Dzień Dobry! Żyję. Poproszę moją emeryturę - zakomunikował pan Andrzej w ZUS. Wcześniej do śmiechu mu nie było, bo jako potencjalnie zmarłemu wstrzymano mu wypłatę i wpędzono w kłopoty.
O tym, że na koncie nie ma spodziewanej emerytury, Andrzej Osiński z Grudziądza przekonał się boleśnie na dworcu w innym mieście. Chciał kartą zapłacić za bilet, ale okazało się, że konto ma puste. Aby wrócić do domu, musiał prosić o wsparcie obcych ludzi.
I stała się ciemność...
- To nie koniec kłopotów. Automatycznie z konta miał iść przelew, opłacający rachunek za energię. Emerytura nie przyszła, wiec i przelew nie poszedł. Odłączono mi prąd. I stała się ciemność - wspomina Andrzej Osiński.
Grudziądzanin to człowiek energiczny i z poczuciem humoru, które już nieraz ratowało go z opresji. Prawie całe swoje życie zawodowe przepracował jako zaopatrzeniowiec. Wie, gdzie i jak się zakręcić, by wyjść na swoje. Na emeryturę przeszedł w marcu 2017 roku.
- Tego jednak, że już po dwóch latach pogrzebią mnie żywcem, naprawdę się nie spodziewałem - zapewnia z uśmiechem.
Bo zdarzają się przypadki
W rodzinnym Grudziądzu pan Andrzej udał się do oddziału Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. - Usłyszałem, że chciano potwierdzić, czy żyję. Bo zdarzają się przypadki, że rodzina pobiera pieniądze za nieżyjącego emeryta - relacjonuje.
Akurat gdy opuszczał siedzibę ZUS, spotkał listonosza. Ten niósł mu „radosną nowinę”, czyli decyzję o wstrzymaniu świadczenia. Powodem całego zamieszania miała być utrata kontaktu ZUS z emerytem. A dokładniej - niepodejmowanie przez niego korespondencji.
Kilka dni później pan Andrzej znów udał się do siedziby ubezpieczyciela. „Dzień dobry! Żyję. Poproszę moją emeryturę” - rzucił z wigorem. Jak mówi, czuł się w obowiązku z całą mocą dać znak życia. Szczęśliwie, chwilę później była już dla niego gotowa decyzja o ponownej wypłacie emerytury, od najbliższego możliwego terminu.
Pytanie brzmi, co się tak naprawdę wydarzyło i jakie procedury stosuje ZUS?
„Awizowane powtórnie”
Wywołana do tablicy Krystyna Michałek, rzeczniczka Kujawsko-Pomorskiego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, tłumaczyła, co następuje.
Na podany w lipcu 2017 r. adres ZUS wysłał panu Andrzejowi korespondencję. Miało to miejsce w listopadzie ub.r. Pismo wróciło z adnotacją „adresat wyprowadził się”.
Zwróconą korespondencję wraz ze stosownymi drukami do uaktualnienia danych adresowych ZUS wysłał panu Andrzejowi na adres zameldowania. Wróciła z adnotacją „awizowano powtórnie - nie podjęto w terminie”. Zgodnie z przepisami to dla ubezpieczyciela podstawa do wstrzymania wypłaty emerytury.
Faktycznie, artykuł 134 tzw. ustawy emerytalnej mówi w pierwszym punkcie, że „wypłatę świadczeń wstrzymuje się, jeżeli powstaną okoliczności uzasadniające zawieszenie prawa do świadczeń lub ustanie tego prawa”.
Taką okolicznością może być sytuacja, gdy świadczenie jest systematycznie przekazywane na rachunek w banku, a wysyłana korespondencja wraca z powrotem do ZUS. Listy są wysyłane m.in. po to, abyśmy mieli pewność, że świadczenie trafia do właściwej osoby - tłumaczy Krystyna Michałek. - Bywały przypadki, że ktoś zmarł, a jego emeryturę miesiącami pobierał krewny, mający dostęp do konta nieżyjącego już emeryta.
Emeryt: a ja mam dowód!
Pana Andrzeja z Grudziądza za przykrości przeprosiła tylko aprobantka z grudziądzkiego oddziału ZUS.
- A pani rzecznik mnie tylko zdenerwowała. Owszem, przeprowadziłem się, ale informowałem ZUS o zmianie adresu. Mam dokument, datowany na 22.05.2018 r., w którym ZUS potwierdza, że dokonałem zmiany danych adresowych. Zamierzam go przedstawić rzeczniczce i jestem bardzo ciekaw, co na to powie - mówi pan Andrzej.
Grudziądzanin przy tej okoliczności nie kryje irytacji. Chyba nic go w tej historii tak nie zdenerwowało, jak wersja rzeczniczki ZUS. Powtarza, że jest gotów „iść z nimi na wojnę”, jeśli nie przyznają mu racji co do tego, że o zmianie adresu poinformował.
To nie jest wyjątek!
- Ile emerytur zostało wstrzymanych w związku z brakiem odpowiedzi na korespondencję? - zapytał rzeczniczkę Krystynę Michałek grudziądzki dziennikarz.
- Nie prowadzimy takiej ewidencji, ale nie są to częste przypadki - odpowiedziała pani rzecznik.
