Eurydyki są motywacją dla młodych na początku ich artystycznej drogi [WIDEO]

Czytaj dalej
Fot. Natalia Dyjas
Natalia Dyjas-Szatkowska

Eurydyki są motywacją dla młodych na początku ich artystycznej drogi [WIDEO]

Natalia Dyjas-Szatkowska

Nie tylko dojrzali twórcy są u nas doceniani nagrodami. Zielonogórski Ośrodek Kultury od lat wręcza Eurydyki - wyróżnienia dla uzdolnionej młodzieży. Tym razem laur otrzymał też pewien teatr...

Zielonogórska grupa Czyli Chilli dostała właśnie w kategorii „Debiut Roku” Eurydykę, czyli nagrodę kulturalną przyznawaną przez Zielonogórski Ośrodek Kultury.

Ten amatorski teatr, już doceniony na kulturalnej mapie miasta, tworzą uczniowie gimnazjum i liceum, z zielonogórskiego Lotnika i V Liceum Ogólnokształcącego. I choć młodych artystów jest tylko siedmioro, to energią, pomysłami, a przede wszystkim poczuciem humoru, mogliby obdzielić jeszcze kilka osób...

Swoją przygodę ze sceną zaczęli stosunkowo niedawno, bo w zeszłym roku. Jak wyglądają początki takiego teatru amatorskiego?

- Dowiedzieliśmy się o castingu - opowiada Olek Buchowiecki. - Przyszli na niego prawie wszyscy z nas. Dowiedzieliśmy się o nim z plakatów, które zostały porozwieszane po naszej szkole. Przyszliśmy i... już zostaliśmy. I to na dłużej - śmieje się licealista.

- Założenie było takie, że spotykamy się na projekt, który trwa od września do grudnia - mówi Anna Olechnowicz, instruktorka grupy Czyli Chilli. - Mieliśmy zrobić spektakl profilaktyczny. Ale nasze drogi tak się połączyły, że postanowiliśmy działać dalej. O czym jest nasz spektakl? O przeróżnych bodźcach, które wpływają na młodego człowieka. Nie zawsze te impulsy są dobre jak: używki, internet, media... I musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy koniecznie musimy iść za wszystkim ślepo.

Spektakl „Musisz?” na tyle się spodobał, że zaczął być pokazywany nie tylko w Zielonej Górze, ale w całej Polsce.

- Premiera w ZOK-u, występ w Teatrze Lubuskim, w Bolesławcu, Jeleniej Górze, Między¬rzeczu, Krakowie... no i wybieramy się jeszcze do Lublina! - mówią młodzi aktorzy.

Projekt był tworzony przy współpracy z MOPS-em, a dokładnie z biurem do spraw rozwiązywania problemów alkoholowych.
- Dostaliśmy scenariusz, nad którym mieliśmy pracować - wyjaśnia Artur Gołuch. - Zaczęliśmy go przekształcać. I na koniec... niewiele z tego scenariusza zostało.

Ale ten przebudowywany na wielu, czasem bardzo długich próbach, spektakl spodobał się zielonogórskiej i ogólnopolskiej widowni i obecnie zdobywa nagrody na festiwalach.

- Jest sporo pozytywnych opinii, ale zdarza się też krytyka - mówi Kaja Obolewicz. - Bierzemy ją pod uwagę i staramy się coś zmieniać.

Co zaskoczyło artystów w trakcie tworzenia spektaklu?
- Jaką Ania, nasza instruktorka, ma w sobie energię - śmieje się Kaja. - Jest najlepsza!

- Ale chyba najważniejsze w tej działalności było to, że jeździliśmy na rozmaite festiwale - dodaje Olek. - Bo w ich trakcie wiele mogliśmy się nauczyć.

A młodzi aktorzy przeszli w trakcie tworzenia spektaklu olbrzymie zmiany. Wojtek Krawczyk na początku na scenie mówił pod nosem, nieco niepewnie, ale wreszcie przełamał się i pokazał na co go stać.

- I teraz sobie jeżdżę na spektakle z prawdziwymi aktorami - śmieje się chłopak.

Czym może być teatr, obcowanie ze sztuką, dla takich młodych ludzi?

- Świetną zabawą - mówi Barbara Lewandowska. - To coś, co może otworzyć człowieka, to szansa na bycie odważniejszym. Gdyby nie teatr, to nie wiem, czy byłabym taka jaka jestem teraz.

