Ekstraklasa (niewielu) odkryć
Krajowa elita jest już po sezonie zasadniczym, a przed ostateczną rozgrywką o tytuł i utrzymanie. Kogo zapamiętaliśmy po rozegraniu 30 kolejek?
Zespoły i ich zawodnicy nie rozpieszczali nas specjalnie. Miało to zresztą przełożenie na skład naszej reprezentacji, w której najważniejsze role odgrywają gracze z klubów zachodniej Europy. Ale nie znaczy to wcale, że brakowało w rodzimej ekstraklasie piłkarzy, którzy podnosili jej jakość.
Bramka ze znakiem jakości
Wiele lig zagranicznych może zazdrościć nam bramkarzy. W Europie wysokie pozycje mają: Boruc, Fabiański, Szczęsny i Tytoń, a w kolejce do kadry czekają kolejni golkiperzy, którzy - po wielokroć - potrafią przesądzić o wyniku meczu.
W zespołach ekstraklasy przynajmniej kilku bramkarzy zwróciło uwagę ekspertów i komentatorów. Jesienią kapitalne mecze rozgrywał Radosław Cierżniak, ale rozbieżność interesów między nim, a władzami klubu spowodowała, że w rundzie rewanżowej zniknął z pola widzenia (był drugim bramkarzem w Legii). Równą formę prezentowal natomiast Jakub Szmatuła. Bramkarz Piasta miał olbrzymi wpływ na zajęcie przez drużynę z Gliwic fotela lidera po rundzie jesiennej. Wiosną Szmatuła także nie obniżył lotów. Arkadiusz Malarz, gdy Legię opuścił Słowak Du-san Kuciak, wyrósł na pierwszego bramkarza Legii i sprostał w pełni zadaniu. Zdecydowanie mniej pisało się już o młodym golkiperze Jagiellonii Bartłomieju Drągowskim, ale cała „Jaga” prezentowała się słabiej, co odbiło się na miejscu poza pierwszą ósemką.
Dobra gra i nominacja
Igor Lewczuk, obrońca stołecznej Legii, był już kiedyś w kadrze. Ale kiedy u trenera Henninga Berga wylądował na ławce rezerwowych miotał się. Dopiero jego wysokie piłkarskie umiejętności dostrzegł Stanisław Czerczesow. Lewczuk wystąpił w 23 spotkaniach, nigdy poniżej poziomu. I dlatego znalazł się w notesie selekcjonera Adama Nawałki. Obrońca Legii ma wielkie szanse wyjechać na Euro do Francji.
Trochę szkoda, że na nominację liczyć raczej nie może Jarosław Fojut. To, że jego drużyna straciła tylko 30 bramek, jest właśnie zasługą olbrzyma Pogoni.
Urodzaj w środku
W linii pomocy, co najmniej, kilku ligowców zwróciło na siebie uwagę. Pierwsze miejsce bezspornie należy się Filipowi Starzyńskiemu; grał - owszem- tylko wiosną, ale jak grał. Znakomita postawa Zagłębia Lubin jest tego najlepszym przykładem. I nie powinno być nikomu do śmiechu, że zespół z wodzirejem Starzyńskim, mierzy w obecnym sezonie w puchary.
Szkoda trochę, że reprezentacyjną formę osiągnął, lecz dopiero wiosną, Damian Dąbrowski. Przecież wraz ze starszym o cztery lata Mateuszem Cet-narskim „ciagnęli grę” Cracovii. Do Francji obaj nie pojadą, ale Dąbrowski może być kandydatem do kadry na eliminacje Mundiulu (wrzesień br.).
Wiele dobrego czeka braci Michała i Mateusza Maków. Znaleźli stabilne kluby, są w nich wiodącymi postaciami. Oby tylko nie nękały ich kontuzje.
Warta odnotowania jest także postawa rozgrywającego cho-rzowskiego Ruchu - Patryka Lipskiego. Wychowany w szczecińskim Salosie wyskoczył, jak Filip z konopii. Jego gra momentami intryguje. A miejsce w kadrze młodzieżowej jest tylko odskocznią do wielkiej piłki.
Rodzynek z Chorzowa
Jest taka ludowa mądrość: „Cudze chwalicie, swego nie znacie”. Mateuszowi Stępińskiemu jeszcze nie tak dawano polska liga specjalnie nie odpowiadała. Źle się czuł w roli zawodnika wchodzącego do gry z ławki, choć miał zaledwie 19 lat. Stępiński zdecydował, ostatecznie, porzucić Bundesligę na rzecz rodzimej ekstraklasy. I wyszło mu to na dobre; jest liderem strzelców spośród krajowych piłkarzy, strzela gole w reprezentacji młodzieżowej. Selekcjoner bardzo poważnie rozważa włączenie go do ekipy na Euro. Bo jest, naprawdę, przyszłością polskiej piłki.
Tomasz Malinowski