Czyżby? W grudniu 2017 r. opisywaliśmy, co spotkało 79-letnią panią Danutę. Emerytka spod Torunia świadczenie z ZUS zazwyczaj dostawała w ostatnich dniach miesiąca. Gdy pieniądze nie przyszły do 30 października, nie panikowała. Dość spokojnie do sprawy podeszła też jej najbliższa rodzina. Krewni myśleli, że opóźnienie wiąże się z listopadowymi świętami: Wszystkich Świętych i Dniem Zadusznym. Martwić się wszyscy zaczęli, gdy po świętach emerytury nadal nie było.
- Teściowa pojechała do ZUS w Toruniu, a tam urzędniczka jej powiedziała, że dwukrotnie nie odebrała od nich korespondencji, więc uznano, że zmarła - relacjonowała pani Agnieszka. - Tak, moja teściowa była bliska zawału. Ale dopiero wtedy, gdy usłyszała, że założono jej zgon!
Starsza pani, przy pomocy pracownicy ZUS, wypełniła stosowną deklarację i wróciła do domu. Zgodnie z obietnicą, jako formalnie wskrzeszona, miała otrzymać emeryturę za kilka dni.
- Pieniędzy doczekała się jednak dopiero 15 listopada. Gdyby mieszkała sama, zostałaby bez środków do życia, nawet na chleb by nie miała - podkreślała pani Agnieszka. - W ZUS mojej teściowej tłumaczono, że jak wyślą pieniądze, a ktoś nie żyje, to nie mogą ich później odzyskać i dlatego właśnie tak postępują.
Ta sama odpowiedź ZUS
Co wówczas tłumaczyła nam Krystyna Michałek, rzeczniczka Kujawsko-Pomorskiego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych?
Powoływała się na te same przepisy i procedury, co w przypadku pana Andrzeja z Grudziądza. W całej sprawie ważne było bowiem to, że pani Danuta się przeprowadziła. Co prawda tylko o kilka domów dalej przy tej samej ulicy, ale to wystarczyło.
Krystyna Michałek podkreślała, że bezwzględnie o zmianie adresu trzeba informować ubezpieczyciela. - Zwrot korespondencji z adnotacją urzędu pocztowego, że adresat nie mieszka pod wskazanym adresem, jest przesłanką do wszczęcia postępowania, zmierzającego do potwierdzenia dalszego prawa do pobierania świadczenia.
Wtedy ZUS występuje do emeryta o potwierdzenie własnoręcznym podpisem istnienia owego prawa. Ten tryb postępowania regulują przepisy ustawy emerytalnej.
- Przepis nie reguluje, ile musi być zwrotów korespondencji, aby takie postępowanie przeprowadzić - przyznała Krystyna Michałek.
Gdy ZUS prowadzi swoje postępowanie wyjaśniające, przez jakiś czas może przelewać emeryturę. Aż przestaje...
Żywcem pogrzebani
Kujawsko-Pomorskie w żadnym przypadku nie jest jakimś wyjątkowym regionem pod tym względem. Media systematycznie donoszą o żywcem pogrzebanych i wskrzeszanych przez ZUS.
„Trzy razy był zwrot korespondencji, więc uznaliśmy, że pani nie żyje” - usłyszała pani Teresa, emerytka z Opola w 2009 roku. I ona miała wstrzymane świadczenie. Seniorka przeprowadziła się, ale - jak mówiła - przez 5 miesięcy ZUS to nie przeszkadzało. Zanim odzyskała emeryturę, żyła w biedzie. W lombardzie zastawiła nawet komórkę.
„Pan przecież nie żyje” - usłyszał w 2012 r. emeryt z Przemyśla. Za zmarłego ZUS uznał go po błędnej adnotacji listonosza, że adresat nie żyje. Tymczasem ten miał się świetnie. Nawet dorabiał jako kioskarz.
W 2016 r. natomiast ZUS uśmiercił i wskrzesił 77-latkę spod Rybnika. Pomylił jej dane osobowe z danymi kobiety, która faktycznie zmarła. Emeryturę wstrzymał. Przywrócił po medialnym szumie.
Podobne przypadki można by mnożyć. Skoro za każdym razem ubezpieczyciel powołuje się na stosowne przepisy, lepiej zatem mieć się na baczności.
Melduj się, emerycie!
W przypadku zmiany adresu albo numeru rachunku w banku czy spółdzielczej kasie oszczędnościowo-kredytowej emeryt musi ZUS-owi się odmeldować. Ma obowiązek o tym powiadomić organ rentowy nie później niż na 12 dni roboczych przed terminem płatności świadczenia. Może to zrobić osobiście lub przez pełnomocnika w dowolnej jednostce organizacyjnej ZUS, pisemnie lub ustnie do protokołu, za pośrednictwem operatora pocztowego i Polskiego Urzędu Konsularnego.
Warto wiedzieć i o tym, jak zakład traktuje emerytów przebywających za granicą (np. będących z wizytą u dzieci, ale i tych, którzy wyemigrowali).
Raz do roku mieszkającym za granicą ZUS wysyła „wniosek o poświadczenie życia”. Jeśli nie odpowiedzą, pieniędzy nie dostaną. Po prostu ubezpieczyciel założy, że na obczyźnie zmarli.