- Kiedy przychodzę na próby, to czuję się jakbym była w innym świecie - zauważa Oliwia Skoczylas. - Co ciekawe, nie planowałam grać w teatrze. Przyszłam tylko wesprzeć na cas¬tingu koleżankę. A skończyło się tak, że trafiłam na scenę.

- Teatr? To pasja, sposób na życie - zauważa już całkiem poważnie Kaja. - Kocham teatr, on cały czas jest jakoś obecny.

- To fajny sposób na spędzenie wolnego czasu! - zauważa Alicja Kurpiel.

- Dla mnie teatr jest możliwością pokazania siebie, swoich emocji - mówi Olek Buchowiecki. - Sposobem na ich uwolnienie. Zarówno tych złych, ale i dobrych emocji. A gdybym nie musiał chodzić do szkoły, to siedziałbym w teatrze całe dnie - podsumowuje ze śmiechem chłopak.

- Ale teatr też może być oderwaniem się od problemów - zauważa Artur Gołuch. - Jak jestem na próbach, to nie myślę, co się dzieje poza salą. Nie myślę o szkole, o kłopotach.

- Bez wahania powiem, że fakt, iż teatr stanął na mojej drodze, zrobiłem mały kroczek i zdecydowałem się, że do niego wejdę, to była bez wątpienia jedna z najlepszych decyzji w moim życiu - mówi Wojciech Krawczyk.

Jak mówi instruktorka Czyli Chilli, ci młodzi ludzie potrafili poświęcić swój cały wolny czas na próby. I zmuszali do ciągłych pytań, szukania odpowiedzi, co jest niezwykłą motywacją w pracy.

- Grupa jest przykładem, że jeśli człowiek się do czegoś przyłoży, potrafi być zdyscyplinowany, pracowity, to przekłada się na coś dobrego - mówi Anna Olechnowicz.

- Jak zachęcić młodych ludzi do teatru? - zastanawia się Wojtek. - Chyba jesteśmy przykładem na to, że po prostu każdy może znaleźć w nim coś dla siebie. Coś, w czym dobrze się poczuje.

Natalia Dyjas-Szatkowska

Dzień dobry! Nazywam się Natalia Dyjas-Szatkowska i jestem rodowitą zielonogórzanką. Pracuję w "Gazecie Lubuskiej" od 2016 roku. I choć z wykształcenia jestem filologiem polskim i teatrologiem, to swoją pracę zawodową związałam właśnie z mediami. 


W obszarze moich działań znajdują się: 



  • problemy i sprawy Zielonej Góry,

  • kwestie, które poruszają mieszkańców powiatu zielonogórskiego.


Ważne są dla mnie codzienne problemy mieszkańcówsprawy społeczne i kulturalne naszego regionu. Nie jest mi obojętny los zwierzaków i często piszę o nich na naszych łamach. Lubię spotkania z ludźmi i to właśnie nasi Czytelnicy są dla mnie wielką inspiracją. To oni podpowiadają, czym warto się zająć, co ich boli, denerwuje, ale i cieszy. 


Zawsze lubiłam rozmawiać z ludźmi. Jako osoba, która pracowała z nimi podczas organizacji różnych wydarzeń kulturalnych i festiwali, zrozumiałam, że to właśnie człowiek i jego historia są dla mnie najważniejsze. To więc chyba nie przypadek, że zaczęłam pracę w dziennikarstwie... 


W wolnych chwilach (jeśli jakaś się znajdzie... :)) nałogowo pochłaniam książki (kryminałom mówię nie, ale mocno kibicuję nowej, polskiej prozie) i z aparatem poznaję nasze piękne województwo lubuskie. Chętnie dzielę się urodą regionu na łamach "Gazety Lubuskiej" i portalu "Nasze Miasto". Nie boję się też pokazywać, co jeszcze mogłoby się tutaj zmienić. I to właśnie przynosi mi największą satysfakcję w pracy. Gdy uda się choć trochę ulepszyć otaczającą nas rzeczywistość. 


Czy w Twojej okolicy dzieje się coś ważnego? Masz sprawę, która Twoim zdaniem powinna zostać opisana w naszej gazecie? A może masz jakiś kłopot, który należy rozwiązać? Śmiało! Skontaktuj się ze mną, postaram się zająć danym tematem.


Kontakt do mnie: natalia.dyjas@polskapress.pl


Telefon: 68 324 88 44 lub: 510 026 978.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.