Felieton naczelnego. Niech nam czart nie podpowiada
Dariusza Kowalskiego, aktora, z którym wywiad jest jednym z głównych punktów naszego świątecznego „Magazynu”, poznałem w USA podczas kilkudniowej patriotycznej uroczystości w Doylestown - amerykańskiej Częstochowie. Wcześniej znałem go jedynie - jak większość z nas - z roli Janusza Tracza, mrocznego biznesmena z serialu „Plebania”.
Serialowy Tracz jest uznawany za jeden z najczarniejszych charakterów w historii polskiego filmu. Dorównują mu chyba tylko tacy goście jak grany przez Jana Frycza gangster Dario z ekranizacji powieści „Ślepnąc od świateł”, grany przez Mariusza Jakusa brutalny Tygrys z filmu „Samowolka” czy Zaranek - bezwzględny psychopata z filmu „Lincz”, w którego rolę wcielił się Wiesław Komasa. Zresztą „Tracz” to anagram słowa „Czart”, diabeł, wcielenie zła.
Nie jestem, oczywiście, z tych, którzy widząc na ulicy aktora potrafią utożsamić go z rolą do tego stopnia, by robić wyrzuty o zachowania na ekranie. Siłą rzeczy jednak coś w tym jest - obcowanie z wykreowanym przez media (czy to popkulturę, czy tzw. media informacyjne) wizerunkiem potrafi trwale usposobić nas do ludzi - i pozytywnie, i negatywnie, podczas gdy prawda o tej osobie znana jest jedynie nielicznym. W świecie mediów społecznościowych, lepienia obrazu na potrzeby marketingowe i - niestety - wszechobecnego hejtu niemal na pewno otrzymujemy nieprawdziwy obraz większości osób publicznych. By była jasność - często za ich zgodą i przy ich udziale.
Gdy więc udało mi się spotkać i chwilę dłużej poprzebywać z Dariuszem Kowalskim, oczywistością było, że chciałem (zapewne jak większość jego fanów) traktować go trochę przez pryzmat najbardziej znanej roli. Poza tym, że zdziwiła mnie jego obecność w „takim miejscu”, to z miejsca chciałem pytać o ciemne strony show-biznesu, o piękne aktorki, imprezy i skandale. Czymże innym mógłby się pochwalić Kowa... Janusz Tracz? Tymczasem ku mojemu zaskoczeniu dowiedziałem się o sprawach podobnych do tych, o jakich dziś mówi aktor w rozmowie z Pawłem Gzylem.
O poszukiwaniu i odnalezieniu, o roli Boga, trochę o trudach świata, który znamy z plotkarskich portali. I wielu ważnych sprawach. Było to dla mnie ważne także dlatego, że uświadomiłem sobie, jak niepopularne jest to, co mówi Kowalski, znany i lubiany aktor. Nie robi się z tego czołówek gazet, a w serwisach internetowych podaje raczej jako ekscentryczne zachowania i wyśmiewa. Królują seks, zdrady, skandale, wyrwane z cytatu słowa, awantury z portali społecznościowych, polityczny bełkot i zdjęcia paparazzich. Taki świat nam się podaje i takim mamy go widzieć. To dlatego tak polecam Państwu ten szczery wywiad. Jako odtrutkę.
A z okazji Świąt Bożego Narodzenia - poza błogosławieństwem Bożym - życzę, byśmy zawsze starali się doszukiwać w ludziach tego, jakimi są naprawdę.