione.
Porozmawiajmy chwilę o personaliach. Wasi napastnicy Jakub Wróbel i Sebastian Strózik zawiedli, strzelając tylko po golu w dwóch ostatnich meczach. Słabszą jesień, jak na swoje możliwości, mieli też Bartosz Jaroch i Josip Soljić. Tylko oni?
Jestem daleki od stwierdzenia, że zawiedli. Cały zespół pracował, napastnicy realizowali różne zadania, bo choć gole to ich nadrzędny cel. Jaroch i Soljić to dwójka ludzi, która jesienią zagrała bodaj najwięcej minut. Nie grali tylko, jak pauzowali za kartki, lub mieli kontuzje. Cała czwórka zawodników jest dla mnie bardzo ważna jeśli chodzi o zespół, więc nie oceniam ich rundy w kontekście tego, że zawiedli. W 20 meczach mamy 27 punktów a wszyscy ci zawodnicy rozegrali bardzo dużo minut i mieli duży wpływ na zdobycz punktową.
Na plus ocenia się letnie transfery Branislava Pindrocha, Aleksandra Komora i Marka Mroza. Poniżej swojego poziomu nie schodzili też Dawid Kubowicz, Radosław Adamski i Bartłomiej Wasiluk. Ktoś jeszcze pozytywnie pana zaskoczył?
Tu racja, cała ta grupa była naprawdę stabilna. To były dobre ruchy - fajnie wkomponowali się w zespół i grali bardzo dobrą rundę. Szkoda, że Alek Komor nie był do dyspozycji częściej, bo miał i problemy zdrowotne i czerwoną kartkę.
Także Maks Hebel doszedł do sprawności i bardzo nam pomógł, choć w pewnym momencie jego przyszłość sportowa stała pod dużym znakiem zapytania z powodu kontuzji, ale osoby odpowiedzialne w klubie za działania medyczne postawiły go na nogi i w końcówce sezonu wiele wniósł. Ale tak naprawdę cały zespół pracuje na wynik, 11 ludzi zaczyna mecz natomiast 4-5 wchodzących z ławki musi dać jakość po znalezieniu się na boisku. Także nasi młodzieżowcy Bartek Eizenchart i Daniel Pietraszkiewicz w przekroju całej rundy wnieśli wiele dobrego do drużyny.
Dlaczego Konrad Domoń nie dostał tak naprawdę szansy?
On nie jest zdrowy. Pierwszy trening grupowy odbył z zespołem na dzień przed pożegnalnym meczem, wciąż leczy kontuzję i nie byłby w stanie grać bez ryzyka dla zdrowia. Wiem, jak ważna to postać dla klubu, ale wystawienie go byłoby zbyt dużym ryzykiem dla niego samego.
Dostanie pan możliwość prowadzenia tego zespołu wiosną, bo wcześniej był problem z licencją UEFA Pro? Czy może jest jakiś postęp w tej sprawie?
Trwają rozmowy z PZPN-em w tej sprawie.
Zimą miał pan w planach staże w Lechu Poznań i Sparcie Praga. Co jeszcze - może jakiś urlop?
Sparta wypadła z tego planu ze względu na pandemię, więc jutro (rozmawialiśmy w sobotę - przyp. red.) jadę na urlop, bo przyda się kilka dni wolnego i mnie, i rodzinie. Czas po lidze jest istotny, bo to jedyny moment, żeby się dokształcić i przygotować do sezonu.
W Poznaniu miałem możliwość obserwować cykl pracy pierwszego zespołu Macieja Skorży. Przyglądałem się pracy sztabu, gdzie mam kilku kolegów, którzy wcześniej pracowali w Rakowie Częstochowa, jak Maciej Kędziorek (asystent trenera Skorży - przyp. red), Wojciech Makowski (analityk).
Lech to duży klub, przypominający i funkcjonujący jak duża korporacja. Zatrudnionych jest tam sporo osób, gdzie każdy odpowiada za swoją działkę i często nawet jest tak, że ludzie z poszczególnych działów nie znają siebie wzajemnie. Bardzo różni się od Resovii. U nas panuje bardziej rodzinna atmosfera i struktura zarządzania pomiędzy klubami jest zupełnie odmienna. Na pewno był to wartościowy czas.
Słyszałem, że klubowy sztab ma się wzmocnić o trenera z licencją UEFA Pro, ale to pan ma być tym pierwszym?...
Nie jestem dobrym adresatem tego pytania. Proszę rozmawiać z osobami decyzyjnymi w klubie.
Okej. Wzmocnił was już młodzieżowiec Klaudiusz Krasa z Olimpii Elbląg. Czy ktoś odejdzie? Ile będzie zimą zmian w kadrze?
Wystawimy kilku piłkarzy na listę transferową, bo powiew świeżej krwi na pewno się przyda. Pojawi się też kilka nowych twarzy, bo szukamy wzmocnień zespołu.
Na jakie pozycje?
Nie chciałbym, żeby zawodnicy dowiadywali się o tym z prasy.
Podobno w lutym wybieracie się na obóz do Turcji, bo to tańsza opcja niż pobyt w Polsce?
Finansowo wchodzi podobnie, ale warunki do pracy są zdecydowanie inne. Rok temu przygotowywaliśmy się w Polsce i ze względu na pogodę było to bardzo trudne. Teraz będzie okazja popracować w dobrych warunkach. Sztab i zespół, skoro klub daje możliwość wyjazdu, będzie chciał skorzystać jak najwięcej, a w sparingach mamy się spotkać z naprawdę mocnymi rywalami. To też świadczy o tym, że klub organizacyjnie stawia krok w przód i będzie to procentować na przyszłość w postrzeganiu Resovii.
Rozmawiał Waldemar Mazgaj