Fara jest na bocznym torze

Czytaj dalej
Fot. Mariusz Kapała
Łukasz Koleśnik

Fara jest na bocznym torze

Łukasz Koleśnik

– Gdzie ten szklany dach fary? – dopytują się mieszkańcy. Mieszkańcy zastanawiają się, co z odbudową fary. Odpowiedź jest prosta. Nie ma pieniędzy.

– Zapraszano zewsząd turystów po tym, jak udostępniono odnowioną wieżę fary. Ba! W murach odbył się polsko-niemiecki ślub – podkreśla pan Maciej. – I jeszcze te obietnice ze szklanym dachem na czele – wzdycha. Jest jednym z kilkunastu mieszkańców Gubina i okolic, którzy zadzwonili ostatnio do naszej redakcji z pytaniami o farę. – Były projekty, pomagali Niemcy, wyremontowano wieżę. Teraz wszystko stanęło. Dlaczego? – dopytywała zaniepokojona Czesława Dąbrowska.

XIV-wieczna fara ucierpiała podczas II wojny światowej. Na rekonstrukcję musiał czekać prawie 70 lat. Ogłoszono międzynarodowy konkurs architektoniczny. Wygrał piękny projekt ze szklanym dachem. Kościół miał zostać centrum polsko-niemieckich spotkań. W maju zakończyła się odbudowa wieży. Po czym zrobiło się cicho...

Ruiny kościoła farnego w Gubinie straszą od zakończenia II wojny światowej. Odbudowa tego największego w Łużycach kościoła rozpoczęła się przed kilku laty. W_przedsięwzięcie zaangażowali się Niemcy. Ogłoszono międzynarodowy konkurs architektoniczny. Wygrał piękny projekt ze szklanym dachem. Kościół miał zostać centrum polsko-niemieckich spotkań. Wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku.

Wyremontowano wieżę kościoła i udostępniono dla zwiedzających. Później w ruinach odbył się nawet ślub polsko-niemiecki. Wieści o odbudowie zabytku były przyjmowane entuzjastycznie... Pani Czesława z Gubina pamięta, jak kościół zamieniał się w ruinę. - Serce bolało, że taka budowla straszy w centrum miasta i to przy granicy. Cieszę się, że jest zaangażowanie w jej remont - mówiła, gdy trwały prace.

Teraz mieszkańcy dzwonią do naszej redakcji, żeby dopytać co dalej z farą. - Była energia i liczne działania, a teraz wszystko ucichło. Dlaczego? - dopytują Czytelnicy.
Z tym pytaniem zwróciliśmy się do burmistrza Bartłomieja Bartczaka, który przecież jeszcze przed objęciem stanowiska bardzo interesował się farą. - Myślimy o złożeniu dużego wniosku o dofinansowanie. Trzeba jednak pamiętać, że potrzebne są gigantyczne pieniądze. Około 40 mln zł - wyjaśnia Bartczak.
Urząd miasta stara się też o kolejne fundusze z ministerstwa. - Szukamy pieniędzy w wielu instytucjach. Z wnioskiem na odbudowę fary nie chcemy do końca wystąpić, ponieważ przygotowujemy się do budowy hali sportowej. Gdybyśmy wysłali dwa wnioski, rywalizowalibyśmy sami ze sobą. To byłby strzał w stopę - podkreśla Bartłomiej Bartczak.

B. Bartczak pokłada też nadzieję we Franku-Walterze Steinmeierze, nowym prezydencie Niemiec. - Objął on patronatem odbudowę fary - zaznacza. Dodaje, że choć o tym nie słychać, to w sprawie fary cały czas „coś się dzieje”. - Mamy też jednak inne, ważniejsze inwestycje, które będą rozwijać nasze miasto. Fara to tylko dodatek - mówi bez ogródek burmistrz Bartczak.
Gubiński zabytek musi czekać cierpliwie na swoje nowe wcielenie. Żałuje tego dr Jarosław Lewczuk. Kilka lat wcześniej prowadził w ruinach badania archeologiczne i fascynował go ten obiekt.
- Trochę żałuję, że fara jest odstawiana na boczny tor, ale rozumiem zapotrzebowanie na inne inwestycje - mówi archeolog. Zaznacza, że zabytek może spokojnie czekać na przebudowę - Obiekt jest stabilny, wszystko zostało bardzo dobrze zabezpieczone - mówi Lewczuk.

Być może pieniądze na farę pojawią się szybciej. Anna Dziadek, prezesa oddziału Towarzystwa Opieki nad Zabytkami w Zielonej Górze, wybiera się na spotkanie w Warszawie, gdzie odbędzie się wpisanie kolejnych zabytków na listę „pomników historii”. Anna Dziadek będzie starała się o to, żeby gubińska fara znalazła się na liście. Dzięki temu łatwiej będzie pozyskać fundusze na kontynuację prac.

Łukasz Koleśnik

Co robię?


Żadna tematyka mnie nie odstrasza. Biznes, polityka, sport, reportaże, fotoreportaże, relacje, newsy, historia. Dzięki temu też pogłębiam swoją wiedzę i doskonalę swoje umiejętności.


Największą satysfakcję z pracy mam wtedy, kiedy w jakiś sposób mogę pomóc. Dlatego często opisuję ludzi z problemami, chorych i potrzebujących oraz zachęcam do pomocy. I kiedy uda się pomóc nawet w najmniejszym stopniu, to jest plus. 


Działam głównie na terenie powiatu krośnieńskiego. Obecnie trzymam rękę na pulsie, jeśli chodzi o poszczególne inwestycje w regionie, jak chociażby przygotowywane podniesienie zabytkowego mostu w Krośnie Odrzańskim (Czy zabytkowy most w Krośnie Odrzańskim zostanie podniesiony w tym roku? To coraz mniej prawdopodobne), przyglądam się rozwojowi szpitala w regionie (Zachodnie Centrum Medyczne w końcu kupiło nowy rentgen do szpitala. Budynek w Gubinie doczeka się termomodernizacji).


Jak trafiłem do Gazety Lubuskiej?


W Gazecie Lubuskiej jestem zatrudniony od kwietnia 2015 roku. Wcześniej też pracowałem jak dziennikarz, głównie na terenie Gubina i okolic. Tam stawiałem też swoje pierwsze kroki w zawodzie, poznałem podstawy, złapałem kontakty.


Początkowo nie łączyłem swojej przyszłości z dziennikarstwem. Myślałem o informatyce albo aktorstwie (wiem, spory rozstrzał ;) ). Ostatecznie trafiłem jednak na studia do Wrocławia, gdzie studiowałem na kierunku Dziennikarstwo i komunikacja społeczna. Poszczęściło mi się i po studiach zacząłem pracę w zawodzie oraz trwam w nim do dziś.


O mnie


Jestem miłośnikiem piłki nożnej oraz koszykówki. Od lat zapalony kibic Borussii Dortmund. Łatwo się domyślić, że w wolnym czasie lubię oglądać mecze, ale nie tylko. Czytam książki. Głównie kryminały lub biografie. Kinomaniak. Oglądam filmy (fan Gwiezdnych Wojen, ale tych starych) i seriale (za dużo by wymieniać). Lubię czasem pobiegać (za rzadko, co po mnie widać ;) ). Tak w skrócie. To tyle :)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.